Nerwowa atmosfera
Kazimierz Moskal musiał gryźć się w język po porażce w Pruszkowie. Ciśnienie podniósł mu Tamas Kiss.
Wisła źle zaczyna kolejny sezon. Punkt zdobyty w dwóch meczach (spotkanie 1. kolejki z ŁKS-em zostało przełożone) to katastrofalny wynik. Mierzyła się przecież z drużynami, które w ubiegłym sezonie walczyły o utrzymanie i teraz też nie mają mosiężnych planów. Kibice krakowskiego zespołu obawiają się powtórki z rozrywki, czyli wielu potknięć z rywalami, których powinna pokonać. Jeżeli trener szybko tego nie wypleni, kilku rywali im ucieknie, zacznie się liczenie punktów i planowanie serii zwycięstw, a być może znów tworzenie listy spotkań, w których zaprzepaścili szansę na wygrzebanie się z I ligi.
Koszmarny debiut
Przebieg niedzielnej potyczki ze Zniczem w Pruszkowie przez ponad 70 minut nie zwiastował katastrofy. Po pucharowym laniu od Rapidu Wiedeń wiślacy nie grali koncertowo, ale szybko objęli prowadzenie i dość pewnie je kontrolowali. Wtedy pierwszoplanową rolę błazna postanowił odegrać Tamas Kiss. Węgierski skrzydłowy dołączył do drużyny po okresie przygotowawczym i było widać, że do optymalnej formy sporo mu jeszcze brakuje. W ciągu kilku minut obejrzał dwie żółte kartki. Nie za faule, konieczne powstrzymywanie przeciwnika, a za odkopnięcie piłki i zagranie piłki ręką po dośrodkowaniu swojego kolegi. Gdy sędzia wyrzucał go z boiska, na ławce „Białej gwiazdy” zawrzało. Trener Kazimierz Moskal aż kipiał ze złości. Frustracja zachowaniem skrzydłowego, po którego zejściu z boiska gra Wisły się posypała i Znicz strzelił dwa gole, jeszcze długo była widoczna na twarzy szkoleniowca.
Przeprosił w szatni i publicznie
Dwukrotnego reprezentanta Węgier na pewno czeka kara. Jeden z moich kolegów piszących o Wiśle, Bartosz Karcz z „Gazety Krakowskiej”, zna Moskala od kilkudziesięciu lat. Pamięta czasy, gdy występował przy Reymonta, a potem przez lata pracował dla klubu winnych rolach. W programie „Studio Reymonta”, w którym wzięliśmy wczoraj udział, stwierdził, że jeszcze nigdy nie widział tak wzburzonego 57-latka. Pretensji do nowego zawodnika nie ukrywali także koledzy z zespołu. Gdy zeszli do szatni po ostatnim gwizdku, nie było w niej klepania się po plecach. Kiss przeprosił partnerów, w języku polskim zamieścił też wpis w mediach społecznościowych, by pokajać się przed kibicami. Zobaczymy, jak w kolejnych tygodniach będą wyglądały relacje trenera i skrzydłowego. Przychodząc do Wisły, podpisał dwuletni kontrakt, więc będzie miał szansę odkupić winy.
Wczoraj krakowianie dowiedzieli się, z kim potencjalnie mogą zagrać w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Będzie nim przegrany z pary Molde (Norwegia)/Cercle Brugge (Belgia), które powalczą o pozostanie w Lidze Europy. Napisaliśmy potencjalnie, bo szanse na wyeliminowanie Spartaka Trnawa przez zdobywcę Pucharu Polski są nikłe. Choć Słowacy mają słabszy zespół od Rapidu Wiedeń, nadal jest to rywal z czołówki najwyższej klasy rozgrywkowej naszych południowych sąsiadów. Z krakowskiego klubu, w tym samej drużyny, zaczynają też wypływać komunikaty, by nie traktować europejskich pucharów najbardziej poważnie na świecie.
Michał Knura