Jeszcze niedawno Shun Shibata odpoczywał w Japonii. Teraz musi mierzyć się w trudnych warunkach podczas sparingów. Fot. PressFocus


Nie było łatwo

GieKSa grała pierwsze sparingi podczas obozu w Wielkopolsce w trudnych warunkach atmosferycznych.


W środę GKS Katowice rozegrał dwa pierwsze sparingi podczas obozu w Opalenicy. Katowicki klub postanowił spędzić zimowe przygotowania w Polsce, nie tak jak to było rok temu, gdy zespół spędzał okres zimowy w Turcji. To wiąże się z pewnymi konsekwencjami, m.in. pogodowymi. Jak by nie patrzeć, w Polsce wciąż panuje zima. „Jak jest zima, to musi być zimno” - tłumaczył kierowniczce palacz z kotłowni w „Misiu” Stanisława Barei. Jednak nie tylko z niską temperaturą musieli radzić sobie piłkarze podczas środowych starć w Opalenicy. Najwięcej problemów stworzyły opady atmosferyczne. Te spowodowały, że w południe na boisku w Wielkopolsce zalegała woda, uniemożliwiająca sprawne rozegranie spotkania. Pomimo prac związanych z przygotowaniem murawy, drużyny GKS-u oraz Kotwicy Kołobrzeg musiały odnaleźć się w trudnych realiach.


Celowo?

- To był trudny sparing, pod każdym względem, nie tylko biorąc pod uwagę pogodę. Jednak na pewno możemy mówić też o pozytywach. Nadal musimy pewne rzeczy poprawić, więc będziemy cały czas ciężko pracować przed kolejnymi spotkaniami – mówił po spotkaniu reprezentant GieKSy Shun Shibata. 26-latek wspomniał także, że środowi przeciwnicy katowiczan grali niezwykle ostro, jak na warunki zastane na boisku, co wcale nie ułatwiło gry. – W meczu było sporo walki. Nie wiem, czy niektóre zachowania przeciwników były celowe, ale dobrze, że nikt nie doznał poważnego urazu – stwierdził Japończyk, który przerwę świąteczną spędził u siebie w kraju, ładując akumulatory na rundę wiosenną.

Pojedynek z II-ligowcem z Kołobrzegu zakończył się bezbramkowym remisem i jest to wynik, który najlepiej odzwierciedla to, co działo się na murawie. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i oba zespoły nie miały wielu okazji do zdobycia gola.


Goli mogło być więcej

Kilka godzin po starciu z Kotwicą GKS rozegrał kolejny sparing, tym razem z zespołem spoza szczebla centralnego. Do Opalenicy przyjechała drużyna Polonii Środa Wielkopolska, grająca na co dzień w II grupie III ligi. W przypadku tego spotkania zalegająca na nawierzchni woda nie sprawiała już tak dużych problemów. Jednak mocne podmuchy wiatru i tak dawały się we znaki obu zespołom. – Dla nas i dla rywala było to wyzwanie. Z pewnością warunki i tak były lepsze niż te, w których mierzyliśmy się wcześniej z Kotwicą. Wygraliśmy 1:0, ale sądzę, że ten wynik mógłby być o wiele wyższy. Na boisku było czuć, że mieliśmy kontrolę. Czujemy obóz w nogach, ale tak musi być. Taki jest plan, żeby szlifować formę – mówił po ostatnim gwizdku Mateusz Mak. Skrzydłowy, jako jedyny uczestnik środowych sparingów, zdołał wpisać się na listę strzelców. W 33 minucie spotkania podszedł do wykonania rzutu karnego i wyprowadził GieKSę na prowadzenie, które udało jej się utrzymać do końca meczu.

Warto zaznaczyć, że Mak niedawno wrócił do treningów. 32-latek podczas pierwszego w tym roku meczu kontrolnego z Gwarkiem Tarnowskie Góry doznał urazu. – Tydzień nie byłem w treningu, ale od poniedziałku trenuję z pełnymi obciążeniami – poinformował były gracz Stali Mielec.

Kolejnym wyzwaniem w Opalenicy dla drużyny GKS-u będzie spotkanie z rezerwami Lecha Poznań, które grają na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Mecz odbędzie się w sobotę i będzie jedną z ostatnich jednostek podczas obozu dla katowiczan. W poniedziałek wrócą na Górny Śląsk i przed startem rozgrywek w lidze rozegrają jeszcze dwa dodatkowe mecze kontrolne. Najpierw z Hutnikiem Kraków, później z Odrą Opole. Kacper Janoszka

 

W POSZUKIWANIU WSPÓŁPRACY

W środowy poranek GKS Katowice zorganizował „śniadanie z Klubem Biznesu”. Celem spotkania było zainteresowanie potencjalnych sponsorów klubu tym, co do zaoferowania ma klub. Nowy dział marketingu i promocji podczas spotkania zaprezentował specjalny pakiet jubileuszowy oraz także ofertę sponsoringową na nadchodzące play-offy w hokeju.