Nic nie jest na zawsze
Z DRUGIEJ STRONY
Polscy lekkoatleci stali się w ostatnich latach zjawiskiem, powodem do kibicowskiej dumy. Podczas poprzednich igrzysk w Tokio uratowali polską reprezentację olimpijską przed kompromitacją. Zdobyli wszystkie cztery medale złote (wszystkie, bo przedstawicielowi żadnej innej dyscypliny to się nie udało), dwa z pięciu srebrnych oraz trzy z pięciu brązowych – czyli bezwzględną większość.
Teraz – na paryskich bieżniach czy rzutniach nie jest już tak dobrze. Na razie nie ma mowy o jakichkolwiek medalach. Pokładanych nadziei nie spełniają w Paryżu zarówno starzy mistrzowie, jak i lekkoatleci na dorobku. Stare gwiazdy na razie jakieś takie oklapnięte (jak choćby młociarze), potencjalne – bez błysku. Weźmy polskich płotkarzy. Nie chodzi nawet o to, że nie potrafili awansować do finału. Raczej o to że w swoich biegach eliminacyjnych bezdyskusyjnie zajmowali ostatnie miejsca;
Niestety: wygląda na to, że światowa lekkoatletyka przyśpiesza tempo rozwoju. Polska też się rozwija, ale obecnie – jakby wolniej Przykładem start naszych zawodniczek w biegach eliminacyjnych na 3000 m. Pobiły rekordy życiowe w swoich biegach, mogą być więc z siebie zadowolone, rozwijają się. Niestety; dało to jedynie 8.i 9. miejsce. Dalej już nie pobiegną, bo… się nie zakwalifikowały. Z drugiej strony – na tym właśnie dystansie padł również rekord Polski (9:16.51) Alicji Konieczek. Dało to czwarte miejsce i olimpijski finał. O tym piszę: wyniki na poziomie rekordów Polski nie dają już medalu…
Oczywiście: lekkoatleci dopiero się rozpędzają, jest wiara, że jakiś paryski krążek zawiśnie może na ich szyjach. Żadna jednak inna dyscyplina nie uświadamia nam podczas tych igrzysk, że nic nie jest dane na zawsze, że jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Teraz chodzi o to żeby przyjąć to ze zrozumieniem, a nie z pretensjami czy wściekłością.
Nic nie jest dane na zawsze. Po sukcesie zawsze przychodzi porażka. Po porażce zawsze przychodzi sukces. To passy w tym względzie decydują czy ktoś jest potęgą czy nie. Cóż, w lekkoatletyce nie jesteśmy już obecnie potęgą. Można jednak wierzyć, można przypuszczać, że jeszcze się odbijemy. Kiedy? To już zupełnie inna historia. Można się odbijać długo. Piłkarze odbijają się od 1982 roku.
Jeszcze jedno: naszym lekkoatletom bardziej jestem wdzięczny za niedawną przeszłość niż wściekły za teraźniejszość. Warci są zapamiętania. Dziękuję.
Paweł Czado