Nasz poziom na razie odbiega
Rozmowa z Aleksandrem Matusińskim, trenerem żeńskiej sztafety 4x400 metrów, szóstej w mistrzostwach Europy w Rzymie
Na razie nie jest za wesoło, ale Aleksander Matusiński wierzy, że Justyna Święty-Ersetic i pozostałe „Aniołki” do Paryża przyspieszą…Fot. Adam Starszyński/PressFocus
Nasz poziom na razie odbiega
Rozmowa z Aleksandrem Matusińskim, trenerem żeńskiej sztafety 4x400 metrów, szóstej w mistrzostwach Europy w Rzymie
Na Stadio Olimpico mieliśmy do czynienia z paradoksem. Pana dziewczyny uzyskały w finale piąty czas w polskiej historii – 3:23,91 – a mimo to zajęły dopiero szóste miejsce. Czy, podobnie jak Iga Baumgart-Witan i koleżanki, pan też odczuwa z tego powodu zawód?
- Czuję to samo, co dziewczyny. Zgadzam się z panem, czas biegu był dobry, ale problem w tym, że inne sztafety biegają coraz szybciej. Zobaczyliśmy nasze miejsce w szeregu i ile jeszcze pracy przed nami, żeby zakwalifikować się do finału igrzysk olimpijskich. Dopiero potem możemy myśleć o wyższych celach.
Pobrzmiewa nieco w pana wypowiedzi zaskoczenie, że tak dużo zespołów w Europie osiąga tak świetne rezultaty, jak choćby Irlandia, która wywalczyła srebrny medal…
- Irlandia jest na fali wznoszącej, jak Polki 10-8 lat temu. Wtedy biegaliśmy w każdych finałach, zdobywając medal za medalem. Rhasidat Adeleke, potrójna medalistka z Rzymu, która do ostatnich metrów walczyła z Natalią Kaczmarek o złoto indywidualne, to już światowy top. W zeszłym roku zrezygnowała z ostatniego roku studiów na Uniwersytecie w Teksasie, może zająć się tylko bieganiem. Obok są kolejne dziewczyny na poziomie 51-51,5 sekundy. U nas takich młodych jeszcze nie ma, żeby zastąpić Justynę Święty-Ersetic czy Małgosię Hołub-Kowalik.
Zostańmy zatem na chwilę przy Justynie, dlaczego nie biegała w finale?
- W eliminacjach sztafety Justyna, jako doświadczona zawodniczka, biegała zadaniowo, miała odeprzeć atak rywalek i to jej się udało. Doprowadziła zespół do finału, zanotowała na swojej zmianie dobry czas 51,40. Natomiast w nim chciałem przetrzeć inne zawodniczki, sprawdzić, jak radzą sobie w dużej międzynarodowej imprezie.
I jakie wnioski?
- Pobiegły przyzwoicie, a nawet dobrze, ale poziom jest tak wysoki, że na lotnych zmianach trzeba biegać po 50 sekund, żeby myśleć o miejscach na podium. I udział Justyny niewiele by tu zmienił. Statystyki są nieubłagane, Holenderki i Irlandki były poza konkurencją, do zdobycia był tylko brąz…
Czego więc zabrakło?
- Odpowiedź jest prosta: zabrakło poziomu sportowego, lekkoatletyka jest wymierna. Dlatego nie mam do żadnej z dziewczyn pretensji, bo jeśli ktoś biega 400 metrów na poziomie 52 sekund, trudno oczekiwać, żeby nagle robił to o dwie sekundy szybciej. Dziewczyny wywiązały się z zadania, ale nasz poziom na obecną chwilę odbiega od tego najwyższego.
Iga Baumgart-Witan miała trochę pretensji do siebie po finale. Były błędy, których wyeliminowanie mogłoby coś zmienić, albo może inne ustawienie?
- Ewentualnie mogłem ustawić Natalię na 1-2 zmianie, żeby następne zawodniczki zmieniały bardziej z przodu, nie w tłoku, ale pozostałe zespoły też miały mocne zawodniczki na początku i efekt byłby podobny. Liczyliśmy, że tak jak dwa lata temu na ME w Monachium czy w drużynowych ME w Chorzowie w sztafecie mieszanej Natalia wyprowadzi nas z 5-6 miejsca po medal. Teraz niemal cały dystansu musiała biegać po drugim torze, nadłożyła metrów i nie było już miejsca, żeby finiszować.
Pana klubowa podopieczna Święty-Ersetic będzie coraz szybsza?
- Justyna idzie w dobrym kierunku. Powoli dochodziła do siebie po starcie na Bahamach w kwietniowych mistrzostwach świata sztafet, bo ona trudniej niż inne dziewczyny przechodzi aklimatyzację. Ale teraz się odbudowuje. Cieszę się, że powołałem Justynę na mistrzostwa Europy jako siódmą zawodniczkę, bo tuż przed wylotem uzyskała drugi wynik w kraju w tym sezonie i pomogła drużynie awansować do finału.
Nie ma co owijać w bawełnę, polska sztafeta jest najstarszą na świecie, na arenie międzynarodowej startuje z sukcesami od dekady. Czeka nas zmiana warty po Paryżu, pytanie jak długo będzie trwać aż znów zaczniemy liczyć się w świecie?
- Po igrzyskach zawsze jest moment, że następuje przebudowa i wymiana pokoleń, w każdej reprezentacji, nie tylko w sztafecie. To naturalna cezura dla sportowych karier. Po Tokio, gdzie zdobyliśmy srebro, dziewczyny jeszcze dociągnęły do Paryża, czemu sprzyjała też tylko trzyletnia przerwa między igrzyskami. Ale jeszcze 3 lata temu mogłem rotować składem, wymieniać dwie, a nawet trzy zawodniczki po eliminacjach. Teraz praktycznie to niemożliwe, ewentualnie muszę tylko wtedy, gdy eliminacje sztafet kolidują z indywidualnym startem Natalii. Teraz sztuka polega na tym, żeby skład optymalnie zestawić i liczyć, że to wypali.
Wierzy pan, że nieobecne w Rzymie, a zasłużone dla tej sztafety Małgorzata Hołub-Kowalik, Anna Kiełbasińska czy Patrycja Wyciszkiewicz będą jeszcze w stanie ją wzmocnić?
- Mam nadzieję, że ten pociąg pójdzie do przodu. Jeśli ktoś ma coś do wniesienia, to będę tym zachwycony. Z tego, co słyszałem Małgosia, która w zeszłym roku urodziła córeczkę, jest teraz kontuzjowana i raczej nie zdąży. Ania po kontuzjach znów się przygotowuje (zgłosiła się na mistrzostwa Polski – przyp. red.), a jeżeli chodzi o Patrycję, rozmawiałem z jej trenerem, który poinformował mnie, że indywidualnie nastawia się na 800 metrów, ale drogi przed nikim nie zamykam.
Pojawiają się nazwiska młodych zawodniczek, jak Anastazja Kuś czy Kornelia Lesiewicz. Czy w miarę szybko mogą zasilić sztafetę?
- „W miarę szybko” to pojęcie względne. Dziewczyny mają spore rezerwy, będziemy je włączać do składu, ale na razie biegają na poziomie 52-54 sekundy i jeszcze potrzebują czasu.
Za 10 dni mistrzostwa Polski w Bydgoszczy, które będą ostateczną kwalifikacją do składu na igrzyska. Ile zawodniczek pan powoła?
- Regulamin opublikowany na stronie związku jest jasny. Liczy się przede wszystkim wynik na mecie w finale mistrzostw Polski oraz czas z sezonu. Na razie jest 6 miejsc, być może będzie to 7 zawodniczek, ale za wcześnie na takie decyzje.
Rozmawiał Tomasz Mucha
3:23,91 POLEK Z RZYMU TO 5. CZAS W HISTORII POLSKIEJ LA, SZYBCIEJ POBIEGŁY:
3:20.53 Kaczmarek, Baumgart-Witan, Hołub-Kowalik, Święty-Ersetic (2021)
3:21.68 Kiełbasińska, Baumgart-Witan, Święty-Ersetic, Kaczmarek (2022)
3:21.89 Baumgart-Witan, Wyciszkiewicz, Hołub-Kowalik, Święty-Ersetic (2019)
3:23.10 Kiełbasińska, Baumgart-Witan, Hołub-Kowalik, Święty-Ersetic (2021)