Nie musi się spieszyć

Piłkarze ŁKS-u uśmiechnęli się pod nosem, gdy dowiedzieli się, że ich „wolne” od ligi potrwa trochę dłużej. Fot. Artur Kraszewski/APPA/Press Focus

Nie musi się spieszyć

ŁKS dostał dodatkowy tydzień na przygotowania w prezencie od... UEFA.

Europejska federacja tak wyznaczyła terminy eliminacji Ligi Europy, że kolidują one z meczami pierwszej kolejki I ligi. ŁKS miał rozpocząć sezon 22 lipca spotkaniem u siebie z Wisłą Kraków, ale zostało one przełożone. W tej sytuacji trener Jakub Dziółka musi szykować formę swojej drużyny na 29 lipca (mecz z Arką w Gdyni), a na mecz w Łodzi z Górnikiem Łęczna – dopiero na 5 sierpnia. Nie trzeba się więc jeszcze denerwować, że nie ma wzmocnień, bo na razie odeszło z drużyny aż 12 zawodników pierwszego zespołu, a doszło zaledwie 5, nie licząc grupy piłkarzy z II-ligowych rezerw. Kłopot polega na tym, że trzeba na gwałt szukać partnerów do meczów kontrolnych na jeszcze dwa weekendy.

Bobek czeka na sygnały

Nie było więc na obozie w Woli Chorzelowskiej Kaya Tejana, który trenuje z rezerwami, bo transfer do Grecji też zdaje się nie wypalił – tak jak wcześniej do Rakowa. Nie zagrają już w ŁKS-ie między innymi bramkarz Arndt, obrońcy Durmisi, Mammadov, Szeliga, Koprowski, Flis, piłkarze drugiej linii Hoti i Ramirez, napastnicy Janczukowicz i Jurić. Bramkarz Aleksander Bobek leczy uraz, ale nie da się ukryć, że niecierpliwie czeka na sygnały od menedżerów o obiecanym transferze i w meczach sparingowych Tomasza Kucharskiego i Łukasza Bombę (obaj z doświadczeniem tylko w II lidze) musiał wspierać ich mentor w rezerwach Michał Kołba. Przedłużenie kontraktu z Leventem Guelenem to raczej próba podbicia jego wartości, bo i na niego są ponoć chętni.

To chyba nie wystarczy

Nie wiadomo dokładnie, jakie są umiejętności Hiszpana Andreu Arasy, który doznał kontuzji, a w sparingach bramki strzelali między innymi nowi Jędrzej Zając i Chorwat Antonio Majcenić. Dobre wrażenie sprawiała także gra Maksymiliana Sitka (z Podbeskidzia) oraz znanych już łódzkim kibicom i trenerom Aleksandra Iwańczyka, Alana Siwka, Mateusza Książka, Jana Łabędzkiego i Antoniego Młynarczyka, który pokazał się już w rundzie wiosennej. Taki skład chyba jednak nie wystarczy na ligę, chociaż wyniki ŁKS-u w meczach sparingowych są pozytywne. Łodzianie przegrali wprawdzie z Wieczystą, ale podczas obozu pokonali Stal Mielec 3:1 (po raz drugi w ciągu sześciu tygodni, bo na pożegnanie z ekstraklasą wygrali z mielczanami 3:2) i zremisowali z innym przedstawicielem ekstraklasy – Puszczą. W tym drugim spotkaniu pilnie ćwiczyli krótkie krycie rywali, co im się w pełni udało, bo mimo że niepołomiczanie mieli przewagę, to nie był to frontalny atak z jednej strony i desperacka obrona z drugiej.

Defensywa najsilniejsza

Warto zaznaczyć, że był to piąty sparing Puszczy bez porażki (wcześniej zwycięstwa nad Ruchem i Wisłą Kraków, remisy z Rakowem i Polonią Bytom). W żadnym meczu Puszcza nie strzeliła jednak więcej niż jednego gola, więc wzmocnienia w ataku (Mateusz Radecki z GKS-u Tychy i Jakov Blagaić z Banja Luki w Bośni) jeszcze nie zadziałały. Wzmocniona przez transfery doświadczonych Michala Siplaka z Cracovii, Dawida Szymowicza z Warty i Dawida Abramowicza z Radomiaka defensywa pozostaje najsilniejszą formacją tej drużyny.

Wojciech Filipiak


ŁKS – Puszcza Niepołomice 0:0

ŁKS: Bomba – Dankowski, Guelen, Louveau, Majcenić – Kupczak, Mokrzycki, Pirulo, Sitek – Balić, Zając; po przerwie: Bomba – Wszołek, Louveau, Tutyszkinas – Iwańczyk, Łabędzki, Wysokiński, Ibe-Torti, Głowacki – Siwek, Młynarczyk. Trener Jakub DZIÓŁKA.

PUSZCZA: Komar – Revenco, Craciun, Jakuba, Abramowicz - Tomalski, Stępień, Szymonowicz, Blagaić, Siplak – Siemaszko; po przerwie: Perchel – Kieliś, Stec, Sołowiej, Mroziński – Walski, Lee Jin-hyun (Wójcik), Hajda, Serafin (Kogut), Thiago – Radecki. Trener Tomasz TUŁACZ.