Nerwowo do końca
Pierwsze 20 minut spotkania Hutnika z Resovią nie zapowiadało aż 5 goli i emocji do końcowego gwizdka, a właśnie tego spodziewano się po rywalizacji drużyn z aspiracjami większymi, niż utrzymanie w 2. lidze. Gospodarze po strzeleniu 3. gola na początku II połowy nie potrafili przejąć inicjatywy lub bronić się tak, by nie stracić dwóch. Z wyniku mogli być jednak zadowoleni, bo było to ich 4. zwycięstwo w 5 ostatnich meczach. Serię zaczęli po pogromie w derbach z Wieczystą i od tego czasu zdobyli 13 na 15 możliwych punktów.
Do przerwy spadkowicz nie istniał; goście oddali tylko jeden, dodatkowo niecelny strzał. Gospodarze uderzali 9 razy i 6 celnie. W krótkim odstępie czasu piłka dwa razy lądowała w siatce. Wpierw po akcji charakterystycznej dla zespołów Macieja Musiała. Kilka szbkich podań, a na końcu technicznie zagranie Patrika Miszaka i półwolej Mateusza Sowińskiego. Podwyższyć udało się po stałym fragmencie, piątym rzucie rożnym, gdy Łukasz Kędziora wyskoczył w asyście obrońców i cieszył się z premierowego trafienia po powrocie na Suche Stawy. Na II odsłonę Resovia wyszła z Maksymilianem Heblem oraz z większą ochotą do zrobienia czegoś w ofensywie. Gościła pod bramką Doriana Frątczaka, ale po zejściu do środka Wojciecha Słomki i uderzeniu lewą nogą było 3:0. Ewidentne rozluźnienie „Dumy Nowej Huty” przyniosło błędy jej piłkarzy i szybko odpowiedział niewidoczny do przerwy Marcin Urynowicz. Mecz toczył się pod dyktando gości i w 76 min Maciej Górski skopiował wyczyn Kędziory, wykorzystując fakt, że bramkarz nie odbił „jego” piłki. Rzeszowianie walczyli do końca i byli bliscy remisu. Zmarnowali jednak kilka szans i tym samym ich pogoń okazała się nieskuteczna.
Michał Knura