Nie ma miejsca na ustępstwa
Bartosz Łosiak (z lewej) i Michał Bryl w Paryżu mierzą wysoko. Fot. Liam Asman/SPP/SIPA-USA/PressFocus
Nie ma miejsca na ustępstwa
Rozmowa z Grzegorzem Klimkiem, trenerem polskich siatkarzy plażowych
Za wami już miesiąc przygotowań do nowego, bardzo ważnego sezonu olimpijskiego. Jak pan oceni ten okres?
- Przerwa międzysezonowa od treningów na piachu dla zawodników olimpijskich trwała miesiąc, więc była bardzo krótka. Do tego dochodzi praca w siłowni, która zawsze poprzedza rozpoczęcie ćwiczeń na piasku. Nie mogło być inaczej, bo już na początku marca jest pierwszy turniej, do którego musimy się przygotować. Miniony miesiąc był nietypowy jak na okres przygotowawczy, bo pracowaliśmy na dużo mniejszych obciążeniach ilościowych i objętościowych, raczej pod tym kątem, żeby nie wypaść z obiegu, a nie być super przygotowanym, bo organizmy mogłyby tego nie wytrzymać. Trzeba być bardzo ostrożnym, żeby nie złapać kontuzji przed tak naprawdę najważniejszym okresem kwalifikacji olimpijskich.
Jak pod względem zdrowotnym czują się zawodnicy po intensywnym zeszłym sezonie i krótkiej przerwie od gry?
- Cały czas jesteśmy czujni. Był okres dwóch, trzech tygodni bez żadnych „strat w ludziach”, ale teraz już mikrourazy się pojawiły u Kuby Zdybka, Michała Bryla, a Piotrek Kantor troszeczkę narzeka na bark. Małych spraw jest sporo, trzeba cały czas modyfikować plan, bo niestety tak to jest, kiedy przerwa międzysezonowa jest tak krótka. Jesteśmy na to przygotowani i... bardzo, bardzo ostrożni.
Kolejną część przygotowań odbędziecie na Teneryfie. Jak będą wyglądały?
- Obie pary olimpijskie tam lecą, ale w różne miejsca, bo jest to w tym roku mekka siatkówki plażowej, jeśli chodzi o przygotowania. Oba nasze duety będą trenować i sparować z całą światową czołówką, tylko zawodnicy z Ameryki Południowej i Stanów Zjednoczonych zgrupowania mają gdzie indziej.
Czym różnią się obecne przygotowania przed sezonem olimpijskim od tych, które mieliście chociażby rok temu, kiedy w planach mieliście wiele imprez, w tym m.in. mistrzostwa świata?
- Największą różnicą są ramy czasowe, które wyznaczają przygotowania. Jeśli jeden sezon kończy się w grudniu, a kolejny zaczyna w marcu, to już w styczniu trzeba zacząć trenować, bo sześć tygodni to jest absolutne minimum, żeby się przygotować. Ten rok jest newralgiczny, bo mieliśmy bardzo krótki okres regeneracyjny. Wcześniejsze takie nie były. To znacząca różnica. Poza tym w pozostałych sezonach była mniejsza odpowiedzialność, bo wiadomo, że igrzyska olimpijskie determinują wszelkie działania, wszystko jest podporządkowane, żeby najpierw się na nie zakwalifikować, a następnie, aby dobrze podczas nich wypaść. Nie ma miejsca na ustępstwa.
Jakie są wasze pierwsze plany turniejowe?
- Przygotowujemy się do pierwszego turnieju elity w Dausze (5-9 marca), chociaż nie wiem jeszcze, czy Piotrek Kantor i Kuba Zdybek na pewno tam zagrają. Możliwe, że od razu polecą na turnieje rangi Challenge do Brazylii. Zgrupowanie na Teneryfie to dla nas ostatni fragment przygotowań przed imprezami liczącymi się do kwalifikacji olimpijskich, podczas których na pewno przyspieszymy. Teraz utrzymujemy to, co już wypracowaliśmy.
Para Piotr Kantor - Jakub Zdybek ma trochę dłuższą drogę do zakwalifikowania się na igrzyska od Bartosza Łosiaka i Michała Bryla. Jak pan ocenia szanse awansu, znając ich możliwości i poziom światowej czołówki walczącej o ostatnie bilety do Paryża?
- Około pięciu duetów rywalizuje o 10 miejsc, bo ranking jest podzielony i pierwsza trzynastka już można powiedzieć, że się zakwalifikowała. Jeżeli Piotrek i Kuba utrzymają poziom z zeszłego roku, który był dla nich bardzo krótki, bo dopiero w czerwcu zaczęli wspólne starty, to mają ogromną szansę. Dochodzi kilka czynników niezależnych od nas, jak zdrowie czy presja. Jestem jednak dobrej myśli, że będą grać tak, jak w zeszłym sezonie albo nawet trochę lepiej, bo tak naturalnie powinno być. Taki jest nasz plan.
Bartosz Łosiak to jeden z najbardziej utytułowanych siatkarzy plażowych w Polsce, zdobywał medale wszystkich imprez, oprócz igrzysk. W zeszłym roku z Michałem Brylem wywalczyli historyczny dla Polski krążek mistrzostw świata. Zgodzi się pan, że teraz jest najlepszy moment, żeby uzupełnił kolekcję kolejnym historycznym medalem, czyli olimpijskim?
- Z „rozpiski” tak by wychodziło... Ja wiem jednak z życia sportowego, że nie ma czegoś takiego jak najlepszy moment albo najgorszy moment. To wszystko wychodzi w określonej sytuacji. Statystycznie absolutnie się zgadzam. Bartek jest jednym z najlepszych obrońców na świecie, o ile nie najlepszym. W niektórych elementach może są od niego lepsi, ale generalnie - także w ataku i elemencie współpracy z partnerem - to jest światowy top. Michał też robi ogromne postępy, oferuje coraz więcej i czasami przejmuje od Bartka rolę lidera. Życie pisze jednak różne scenariusze, jesteśmy przygotowani na wszystko.
Rozmawiała Monika Sapela/PAP