Nie brali jeńców

 

Teatr Muzyczny w Gdyni piłki nożnej nie wystawia, a może czasem powinien, bo wczoraj Arka rozegrała na swoim stadionie prawdziwy koncert. Jedyną fałszywą nutą była ta z pierwszego kwadransa. Kapitan Dawid Gojny przyhaczył w polu karnym Patryka Warczaka tak subtelnie, że sędziowie z boiska nawet tego nie zauważyli. Pomógł im dopiero VAR i po kilkuminutowej weryfikacji prowadzenie Stali Rzeszów dał z „jedenastki” reprezentant Luksemburga Sebastien Thill. Na tym jednak dobre wiadomości dla przyjezdnych się skończyły. Arka rozpoczęła zmasowany atak, który trwał właściwie do ostatniego gwizdka. Jeszcze przed przerwą prowadziła 2:1 po dwóch golach głową. Walnie przyczynił się do nich Gojny, w obu przypadkach notując asysty, rehabilitując się za niefrasobliwego karnego. Kapitan gdynian na tym zresztą nie spoczął, bo znakomitym podaniem prostopadłym obsłużył w 88 minucie Huberta Turskiego, a palce maczał również nieco wcześniej, przy golu na 4:1. Jego dośrodkowanie zostało co prawda odbite przez bramkarza, ale w taki sposób, że futbolówka spadła po nogi wypożyczonego zimą z Atalanty Bergamo Alassany Sidibe, który otworzył swój bramkowy dorobek w Polsce. Gdynianie w rewelacyjny sposób odwrócili losy spotkania, odnieśli najwyższą wygraną w tym sezonie i podkreślili swoje ekstraklasowe ambicje. Wejście w 2024 rok mają kapitalny, bo przed tygodniem wygrali przecież z Polonią w Warszawie 3:0. Piotr Tubacki