Serwis jest mocną stroną Huberta Hurkacza, ale to jego rywal, Arthur Cazaux, posłał więcej asów. Fot. PAP/EPA


Nerwów nie brakowało

Hubert Hurkacz po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału wielkoszlemowego Australian Open.

 

Kwalifikanci z Australii oraz Czech - Omar Jasika i Jakub Mensik - potem rozstawiony z numerem 21. Francuz Ugo Humbert, a wczoraj grający dzięki „dzikiej karcie” rodak tego ostatniego, Arthur Cazaux, dotychczas 122. tenisista globu - tak wyglądała droga Huberta Hurkacza do czołowej ósemki tegorocznej edycji zmagań w Melbourne. Nie trafił na szczególnie wymagających rywali, ale nie brakowało na niej zakrętów i niewielkich wybojów. Z Cazaux Polak wygrał w trzech setach, ale dwa pierwsze po tie-breakach - 7:6 (8-6), 7:6 (7-3), 6:4 i ćwierćfinał stał się faktem. Do tej pory najlepszym osiągnięciem 26-letniego wrocławianina na kortach Melbourne Park, gdzie w tym roku jest rozstawiony z numerem dziewiątym, była ubiegłoroczna czwarta runda (1/8 finału). Z kolei w Wielkim Szlemie najdalej doszedł w Wimbledonie w 2021 roku, kiedy odpadł w półfinale.

Wczorajszy pojedynek z 21-latkiem z Montpellier, który w 2020 roku był tutaj w finale zmagań juniorów, zaczął się udanie dla Francuza, który bombardował „Hubiego” serwisami i objął prowadzenie 3:0, oddając w tych trzech gemach tylko jeden punkt. Polak szybko jednak opanował sytuację. Rewanżował się rywalowi potężnymi serwisami, skutecznie returnował i błyskawicznie doprowadził do remisu. Był to najbardziej emocjonujący i wyrównany fragment spotkania, gdyż później - choć końcowy wynik tego nie oddaje - Hurkacz wyraźnie dominował na korcie. Cazaux jednak nie ustępował, posłał 18 asów, o siedem więcej niż Hurkacz, który jednak pozostaje liderem tej klasyfikacji (71). Rozstrzygnięcie w dwóch pierwszych partiach zapadło w tie-breakach, co w meczach Polaka jest normą. W pierwszym zmarnował on dość łatwo dwa setbole przy stanie 6-4, ale ostatecznie wygrał 8-6. W drugim przytrafił mu się jedyny w całym pojedynku podwójny błąd serwisowy, ale od stanu 2-2 spisywał się w tej rozgrywce praktycznie bezbłędnie i przeciwnik zdobył jeszcze tylko punkt.

Trzecią partię wrocławianin zaczął od przełamania, a później skupiał się głównie na własnych gemach serwisowych. W trzech w tym secie, a łącznie w dziewięciu w meczu nie stracił żadnego punktu. Zakończył pojedynek przy pierwszym meczbolu po dwóch godzinach i 26 minutach gry, zdobywając łącznie 21 punktów więcej niż Cazaux (111:90).

Dzięki awansowi do ćwierćfinału zyskał 200 punktów w światowym rankingu i na pewno wyprzedzi Greka Stefanosa Tsitsipasa, co dałoby mu ósme, najwyższe w karierze miejsce w tym zestawieniu. Musi jednak uważać na Amerykanina Taylora Fritza, który plasuje się tuż za nim, a także jest już w ćwierćfinale. Hurkacz zapracował już w Melbourne na premię w wysokości 600 tys. dolarów australijskich, czyli prawie 1,6 mln złotych.

W środowym meczu, którego stawką będzie półfinał powalczy z wyżej notowanym Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem. Prawie 28-letni Rosjanin w poniedziałek pokonał w 1/8 finału będącego jednym z objawień tegorocznej edycji Portugalczyka Nuno Borgesa 6:3, 7:6 (7-4), 5:7, 6:1. Rozstawiony z numerem trzecim tenisista urodzony w Moskwie to dwukrotny (2021-22) finalista tej imprezy oraz zwycięzca (2021) i łącznie trzykrotny finalista US Open, który jednak ma ujemny bilans meczów z Hurkaczem. Polak był górą w 1/8 finału pamiętnego dla siebie Wimbledonu w 2021 roku, kiedy na londyńskiej trawie triumfował w pięciu setach w spotkaniu, które z powodu deszczu rozgrywane było przez dwa dni, a w sezonie 2022 pokonał go w ćwierćfinale prestiżowego turnieju w Miami, a następnie nie dał mu szans w ich ostatniej oficjalnej potyczce, czyli finale na trawie w Halle.


HUBERT HURKACZ

APETYT NA WIĘCEJ

Dobrze jest dotrzeć do ćwierćfinału, ale oczywiście mam apetyt na więcej. Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania. Dwa sety były bardzo wyrównane, szczególnie ten pierwszy, w którym przeciwnik prowadził 3:0 z przełamaniem. Ale później dobrze serwowałem, dobrze też grałem w gemach przy jego podaniu, byłem skuteczny z głębi kortu, przejmowałem inicjatywę. Jestem bardzo szczęśliwy, że zrobiłem tutaj krok do przodu. Mam nadzieję, że powalczę też o zwycięstwo w kolejnych meczach. Daniił jest świetnym zawodnikiem, przez wiele lat utrzymuje się w czołówce, był numerem jeden, wygrał Wielkiego Szlema. To będzie fajny mecz, ja dam z siebie wszystko, on zagra najlepiej jak potrafi, będzie interesująco. Uważam, że mogę serwować jeszcze lepiej niż w tym meczu, także nad tym i kilkoma innymi rzeczami muszę popracować i będę gotowy na środę.


DWA AWANSE ZIELIŃSKIEGO

Jan Zieliński i Hugo Nys awansowali do ćwierćfinału debla. W poniedziałek Polak i Monakijczyk pokonali w 1/8 finału Holendra Jeana-Juliena Rojera i Brytyjczyka Lloyda Glasspoola 3:6, 6:4, 7:6 (10-3). Zieliński i Nys - ubiegłoroczni finaliści - są rozstawieni w imprezie z numerem siódmym, a ich rywale byli turniejową „11”. Kolejnymi rywalami będą Niemcy Yannick Hanfmann i Dominik Koepfer, którzy wyeliminowali rozstawioną z numerem czwartym parę hiszpańsko-argentyńską Marcel Granollers i Horacio Zeballos 7:6 (7-5), 6:7 (7-3), 6:4. W połówce drabinki, w której rywalizują Polak i Monakijczyk, nie ma już debla wyżej notowanego od nich.

To nie koniec dobrych wiadomości dla Jana Zielińskiego. W parze z Su-Wei Hsieh z Tajwanu awansował też do ćwierćfinału miksta. W 2. rundzie pokonali 6:3, 6:2 Holenderkę Demi Schuurs i … Monakijczyka Hugo Nysa. Polsko-sinagpurska para, rozstawiona w Melbourne z „trójką”, nie dała szans Nysowi i Schuurs, tracąc łącznie tylko pięć gemów. Mecz trwał niespełna godzinę. W ćwierćfinale zmierzą się z parą amerykańsko-niemiecką Nicole Melichar-Martinez, Kevin Kravietz (nr 7.).

 

233 KM NA GODZINĘ

tyle miał serwis Tomasza Berkiety i jest najszybszym w tegorocznej Australian Open. 17-letni polski junior z taką prędkością posłał piłkę w meczu drugiej rundy z Brazylijczykiem Enzo Kohlmannem de Freitasem. Rozstawiony z „trójką” Polak wygrał 7:6 (7-1), 3:6, 6:2. Do tej pory najmocniej podał piłkę Amerykanin Ben Shelton - 231 km/h. Trzeci w tym zestawieniu jest Hubert Hurkacz, któremu zmierzono 226 km/h.

26-letni wrocławianin, który w poniedziałek awansował do ćwierćfinału singla, komplementował młodszego kolegę. - Mieliśmy okazję poćwiczyć razem w Polsce i wiem, że on naprawdę ma atomowe uderzenie z serwisu. Mam nadzieję, że pomoże mu to spędzić w Melbourne wspaniały tydzień - powiedział Hubert Hurkacz. Pytany, czy nie zazdrości siły serwisu rodakowi, odparł z uśmiechem: - Po prostu stawiam na precyzję...

Autorem najszybszego zmierzonego do tej pory serwisu był Australijczyk Sam Groth. W 2012 roku podczas challengera w południowokoreańskim Busan uderzył z prędkością 263 km/h.

Berkieta wystąpił, m.in. obok Hurkacza, we wrześniowym meczu reprezentacji Polski Pucharu Davisa z Barbadosem. Przed rokiem w Australian Open był w półfinale, a rundę wcześniej zakończył występ w Wimbledonie.

(PAP)