Nawet niebo zapłakało
Za remisy w meczach takich jak Puszczy z Koroną powinni odejmować drużynom po punkcie.
W Krakowie nikt nie spodziewał się widowiska, ale nawet niewielkie oczekiwania okazały się na wyrost. Senne spotkanie nieco rumieńców nabrało dopiero w końcówce, gdy dwie świetne szanse miał rezerwowy Radecki, ale ich nie wykorzystał i Puszcza zanotowała drugi bezbramkowy remis z rzędu. Świetnie bronił Dziekoński, dzięki czemu zachował pierwsze czyste konto w sezonie. Korona od początku starała się coś zrobić z piłką, ale niewiele z tego wynikało. Aktywny Nuno uderzał obok słupka i wprost w ręce bramkarza. Sam na sam z Komarem wyszedł Szykawka, jednak zawodnik gospodarzy zaliczył skuteczną obronę nogami. Nad poziomem rywalizacji i emocji tuż po przerwie zapłakało nawet niebo. Ulewa trwała tylko trzy minuty i tyle też w sobotę było ciekawych momentów.
Michał Knura
GŁOS TRENERÓW
Jacek ZIELIŃSKI: Punkt trzeba szanować, ale u nas jest niedosyt. Patrząc jak ten mecz przebiegał, trzeba było go wcześniej „zamknąć” i nie pozwolić Puszczy w końcówce nadwie stuprocentowe sytuacje. To był nasz najlepszy mecz w sezonie.
Tomasz TUŁACZ - Dawno nie miałem tak mieszanych uczuć. Zagraliśmy słaby mecz, źle wyglądaliśmy od pierwszej minuty, to nie było nasze DNA. Odbijaliśmy się od rywala w każdym pojedynku. Potrafiliśmy się jednak wybronić, pomimo różnicy między nami a Koroną. Mało tego – w końcówce mogliśmy wygrać.
MÓWIĄ LICZBY | ||
PUSZCZA | KORONA | |
36 | posiadanie piłki | 64 |
3 | strzały celne | 3 |
8 | strzały niecelne | 13 |
2 | rzuty rożne | 10 |
1 | spalone | 1 |
16 | faule | 19 |
1 | żółte kartki | 2 |