Sport

Nie ma chętnych

Wrocław nieskutecznie - przynajmniej do tej pory - próbował sprzedać akcje Śląska.

Na Tarczyński Arena Wrocław wicemistrzowie Polski wciąż będą grali jako własność miasta. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Próba pozbycia się przez władze Wrocławia akcji Śląska spaliła na panewce. Do urzędu miasta nie wpłynęła ani jedna oferta kupna wicemistrza Polski i tym samym ciągnący się jak flaki z olejem proces prywatyzacji klubu z Oporowskiej będzie miał kolejną odsłonę.

Prywatyzacja Śląska to temat, który wciąż jest żywy w tzw. przestrzeni publicznej. Od kilku lat zapowiadana sprzedaż większościowych akcji przez miasto kończy się fiaskiem. Półtora roku temu (w maju 2023 r.) wrocławscy radni wyrazili zgodę na wystawienie Śląska na sprzedaż. Gmina Wrocław przeznaczyła do zbycia co najmniej 51%, ale nie więcej niż 79,61% kapitału zakładowego spółki. Wówczas na biurko prezydenta Jacka Sutryka trafiła tylko jedna oferta. Podmiotem zainteresowanym kupnem była spółka „Westminster Polska SA”, a klub z Oporowskiej został wyceniony na zaledwie 8 milionów złotych (prawie za darmo?). To była bardzo kusząca oferta, więc obie strony usiadły do rozmów, ale proces prywatyzacji wydłużał się na tyle, że coraz więcej kibiców wrocławskiego klubu nie wierzyło w szczęśliwy finał sprzedaży akcji.

Wyścig od nowa

W czerwcu br. oficjalnie ogłoszono, że Westminster jednak nie złoży oferty zakupu Śląska. Powodem była bardzo duża zmiana wartości klubu, który w ciągu roku z zespołu walczącego o utrzymanie w ekstraklasie „przeobraził się” w wicemistrza Polski i według miejskich urzędników jego wartość wzrosła do 53 milionów złotych!

Tym samym proces prywatyzacji rozpoczęto od nowa. Jedenastego lipca br. wrocławscy radni przegłosowali uchwałę, w której zapisano, że nowy akcjonariusz może kupić nie mniej niż 5% akcji klubu i nie więcej niż 90%. Przetarg wystartował 5 sierpnia, a 14 października o godzinie 15.00 minął czas na składanie ofert. Jak poinformowało Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego Wrocławia, żaden podmiot się nie zgłosił. Co dalej z tym fantem? Miasto, po konsultacjach z radnymi, postanowiło, że w ciągu 2-4 tygodni przygotuje scenariusz dalszych działań, który będzie wiązał się również z nową wyceną spółki.

Rotacja z wewnętrzna

Gdy wyniki są grubo poniżej możliwości i oczekiwań, zazwyczaj dokonuje się roszad natury personalnej. Na taki właśnie zabieg zdecydował się szkoleniowiec wicemistrza Polski, Jacek Magiera. Postanowił do występującej w 3. lidze drużyny rezerw przesunąć dwóch zawodników, a z zespołu trenera Michała Hetela ściągnąć do siebie również dwóch graczy.

„Wilczy bilet” (przynajmniej na razie) otrzymali 23-letni Szwajcar Junior Flor Eyamba oraz 20-letni pomocnik, Jakub Jezierski. Napastnik kongijskiego pochodzenia w bieżących rozgrywkach wystąpił tylko w trzech meczach ekstraklasy, spędzając na boisku zaledwie 78 minut oraz trzech potyczkach w 3. lidze (174 minuty). Natomiast syn Remigiusza Jezierskiego zagrał w pięciu spotkaniach PKO BP Ekstraklasy (193 minuty) oraz trzech potyczkach Ligi Konferencji (59 minut). W rezerwach rozegrał trzy mecze - 194 minuty.

Szansę na pierwszy występ w ekstraklasie będą mieli natomiast 19-letni Aleksander Wołczek oraz o rok starszy Ukrainiec Jehor Szarabura, którzy otrzymali od „Magica” możliwość trenowania z pierwszym zespołem. Syn byłego piłkarza Śląska, Krzysztofa Wołczka, w 11 spotkaniach 3. ligi zdobył trzy bramki. Z kolei wychowanek Karpat Lwów, który również wystąpił w 11 meczach rezerw, dwukrotnie wpisał się na listę zdobywców bramek i dołożył pięć asyst.

Bogdan Nather