Sport

Nie ma zgody ze sztabem

Rozmowa z Michalem Gasparikiem, trenerem Górnika Zabrze

Michal Gasparik na tyle dobrze zarządza zespołem Górnika, żeby ten jest wiceliderem ekstraklasy. Fot. Paweł Jaskółka / Press Focus

W końcówce zwycięskiego poniedziałkowego meczu z Rakowem Ousmane Sow i Erik Janża leżeli na murawie z powodu skurczy mięśni. Czy wszystko w porządku z tymi zawodnikami i czy pozostali są do dyspozycji przed niedzielnym spotkaniem z Widzewem?

– Skurcze łapały chłopaków, ale było w tym też trochę taktyki. Inna rzecz, że mogli oni odczuwać zmęczenie, bo nabiegali się w tym meczu naprawdę dużo – była duża intensywność, a w końcówce tych sił trochę nam zabrakło. Jak nie jest się w rytmie meczowym, to tak to czasami wygląda, ale przed niedzielą nie mamy poważniejszych kłopotów.

W Częstochowie nie było w meczowej kadrze Lukasa Podolskiego. Co z tym doświadczonym zawodnikiem?

– „Poldi” jest kontuzjowany, ma naciągniętą łydkę. Do treningu ma wrócić po meczu z Widzewem. Musimy trochę poczekać.

Mówi trener, że nawet po zwycięskim meczu lubi coś zmienić – czy to personalnie, czy taktycznie. Jak będzie w takim razie w niedzielę? Można się spodziewać zmian?

– Właśnie jestem po rozmowie ze swoimi asystentami. Mam pomysł, żeby w tym spotkaniu coś zmienić, personalnie i taktycznie, ale… nie ma zgody ze sztabem. Musimy, czy raczej muszę w domu wszystko jeszcze przemyśleć, jak to zrobić. Nie mam problemów z wykonaniem takiej zmiany czy nawet zmian, ale oczywiście trzeba pamiętać, że z Rakowem wszyscy wyglądali dobrze, a niektórzy przecież nie grali na swoich pozycjach. Nie tylko broniliśmy dobrze, ale cały czas staraliśmy się grać do przodu i były przecież sytuacje na zdobycie drugiego gola, a co do zmian, to jeszcze został piątek. Mam czas na podjęcie ostatecznej decyzji.

Przywrócił pan Matusa Kmeta na skrzydło, a Sondre Liset stał się „dziewiątką”. Ma trener w zanadrzu jeszcze jakieś niespodzianki dla kibiców?

– Nie mam, ale w sparingach na pozycji numer „sześć” dobrze wyglądał Kryspin Szcześniak (uśmiech). To było jednak tylko kilka minut. Myślę, że jednak zasadniczych zmian już nie będzie i zawodnicy będą grali na swoich pozycjach.

Dobrze spisuje się Sow, z dobrej strony z Rakowem pokazał się z Kmet, a to piłkarze, którzy na początku rozgrywek albo nie grali, albo grali mniej. Rywalizacja o miejsce w składzie jest mocna?

– Cieszy mnie, że tak jest. Z jednym z chłopaków rozmawiałem po pierwszej kolejce, kiedy nie był w składzie i powiedziałem mu, że w piłce często tak jest, nie jesteś na początku w wyjściowej jedenastce, ale potem to się zmienia. Cieszy gra takich zawodników jak Liseth, który wcześniej mało co grał, czy Josemy, na teraz jednego z lepszych obrońców w ekstraklasie. Dobrze pokazuje się Lukas Ambros, który też wcześniej nie grał czy Kmet, który zagrał przecież z Rakowem nie jako boczny obrońca, ale skrzydłowy. Ważne dla mnie jest to, że wiem, dając szansę gry chłopakom, że nie zawiodą, a dadzą jakość.

Dużo lepiej gracie na wyjeździe, gdzie tych punktów zdobyliście więcej, niż grając w domu. U siebie przecież już dwa razy przegraliście, z Bruk-Betem i Motorem. To dla trenera zmartwienie?

– W tym pierwszym przegranym meczu graliśmy dobrze, stwarzaliśmy sytuacje. Niestety, nie udało się ich zamienić na bramki. Z Motorem mieliśmy posiadanie piłki w granicach 70 procent, ale niewiele z tego wyniknęło. To był powód do zmartwienia. Zrobiliśmy kilka analiz, co zrobić, żeby wszystko poprawić, żeby było lepiej. Często w domu gra się jednak gorzej, bo zespół chce wygrać, chce dobrze grać, a przez to łatwiej dla rywala na zagranie kontry. Tak było właśnie w tych przegranych spotkaniach. Musimy zagrać mądrzej – tak, żeby zachować balans między defensywą a ofensywa, jak jest to w naszych wyjazdowych grach.

Widzew z trzech meczów w tym sezonie na wyjeździe przegrał wszystkie. To szansa dla Górnika?

– Może to przypadek, bo trzeba powiedzieć, że to mocny zespół, w którym jest jakość i z którym trzeba się liczyć. Przede wszystkim są mocni w ofensywie, tutaj są groźniejsi niż w tyłach. Zobaczymy, jak się to spotkanie ułoży.

Ważny mecz z Widzewem w niedzielę, ale już też myślicie pewnie o przyszłym tygodniu i meczu w Pucharze Polski z rezerwami Legii. Trener jest specjalistą od jego zdobywania, u siebie na Słowacji ze Spartakiem Trnawa wygrywał pan trzy razy. Jak traktujecie pucharowe rozgrywki?

– Dla mnie puchar to priorytet, nie będę robił zmian. Jeżeli będą, to jak zawsze jedna albo dwie. Dla mnie to bardzo ważny mecz i nie patrzę, czy to I czy III liga. Nowością jest to, że czekają nas w tygodniu trzy mecze, ale jesteśmy przygotowani, żeby tak grać.

Rozmawiał Michał Zichlarz