Niby „Niebiescy”, a jednak czerwoni...
Ruch Chorzów został pierwszą drużyną, która przegrała w tym sezonie I ligi ze Stalą Stalową Wola.
Wydawało się, że akurat w Stalowej Woli taki zespół jak Ruch nie powinien mieć problemów z odniesieniem zwycięstwa. Owszem, Stal nie grała do tej pory aż tak beznadziejnie, jakby mogła na to wskazywać tabela, lecz jest to zespół o znacznie mniejszym potencjale kadrowym, niedoświadczony w I lidze.
To była jednak tylko teoria.
Wygrali miejsce w składzie
W praktyce „Stalówka” nieźle zaczęła, choć im dłużej trwała pierwsza połowa, tym spisywała się słabiej. Nie znaczy to jednak, że Ruch brylował. Miał problemy z płynnością akcji, ich tempem oraz skutecznym wchodzeniem pod pole karne rywali. Za dużo miejsca zostawiał w środku pola. Ataki koncentrowały się głównie na skrzydłach, przy dośrodkowaniach szum miał robić duet napastników - lecz robił jednak za rzadko. Trener Dawid Szulczek zaskoczył nieco składem. Tak jak zapowiedział, kilku zawodników wygrało miejsce w wyjściowej jedenastce spotkaniem Pucharu Polski z Podhalem Nowy Targ. Na ławce usiadł David Ventura, a zastąpił go Nono. Mo Mezghraniego zastąpił Jakub Myszor, a – co zaskoczyło najmocniej – Martina Turka w bramce Jakub Szymański. Po stronie chorzowian okazje na gole mieli Łukasz Moneta, Mateusz Szwoch, Andrej Lukić i Soma Novothny, w Stali – Bartłomiej Kukułowicz, Jakub Banach czy trzeci ze stoperów Łukasz Furtak. To właśnie 28-latek urodzony w Bochni niespodziewanie otworzył wynik tuż przed przerwą. Szymon Szymański wybił piłkę wprost pod jego nogi, nie doskoczył Lukić i Furtak mierzonym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce.
Głupota Myszora
Wydawało się, że po kilku mocnych słowach w szatni Ruch naciśnie beniaminka. Drugą połowę zaczął intensywnie, a po paru minutach okazję po znakomitym podaniu Daniela Szczepana miał Moneta, lecz Adam Wilk był czujny. Jakim więc szokiem było to, że... Stal podwyższyła! Zaczęło się od rzutu wolnego sprokurowanego przez Lukicia. Po dośrodkowaniu chorzowianie wybili piłkę przed „szesnastkę”, gdzie zupełnie niepilnowany był Damian Urban. Jeden z wielu graczy „Stalówki” z... Cracovią w CV miał mnóstwo czasu, by przymierzyć. Przy rykoszecie po głowie Szymona Szymańskiego trafił na 2:0!
Sytuacja Ruchu była zła, a w 64 minucie stała się fatalna. Zupełnie nieefektywny Myszor za obsceniczny gest w stronę rywala obejrzał drugą żółtą kartkę i osłabił zespół. Nikt w I lidze nie zobaczył tylu czerwonych kartek co „Niebiescy”! Grający w dziesiątkę Ślązacy nie potrafili zagrozić beniaminkowi, który kontrolował mecz i spokojnie dowiózł wynik 2:0 (a mógł wyższy) do ostatniego gwizdka. To pierwsze zwycięstwo „Stalówki” w tym sezonie I ligi!
Piotr Tubacki