Nie akceptują tej sytuacji
Wicemistrz Polski wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach.
W niedzielę aktualni wicemistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe z beniaminkiem ekstraklasy, GKS-em Katowice. Z drużyną z Bukowej wrocławianie w ekstraklasie po raz ostatni rywalizowali... prawie ćwierć wieku temu.
Czekali 16 lat...
Na dwóch najwyższych poziomach rozgrywkowych w Polsce zespoły ze stolic Dolnego i Górnego Śląska mierzyły się już 50 razy. Pierwsze spotkanie odbyło się w 11. kolejce sezonu 1963/64 w 2. lidze i zakończyło się zwycięstwem Śląska 1:0. Był to czas, w którym GKS Katowice dopiero się tworzył, pod obecną nazwą zaczął występować dopiero w rundzie wiosennej. Klub powstały przez fuzję kilku mniejszych zajął wtedy miejsce TKS-u Rapid-Orzeł Wełnowiec (jednego z założycieli). W rundzie rewanżowej sezonu 1963/64 w spotkaniu między Śląskiem i nową drużyną z Katowic padł remis 1:1.
Ostatnie ligowe starcia między tymi drużynami miały miejsce na zapleczu ekstraklasy w tym samym roku, w którym po raz ostatni przed dłuższą przerwą wrocławianie mierzyli się z Motorem Lublin, czyli w rozgrywkach 2007/08. Wtedy lepiej wypadli piłkarze z Bukowej - zaksięgowali 4 punkty. W rozgrywkach Nice 1. Ligi Śląsk przegrał z GieKSą w Katowicach 0:2 i było to ostatnie starcie tych zespołów o stawkę. W rundzie jesiennej tamtejszej kampanii we Wrocławiu padł bezbramkowy remis. Od tego czasu drużyny mierzyły się tylko towarzysko. W 2017 roku dwukrotnie - w czerwcu i w październiku. Oba te spotkania wygrał Śląsk, 2:0 i 3:0.
Rutynowe spotkanie
Na piątkowej konferencji prasowej szkoleniowiec Śląska Jacek Magiera „przyznał się” do spotkania z prezydentem miasta, Jackiem Sutrykiem. - Mieliśmy spotkanie w ratuszu, ale ono jest cykliczne - wyjaśnił „Magic”. - Rozmawialiśmy na temat strategii oraz tego, jak klub ma wyglądać. Rozmawialiśmy na temat europejskich pucharów, tego co można zrobić, żeby dalej rozwijać zespół. Omówione też zostały sprawy bieżące, takie jak sytuacja w tabeli, której nie akceptuję jako trener, nie akceptujemy jako drużyna. Chcemy z niej wyjść i złapać serię zwycięstw. Ostatnie tygodnie służyły temu, by wrócić do równowagi. Ważna jest praca mentalna, fizyczna, zespołowa. W przerwie reprezentacyjnej rozegraliśmy mecz sparingowy w Lądku Zdroju. Sytuacja jest tam koszmarna, dlatego tym bardziej cieszymy się, że mogliśmy pomóc finansowo i dostarczyć trochę radości kibicom. Na pewno w ratuszu nie zapadają decyzje odnośnie pierwszego zespołu, ja za to odpowiadam. Spotkanie się odbyło, natomiast nie było takie, jak przedstawia to prasa. Mieliśmy takich mnóstwo w tamtym sezonie i teraz do nich wróciliśmy. Drużyna jest konkretnie nastawiona na wyjście z obecnej sytuacji. Złożyło się na nią wiele czynników, które odpowiadają za to, że jeszcze nie wygraliśmy. Moim obowiązkiem jest, żeby doprowadzić drużynę do mocnej głowy, mocnego nastawienia, abyśmy odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Maraton meczów
W najbliższym meczu w zespole Śląska zabraknie doświadczonego pomocnika, Marcina Cebuli. - Wypadnie na kilkanaście dni, nie wiem, czy będą to dwa, czy trzy tygodnie - powiedział 47-letni szkoleniowiec. - Na każdym zawodniku kontuzje goją się inaczej.
W ciągu najbliższego tygodnia „Zielono-biało-czerwonych” czekają trzy mecze. W niedzielę na wyjeździe z GKS-em Katowice, w środę (23 października) u siebie zaległy ze Stalą Mielec, a w sobotę (26 października) - również we Wrocławiu - z Rakowem Częstochowa. - Pracujemy według obranego planu - powiedział Jacek Magiera. - Oczywiście zmieniamy go w razie potrzeby. Mamy w to zaangażowany cały sztab. Cały czas wszystko obserwujemy, rozmawiamy z zawodnikami, aby poznać ich opinie. Trenujemy mocno i intensywnie. Od piłkarzy wymagam dobrej energii i dbania o swoje przygotowanie do treningów. Chodzi mi po głowie wiele pomysłów. Są pewniacy do wyjściowego składu. Zastanawiam się tylko nad jedną pozycją.
Bogdan Nather