Sport

Nie odpuszczamy: liga i puchar!

Rozmowa z Rafałem Janickim, obrońcą Górnika Zabrze

Rafał Janicki to podpora defensywy Górnika. Tutaj w starciu z Afimico Pululu. Fot. Glen Soboliev/Pressfocus.pl

Wygraliście z Jagiellonią po dobrej grze. Wszystko przebiegało zgodnie z planem?

- Cóż mam dodać? Byliśmy lepszym zespołem niż Jagiellonia, stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji. Fakt, Jaga potrafi się utrzymać przy piłce i w meczu z nami było to widać. Powtórzę: byliśmy jednak dużo lepsi i można mecz podsumować tak: szkoda, że tylko 2:1 dla nas.

Co było kluczem do zwycięstwa, które dało wam ponownie pozycję lidera? Nastawienie?

- Przed takim meczem nikogo nie trzeba motywować. Nastawienie to jedno, ale liczy się przede wszystkim dobra gra. To zaprocentowało z Legią i dało też efekt w konfrontacji z Jagiellonią. Koncentracja całego zespołu w defensywie, bo jeśli cierpieliśmy w obronie, to cierpiał cały zespół. A z przodu mamy tyle jakości, że zawsze coś jesteśmy w stanie stworzyć. Tak było z Jagiellonią, gdzie tych sytuacji stworzyliśmy sobie tyle, że mogły paść więcej niż dwie bramki.

Przez ostatnie lata często czegoś brakowało, jak choćby na finiszu sezonu 2023/24. Teraz jest inaczej.

- Nie, nie, sezon trwa. Teraz szykujemy się i zastanawiamy nad kolejnym spotkaniem, w Pucharze Polski, który czeka nas w czwartek - z Arką w Gdyni. Jeśli chodzi o PP - też mamy ambicje. Dlatego po szybkiej regeneracji i jedziemy nad morze wygrać mecz.

Skończyliście świetną serię Jagi - 18 meczów bez porażki - kontynuując jednocześnie własną: macie już siedem meczów bez przegranej.

- Tak jak trener Gasparik powiedział po spotkaniu: kto ma przerwać serię Jagiellonii, jak nie my - czyli zespół, który jest wysoko w tabeli, który dobrze gra i dobrze się prezentuje? Sprawdziło się, bo jesteśmy w formie, bo potrafimy przeciwstawiać się najlepszym.

Być może nie byłoby tego ważnego zwycięstwa z Jagiellonią, gdyby nie mecz w poprzedniej kolejce i pana bramka z Koroną w Kielcach w doliczonym czasie na 1:1. Zgodzi się pan?

- Powiedzmy, że... tak jest (śmiech). Tamten gol w Kielcach na pewno przydał się pod mental, bo to spotkanie w naszym wykonaniu na pewno nie było przesadnie dobre, a i tak przywieźliśmy punkt z ciężkiego terenu. Oglądałem mecz Korony w Katowicach w sobotę, była lepszym zespołem, a mimo to przegrała. Na pewno więc zdobyliśmy tam ważny punkt.

Coraz bliżej pana czterechsetnego meczu w ekstraklasie. Na razie na pana koncie jest 15 bramek. Może teraz zechce pan nadgonić trochę z liczbą zdobytych goli?      

- Oczywiście (śmiech). Już mówiłem wcześniej, wszyscy, którzy mają na koncie więcej niż czterysta meczów w ekstraklasie, coś osiągnęli. Wszystko więc jeszcze przede mną.  

Wspomniał pan Puchar Polski i mecz z Arką. Na przedmeczowej konferencji w czwartek trener Michal Gasparik powiedział nawet, że puchar jest ważniejszy niż liga!

- Nie wiem… Jedno i drugie jest tak samo ważne, chcemy powalczyć i w jednych i w drugich rozgrywkach. Wiadomo jak w pucharze jest: to tylko jedna gra. Każdy z nas wie, że tędy najkrótsza droga, żeby coś osiągnąć, trener też potrafi w tych rozgrywkach grać i mam nadzieję, że przełoży się to na Górnika, bo odkąd jestem tutaj, tylko raz byliśmy w ćwierćfinale rozgrywek, najczęściej odpadaliśmy szybciej.   

Rozmawiał Michał Zichlarz

Polecą samolotem

Za Górnikiem w tym sezonie 14 spotkań: 13 ligowych i jedno pucharowe. Przegrał tylko dwa z nich. Podobnie jak Jagiellonia, za którą jednak już 20 meczów w tym sezonie w ekstraklasie i w europejskich pucharach. Przed oboma zespołami wiele grania. Przed zabrzanami jeszcze pięć meczów w lidze i gra w Pucharze Polski. Jeżeli w czwartek udałoby się wygrać w Gdyni, to na początku grudnia jeszcze 1/8 finału rozgrywek. Wiadomo, że im więcej grania, tym większe zawodnicy będą odczuwać zmęczenie. Na spotkanie z Arką zabrzanie polecą więc samolotem! To znacznie skróci czas i pozwoli na lepsze przygotowanie przed kolejnym spotkaniem. Przypomnijmy, że w niedzielę, 2 listopada, w Dzień Zaduszny, Górnik na stadionie im. Ernesta Pohla podejmie w lidze...Arkę. W przeciągu kilku dni zespoły zmierzą się więc ze sobą dwukrotnie.

(zich)