Negatywny rekordzista
Najlepszy strzelec ŁKS-u w I lidze, Pirulo, w ekstraklasie nie potrafi pomóc zespołowi. Fot. Adam Starszyński/PressFocus
Negatywny rekordzista
Awans okazał się dla Kazimierza Moskala początkiem… końca. Szkoleniowiec po raz drugi nie znalazł sposobu na zadomowienie się „Rycerzy wiosny” na najwyższym krajowym poziomie.
Już na starcie beniaminek otrzymał wyraźny sygnał, że odstaje od rywali, bo po inaugurującej sezon porażce z Legią w Warszawie 0:3 przyszedł przegrany 0:2 mecz Ruchem w Gliwicach. Co prawda w pierwszym meczu na swoim boisku ŁKS dzięki bramce Artemijusa Tutyszkinasa w ostatnich sekundach pokonał 2:1 Koronę, a po wyjazdowej porażce 0:1 z Widzewem wygrał u siebie 1:0 z Pogonią, także strzelając zwycięskiego gola w 7 min doliczonego czasu. Jednak efektowne uderzenie Engjella Hotiego 20 sierpnia było ostatnią chwilą radości kibiców ze stadionu przy Alei Unii Lubelskiej.
Seria 13 spotkań bez zwycięstwa sprawiła, że drużyna, mająca najwięcej, bo aż 12 porażek, zakotwiczyła na ostatnim miejscu. Niewiele dała też zmiana trenera, bo Piotr Stokowiec, który przejął zespół 12 października, zaczął pracę od przełknięcia dwóch gorzkich pigułek - 1:3 na wyjeździe z Lechem i 0:5 z Górnikiem w Łodzi.
Dopiero 11 listopada nowy szkoleniowiec mógł się cieszyć z pierwszego punktu, po remisie 3:3 w szalonym meczu z Piastem, który na łódzkiej murawie po 38 minutach prowadził 3:0, ale grając od 45 minuty w osłabieniu, roztrwonił przewagę. Jeszcze na finiszu ŁKS dopisał do dorobku 2 pkt, remisując ostatnie dwa domowe mecze z Legią i Ruchem, ale w obydwu przypadkach scenariusz był taki sam. Zdobyte przez gospodarzy prowadzenie okazywało się niewystarczające, bo „wojskowi” wyrównali w 51 min, a chorzowianie w 88 min.
- Oni nie powinni grać na tym poziomie - podsumował grę łodzian, były zawodnik ŁKS-u Grzegorz Krysiak. - Nie wiem, czy to wina tylko dyrektora sportowego, czy prezesa, a może obu? Nie wiadomo też, czy wpływ na transfery miał poprzedni trener Kazimierz Moskal? Proszę zwrócić uwagę na stroje zawodników. Tak, na stroje. Oni wychodzą na mecz w czystych koszulkach i tak też schodzą z boiska. Oni nie walczą za ŁKS. Czy wyróżniłbym któregoś z graczy za postawę w meczach jesiennych? Jedynie bramkarza Aleksandra Bobka, który zwłaszcza na początku sezonu bronił nieźle. Potem przyszło wprawdzie załamanie formy, ale to młody piłkarz i błędy będą mu się jeszcze zdarzały. To tyle po stronie plusów. Znacznie więcej mam kandydatów, którym powinno się zimą podziękować, a uważam, że odjeść powinno co najmniej sześciu lub siedmiu graczy. Wymienię tych, moim zdaniem najważniejszych. Zacznę od Marcina Flisa, który jest niemrawy. Nic wielkiego nie pokazał Adrien Louveau. Słabiutki, niepewny w obronie był z kolei Piotr Głowacki, a napastnik Kay Tejan chimeryczny. Dani Ramirez? Zastanawiam się, po co go tu ściągano, skoro nie grał wiele miesięcy. Siedział na ławie nie w Ajaksie Amsterdam, ale w przeciętnym Zulte Waregem w Belgii. Na dodatek, jeśli ŁKS spadnie do pierwszej ligi, to będzie mógł spokojnie odejść z klubu, bo taki sobie wynegocjował kontrakt. Uważam, że nadszedł też czas, żeby dać szansę wyróżniającym się piłkarzom drugoligowych rezerw, takim jak choćby Oskar Koprowski, Wiktor Kościuk, Jędrzej Zając czy Antoni Młynarczyk.
Jerzy Dusik