Sport

Nie ma nudy z Feio

KONTROWERSJA KOLEJKI

Na konferencjach prasowych Portugalczyk potrafi zaskoczyć. Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus

Goncalo Feio już nie po raz pierwszy zabłysnął podczas konferencji prasowej. Nawet przy okazji spotkania z Rakowem przed dwoma tygodniami szalał podczas konferencji z dziennikarzami. Najpierw zarzucił częstochowianom szpiegowanie treningów za pomocą drona. Później, gdy został poproszony o komentarz do wypowiedzi prezesa Rakowa Piotr Obidzińskiego, prowokacyjnie zapytał: o kogo właściwie chodzi... Gdy po raz kolejny padło nazwisko Piotra Obidzińskiego, udawał, że zupełnie nie wie kim on jest.

Portugalczyk potrafi więc zaskoczyć podczas konferencji i zrobił to po raz kolejny, gdy… w końcu przyznał, że Legia przegrała zasłużenie z Pogonią. Uznał wyższość szczecinian i wiedział, dlaczego jego zespół przegrał. Nie uniknął jednak konfrontacji. Tomasz Sokołowski, który aktualnie pracuje w „Radiu Dla Ciebie”, a wcześniej przez wiele lat (1996-2001, 2001-2005) był piłkarzem Legii Warszawa, zadał mu proste pytanie o „automatyzmy”, których w grze zespołu nie widać. – Nie widzisz nic? Okej, przekażę jutro piłkarzom, że były wyróżniający się piłkarz Legii i reprezentant Polski ogląda wszystkie nasze mecze i nie widzi żadnej powtarzalności – odpowiedział Sokołowskiemu w sarkastycznym tonie Goncalo Feio. Prawda jest jednak taka, że nawet gdyby jakiekolwiek automatyzmy były widoczne w grze ekipy z Warszawy, nie mają one najmniejszego znaczenia. Liczy się to, czy zespół zdobywa punkty. A fakty są bezlitosne – w ostatnich czterech ligowych meczach „Wojskowi” wygrali raz (z Motorem), raz zremisowali (ze Śląskiem) oraz przegrali z Rakowem i Pogonią.

Oczywiście „pyskówka” to znacznie mniejszy występek niż pokazanie środkowych palców kibicom Broendby w połowie sierpnia. Mimo wszystko nie da się nie zauważyć, że trener Feio cały czas robi coś, co wzbudza głównie negatywne emocje. O tym, jakim jest człowiekiem, opowiedział w ostatnich dniach właściciel Motoru Zbigniew Jakubas w „Przeglądzie Sportowym”, gdy opisał, w jaki sposób Portugalczyk zrezygnował z pracy w lubelskim klubie. „Panie prezesie, chciałem złożyć rezygnację, ponieważ zasługuję na lepszych piłkarzy niż to” – taki list miał skierować do swojego szefa Feio. „To” kilka miesięcy później awansowało do ekstraklasy i nie potrzebowało portugalskiego zbawiciela. Legia i polski futbol też go nie potrzebują.

Kacper Janoszka