Sport

Nie przeważali, a wygrali

Kielczanie sprawili niespodziankę! Po słabej pierwszej połowie Korona wygrała jednak z Widzewem i w efekcie awansowała do ćwierćfinału.

Martin Remacle utrzymał nerwy na wodzy przy wykonywaniu rzutu karnego. Fot. Marta Badowska/PressFocus

Korona i Widzew do środowej rywalizacji w Pucharze Polski przystępowały po bolesnych porażkach w lidze. Kielczanie w weekend dali sobie strzelić cztery gole Górnikowi Zabrze, a łodzianie w ostatnich sekundach wypuścili remis z Rakowem Częstochowa. Trudno było przewidzieć jak obie ekipy zareagują na ostatnie wyniki. 

Początek spotkania sugerował, że Widzew, który w tabeli jest wyżej od podopiecznych Jacka Zielińskiego, jest lepiej dysponowany. Łodzianie przeważali, konstruowali akcje zaczepne, starali się zagrażać bramkarzowi z Kielc. Rafał Mamla miał sporo roboty i długo utrzymywał czyste konto. W końcu rezerwowy golkiper popełnił jednak błąd. W 42 minucie Sebastian Kerk oddał strzał z dystansu. Piłka skozłowała tuż przed interweniującym Mamlą, co zaskoczyło 20-latka. Nie potrafił złapać futbolówki więc wybił ją przed siebie. Na ten błąd czekał Imad Rondić. Napastnik bez problemu umieścił futbolówkę w siatce. Wydawało się, że jest bramka, ale… wtedy zainterweniował VAR. Sędziowie dopatrzyli się minimalnego spalonego Bośniaka więc arbiter Karol Arys gola anulował.

Kilka minut później (po 5 doliczonych minutach, które spowodował pokaz pirotechnicznym na trybunach) zakończyła się pierwsza połowa, a wraz z nią Widzew... zatracił swoją moc.

Poniekąd było to wynikiem zmiany, której dokonał trener Zieliński. Za Pedro Nuno na murawę wszedł Shuma Nagamatsu, który odmienił wręcz oblicze Korony! Był bardzo aktywny w ofensywie i szybko zaczęło przynosić to korzyści pod bramką Rafała Gikiewicza. Kielczanie stali się odważniejsi i to oni wyszli na prowadzenie. Po nieco ponad 10 minutach drugiej połowy gospodarze znaleźli się w polu karnym rywali, właśnie dzięki podaniu Nagamatsu. Japończyk zagrał piłkę do Dominicka Zatora. Do akcji podłączył się także środkowy obrońca Miłosz Trojak i to on odegrał kluczową rolę. Po przejęciu piłki próbował dośrodkować, ale... trafił w rękę Luisa Silvy. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na „wapno”. Do karnego podszedł Martin Remacle i precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Gikiewicza. Dla Belga była to pierwsza bramka w sezonie.

Zupełnie niespodziewanie, patrząc przez pryzmat pierwszej połowy, Korona wyszła na prowadzenie. Widzew po utracie gola czuł, że musi zrobić wszystko, żeby odwrócić losy meczu. Znów przeważał, częściej utrzymywał się przy piłce, ale z jego starań niewiele jednak wynikało. Trener Daniel Myśliwiec od razu po bramce dla Korony dokonał zmian w składzie, jednak nie przyniosły one wymiernego pożytku. Choć nawet w doliczonym czasie Mamla nie był w stanie uspokoić nerwów i popełniał błędy, łodzianie nie byli w stanie go pokonać. Korona, choć na przestrzeni całego spotkania nie była stroną dominującą, ostateczniewygrała, wykorzystując jeden błąd Widzewa. Rzut karny zdecydował o tym, że kielczanie awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Kacper Janoszka