Sport

Nie kupuję tego pomysłu

KOMENTARZ „SPORTU" - Michał Zichlarz

Mam to szczęście, że pamiętam jeszcze stare rozgrywki o klubowe mistrzostwo Europy. Nie Ligę Mistrzów, z którą mamy do czynienia od sezonu 1992/93, ale Puchar Europy Mistrzów Krajowych, kiedy granie sprowadzało się do środy, bo tylko wtedy odbywały się mecze. I te w PEMK, a także w Pucharze Zdobywców Pucharów i Pucharze UEFA, bo taki przez kilkadziesiąt lat był podział. Grało się nie w grupach, a mecz i rewanż. Na jesień dwie fazy - 1/16 i 1/8 finału, a potem wiosną już decydujące rozstrzygnięcia. Jaki to był „dramat” dla klubów z Zachodu, kiedy przychodziło im jechać za żelazną kurtynę. Nie ten klimat, nie te boiska – często pokryte śniegiem - o politycznym aspekcie takich wypraw nie wspominając.

U nas czekało się na te mecze z wypiekami na twarzy. Teraz mamy do czynienia z rewolucyjna formułą rozgrywek, która w dużej części idzie po linii tych najmożniejszych w europejskim i światowym futbolu. Piszę światowym, bo obecna Champions League wyszła daleko poza ramy Starego Kontynentu, a pasjonują się nią miliony fanów na kuli ziemskiej. Nie udało się stworzyć Super Ligi dla tych najbogatszych, pomysł został storpedowany przez futbolowe władze, ale kuchennymi drzwiami wprowadza się ogólnoeuropejskie ligowe granie.

Już samo to, że tabela będzie jedna dla wszystkich, jest totalną rewolucją. W stawce jest przecież 36 drużyn, o cztery więcej niż wcześniej. Że nikt z kibiców nie wie za bardzo, kto z kim gra, na jakich zasadach, to inna sprawa. Pewnie się wcześniej czy później przyzwyczaimy (albo i nie), jak w przypadku Ligi Narodów.

W stawce są sami możni w europejskim futbolu. Konia z rzędem temu, kto na dziś wytypuje finałowy duet na 31 maja 2025 r. w Monachium! Szkoda że po raz kolejny wśród tych najlepszych nie ma polskich drużyn. Finansowa przepaść to jedna strona medalu, a jakość reprezentowana przez nasze zespoły to inny temat.

Już przed startem tegorocznej edycji były wątpliwości, jak naszym zespołom pójdzie. Mamy dwie ekipy w Lidze Konferencji, która wystartuje na początku października i tyle. Możemy tylko z zazdrością spoglądać w kierunku czeskich i słowackich sąsiadów, którzy w stawce mają Spartę Praga czy Slovana Bratysława, o ukraińskim Szachtarze Donieck nie wspominając. Wśród najlepszych są też Chorwaci czy Serbowie.

Ciekawe jak sprawdzi się nowa formuła i jak zostanie przyjęta? Grania jest przecież tyle, że człowiek na nic innego nie miałby czasu, tylko b y siedział przed telewizorem. Nie przeczę, Champions League wywindowała mocno europejski futbol, żeby spojrzeć tylko na listę ekip, które w ostatnich latach zdobywały Klubowe Mistrzostwo Świata, ale tęsknię za starymi czasami, piłkarskimi środami i faktycznie pucharowym graniem, gdzie wszystko decydowało się w dwumeczach. Teraz też faza ligowa w zmienionej Lidze Mistrzów, to tylko preludium do tego, co będzie wiosną.