Sport

Nerwowe odliczanie

Zdąży czy nie zdąży? Aleksandrowi Owieczkinowi brakuje tylko sześciu goli do poprawienia rekordu strzeleckiego wszech czasów Wayne'a Gretzky'ego.

Aleksandr Owieczkin nie ustaje w zdobywaniu bramek. Fot. SIPA/PressFocus

NHL

Wyścig po Puchar Prezydenta za zwycięstwo w sezonie zasadniczym pomiędzy Winnipeg Jets i Washington Capitals trwa w najlepsze. Po raz trzeci w tym sezonie „Odrzutowce” wygrały zaledwie jednym golem. Tym razem zadecydowała dogrywka, po której gospodarze pokonali „Stołecznych” 3:2 (1:1, 1:0, 0:1, 1:0), a zwycięskie trafienie zapisał Nikolaj Ehlers w 62 minucie. Do zakończenia tej części rywalizacji pozostało niewiele meczów. Washington ma 103 punkty i wyprzedza rywala zaledwie o „oczko”.

Wszyscy są podekscytowani nie tylko tą rywalizacją, ale również nerwowym odliczaniem czy Aleksandr Owieczkin zdąży poprawić rekord strzelecki Wayne'a Gretzky'ego. „Owi” strzelił 889. gola (56 min) i brakuje mu zaledwie sześciu, by włożyć koronę najskuteczniejszego zawodnika wszech czasów. Dla lidera i kapitana „Stołecznych” było to 36. trafienie w tym sezonie oraz 102. punkt (57 goli+45 asyst) w 75 meczach przeciwko drużynie Jets i jest to największa liczba goli oraz punktów zdobytych przez któregokolwiek zawodnika przeciwko tej drużynie.

- Cieszę się, że zdobył gola i jest coraz bliżej celu. Nie ma jednak powodu się radować, że dokonał tego w spotkaniu z nami, ale w naszym przypadku liczy się końcowy efekt - stwierdził trener „Odrzutowców”, Scott Arniel.

Nim Owieczkin doprowadził do remisu, trwała zacięta walka. Mogła ona przypaść kibicom do gustu, bo stała na wysokim poziomie. Logan Thompson, bramkarz „Stołecznych”, obronił 22 strzały, ale w regulaminowym czasie pokonali go: Josh Morrissey (7) i Mason Appleton (40), a potem wspomniany Ehlers. Connor Hellebuyck, jego vis-a-vis, miał 27 udanych interwencji, a obok Owieczkina trafił jeszcze Andrew Mangiapane (20).

Winnipegowi pozostało 10 meczów, zaś Washingtonowi 11 do końca tej części sezonu i trudno przewidzieć, co się wydarzy. W każdym spotkaniu można się potknąć i nie ma znaczenia, czy z rywalem z czołówki, czy z dołu tabeli.

Winnipeg – Washington 3:2 i Calgary – Seattle 4:3 oba po dogrywkach, Carolina – Nashville 1:3, Tampa Bay – Pittsburgh 6:1, Buffalo – Ottawa 3:2, Toronto – Philadelphia 7:2, St. Louis – Montreal 6:1, Minnesota – Vegas 1:5, Colorado – Detroit 5:2, Los Angeles – NY Rangers 3:1.

 (ws)