Jakub Kamiński pochodzi z Rudy Śląskiej. We wtorkowym meczu powrócił w rodzinne strony i mógł liczyć na dodatkowe wsparcie z trybun. Fot. Jarek Praszkiewicz/PAP


Nie można się załamywać

Rozmowa z Jakubem Kamińskim, skrzydłowym reprezentacji Polski U-21

 

Jak podsumuje pan przegrany 0:1 mecz z Bułgarią?

 

– W pierwszej połowie były momenty, kiedy Bułgaria wychodziła z kontrami, a my powinniśmy się lepiej zachować. Za mało graliśmy za plecy obrony, zbyt mało było podań w pole karne. Uważam, że pierwsze 15-20 minut drugiej połowy było niezłe w naszym wykonaniu. Próbowaliśmy grać piłką, wygrywaliśmy pojedynki, ale brakowało nas w „szesnastce”. Jeśli futbolówka jest tam dogrywana, a ktoś nie idzie za akcją, nie zamyka jej, to po prostu nie oddamy uderzenia i to ostatnie podanie będzie do niczego. Bułgaria oddała jeden celny strzał, zdobyła bramkę i wygrała. My znamy naszą jakość i w szatni każdy był zawiedziony po tym meczu. Mamy jednak jeszcze 3 spotkania i musimy patrzeć przed siebie.

 

Jak ocenia pan to zgrupowanie w wykonaniu kadry U-21?

 

– Mamy świadomość tego, jak ważne były dla nas mecze z Izraelem i Bułgarią w kontekście układu tabeli oraz tego, że każdy z nas chce jechać na Euro na Słowację. Zdajemy sobie sprawę z naszej jakości oraz wagi tych spotkań. W Niemczech pokonaliśmy Izrael 2:1 i zdobyliśmy cenne 3 punkty, ale z Bułgarią zabrakło nam pewnych szczegółów, nad którymi musimy popracować. Czasu nie ma dużo. Następne zgrupowanie jest we wrześniu, a nam zostały 3 mecze, czyli wyjazd do Bułgarii, Kosowa i spotkanie z Niemcami u siebie. Wszystko jest w naszych głowach, rękach i nogach. Nie można się załamywać. W eliminacjach przychodzą ciężkie momenty. Każdy myślał, że we wtorek będzie 3:0 i spokojnie wygramy. Bułgaria się jednak postawiła i chwała jej za to. Dobrze broniła, a my nie potrafiliśmy tego przełamać. Musimy to przeanalizować i poprawić. Musimy patrzeć do przodu. Znamy swoje umiejętności i mamy pomysł. Ma go również trener. Chcemy grać ofensywną, fajną piłkę i myślę, że w pewien sposób to prezentujemy. Z Bułgarią zabrakło ostatniego podania i konkretów pod bramką przeciwnika. Trzeba się na tym skupić. Liczę na to, że w rewanżu z Bułgarami to będzie widoczne.

 

Czy uważa pan, że nastawienie na mecz z Bułgarią było odpowiednie?

 

– Myślę, że nie chodziło o nastawienie. Każdy zdawał sobie sprawę z tego, jaka jest waga tego spotkania i jak to może nam ułożyć tabelę. Zabrakło nam pewnych szczegółów, które musimy poprawić i mam nadzieję, że zrobimy to.

 

Co sądzi pan o organizacji tego meczu na Stadionie Śląskim?

 

- Nie ma co ukrywać, że Stadion Śląski to historia polskiej piłki. Nieważne, gdzie moglibyśmy zagrać – bo kto jest z Górnego Śląska, ten wie, że jest tutaj kupa fajnych stadionów, na których moglibyśmy zmierzyć się w tym spotkaniu – ale to był zaszczyt móc tutaj wystąpić.

 

Pochodzi pan z Rudy Śląskiej. Jak się pan czuł w trakcie tego zgrupowania, kiedy znowu można było powrócić w rodzinne strony?

 

– Dla mnie to zawsze fajna sprawa przyjechać na zgrupowanie. Moja sytuacja w Wolfsburgu jest teraz trudna, więc dziękuję trenerowi Adamowi Majewskiemu za zaufanie i za to, że mogłem wystąpić w tych dwóch spotkaniach. Rytm meczowy jest dla mnie teraz bardzo ważny. Jest końcówka sezonu, w moim klubie zmienił się trener i na pewno będzie obserwował, jak wyglądały te mecze w moim wykonaniu. Ja jestem z Rudy Śląskiej, więc na Stadionie Śląskim wspierało mnie z trybun dużo osób. Chciałem dać z siebie wszystko. Dla mnie zawsze zaszczytem jest gra w reprezentacji, nieważne czy w pierwszej, czy w U-21.


Na Stadionie Śląskim notował Piotr Tubacki


Czy to dobry wybór?

Po meczu z Bułgarią pojawiło się dużo głosów krytykujących zorganizowanie spotkania na Stadionie Śląskim. Z racji wczesnej godziny (15.00), uwarunkowanej późniejszym spotkaniem seniorskiej reprezentacji w Cardiff, na trybunach zjawiło się niecałe 5000 osób, czyli pustych pozostało... prawie 50 tysięcy krzesełek. Powodowało to ponurą i wręcz sparingową atmosferę, mimo komplementów spikera, chwalących sporadyczne okrzyki kibiców. – Jesteśmy reprezentacją do lat 21 i gramy tam, gdzie jest zorganizowany mecz. Decyzję podejmuje zarząd PZPN, a my nie czujemy się kompetentni, by na to odpowiedzieć – przyznał po meczu rzecznik kadry U-21 Szymon Tomasik.