Sport

Nie potrzeba ekstraklasy

Arka Gdynia udowadnia, że za granicę można trafić nie tylko z najwyższej klasiy rozgrywkowej.

Karol Czubak to niejedyny piłkarz, który wypromował się w I lidze. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

W tym sezonie gdynianie zarobili ok. 1,3 mln euro na sprzedaży dwóch piłkarzy za granicę. Latem dość niespodziewanie do angielskiej Championship trafił Olaf Kobacki, za którego ok. 0,6 mln zapłaciło Sheffield Wednesday. 23-letni dziś skrzydłowy całkiem nieźle radził sobie w nowym klubie, ale doznał kontuzji, po wyleczeniu której jego pozycja w drużynie wyraźnie osłabła.

Z kadrą Bońka

Najnowszym transferem jest Karol Czubak, który za ok. 100 tys. euro więcej trafił do belgijskiego KV Kortrijk, w którym zresztą zadebiutował już w niedzielę, wchodząc z ławki w przegranym 1:2 spotkaniu z KVC Westerlo. Biorąc pod uwagę fatalne położenie zespołu walczącego o utrzymanie, można liczyć, że były już snajper Arki wkrótce dostanie szansę w wyjściowej jedenastce - tym bardziej że Kortrijk preferuje grę dwoma napastnikami. Jego kolegą zostanie zapewne - wypożyczony z Eintrachtu Frankfurt Hiszpan Nacho Ferri, który jest najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny z 6 bramkami. - Skauting spełnił swoje zadanie i dołączyli do nas uzdolnieni gracze. Niektórzy przyszli w samą porę, inni mogą być opcjami na przyszły sezon, jednak ktokolwiek będzie się wyróżniał, ustawi się w kolejce do gry. Rywalizacja na różnych pozycjach będzie teraz większa – mówił trener przedostatniej ekipy Jupiler Pro League, Yves Vanderhaeghe, były piłkarz i 48-krotny reprezentant Belgii, który w 2002 roku zagrał przeciwko reprezentacji Polski, prowadzonej wówczas przez... Zbigniewa Bońka. Było 1:1.

Rekord I ligi

Należy jednak przyznać, że nie tylko gdynianie należą do grona pierwszoligowców, którzy potrafią zarobić pieniądze na sprzedaży za granicę, cxhoć Polska jest sondowana głównie przez pryzmat ekstraklasy. Nasi ekstraklasowicze czasem kupują pierwszoligowców, rzadziej robią to kluby zagraniczne – ale nie znaczy to, że nie robią tego wcale. Najlepszym przykładem jest Miedź Legnica, która – także zimą – sprzedała do New York Red Bulls Wiktora Bogacza za 2 mln euro, co jest rekordowym zarobkiem zarówno Dolnoślązaków, jak i całego zaplecza! A np. ŁKS zarobił w tym sezonie ponad pół miliona euro na sprzedaży Artemijusa Tutyskinasa (do Celje) i Kaya Rejana (do Dunkierki), choć należy podkreślić, że ten drugi – obchodzący wczoraj 28. urodziny – odszedł od razu po spadku z ekstraklasy, więc trudno go nazywać pierwszoligowcem. Tutyskinas został wytransferowany na początku stycznia.

Weryfikacja Świerczoka

ŁKS zresztą wie, jak sprzedawać z zaplecza do obcego kraju, bo przed Miedzią łodzianie otwierali zestawienie najdroższych transferów w osobie Jana Sobocińskiego. W 2021 roku młody środkowy obrońca został kupiony za 1,8 mln euro przez amerykańską Charlotte FC, która debiutowała w MLS w sezonie 2022 (granym systemem wiosna-jesień). Wychowanek ŁKS-u został kupiony latem, ale na pół roku wypożyczony do klubu macierzystego, bo w USA... jego nowy klub w praktyce jeszcze nie istniał. Za Atlantyk trafił na wiosnę, ale Stanów Zjednoczonych nie podbił. Obecnie walczy o awans do greckiej najwyższej ligi razem z PAS Giannina, którego jest kapitanem. Co interesujące, jego trenerem jest ledwie 28-letni Paragwajczyk, Ariel Galeano.

Pisząc o transferach za granicę z I ligi, warto przypomnieć Jakuba Świerczoka, który jesienią 2011 r. (jako niespełna 19-letni zawodnik) strzelił 12 goli w 18 meczach dla Polonii Bytom. Wzięło go wówczas bundesligowe Kaiserslautern, płacąc niecałe pół miliona euro. Młody tyszanin w pierwszym meczu... grał 90 minut z Werderem Brema, potem od początku z Augsburgiem, ale Niemcy szybko go zweryfikowały – niestety negatywnie.

Piotr Tubacki