Napięta atmosfera
EURO. GRUPA B. Rozmowa z Eugenio Gonzalezem Aguilerą, hiszpańskim dziennikarzem mieszkającym w Polsce. 5600
Napięta atmosfera
Rozmowa z Eugenio Gonzalezem Aguilerą, hiszpańskim dziennikarzem mieszkającym w Polsce
Jakie są oczekiwania hiszpańskich kibiców na Euro 2024?
- Oczekiwania nie są wygórowane, ponieważ atmosfera wokół kadry nie jest zbyt sprzyjająca. Były zmiany w federacji. Odszedł prezydent RFEF Luis Rubiales (za pocałowanie piłkarki Jennifer Hermoso bez jej zgody oraz za podejrzenia o korupcję – red.), a proces wybrania nowego szefa federacji jest… dziwny. Ponadto selekcjoner Luis de la Fuente nie jest lubiany przez wszystkich kibiców. Nie ma doświadczenia w prowadzeniu ważnych, dobrych graczy. Wcześniej pracował głównie z młodzieżowymi reprezentacjami. Pod tym względem jest podobny do Michała Probierza, który dołączył do reprezentacji po tym, jak był selekcjonerem kadry U-21. Różnica polega jednak na tym, że Probierz miał ogromne doświadczenie w ekstraklasie. Celem hiszpańskiej kadry będzie dostanie się do ćwierćfinałów. W nich może zadziać się wszystko.
Czy widzi pan inne problemy, z jakimi reprezentacja Hiszpanii będzie się mierzyć podczas Euro?
- Sporym problemem jest… rywalizacja Realu Madryt i Barcelony. Jestem z Kadyksu, ale jestem fanem „Blaugrany”. Kibice Barcy wolą, gdy selekcjonerem zostaje ktoś ze środowiska ich klubu, np. Luis Enrique. To samo tyczy się kibiców Realu, którzy byli zadowoleni, gdy kadrę prowadził Vicente del Bosque. Walka pomiędzy fanami bywa toksyczna. Czasem mam wrażenie, że już przestaliśmy kibicować reprezentacji, a wspieramy Barcę albo Real. Pau Cubarsi jest dobrym przykładem – jest młodym piłkarzem, który bardzo dobrze gra w Barcelonie, ale fani „Los Blancos” go nie akceptują. Jedynym ich argumentem jest liczba rozegranych meczów w profesjonalnej piłce (17-latek zagrał 19 spotkań w lidze hiszpańskiej – przyp. red.), a przecież jest to jeden z najlepszych hiszpańskich obrońców.
Brahim Diaz zdecydował się w tym roku zmienić barwy narodowe i nie gra dla Hiszpanii, a dla Maroka, bo nie doczekał się powołania od Luisa de la Fuente. Czy ta sytuacja dolała oliwy do ognia w konflikcie kibiców? W końcu młodzi piłkarze Barcelony – Cubarsi i Lamine Yamal – dostali już od trenera szansę.
- Sytuacja Diaza jest inna. Cubarsi i Yamal to ważni gracze w Barcelonie. Natomiast Diaz zazwyczaj wchodzi z ławki w Realu, a w reprezentacji chciał być jednym z czołowych piłkarzy. Powiedział to Luisowi de la Fuente, a ten nie mógł mu obiecać regularnej gry w wyjściowej 11. Stąd zmiana barw. Oczywiście, znów fani Realu wściekli się, ponieważ chcą piłkarzy ze swojego ulubionego klubu w drużynie narodowej. To samo oczywiście tyczy się sympatyków Barcy.
Wracając do Cubarsiego – uważa pan, że zastąpi on Aymerica Laporte po tym, jak ten od prawie roku gra w lidze saudyjskiej?
- Pomimo tego, że gra w Al-Nassr jest ważnym zawodnikiem dla Luisa de la Fuente. Ma doświadczenie w ważnych spotkaniach. Mogę więc zapewnić, że będzie w pierwszym składzie na Euro. Jednak kibice nie lubią Laporte. Wszystko przez to, że nie urodził się w Hiszpanii. Jest Francuzem. Nasze kraje od zawsze ze sobą rywalizują o to, kto jest najlepszy. I fani być może Laporte nie lubią, ale muszą go akceptować. W Hiszpanii nie mamy dobrych środkowych obrońców. Po erze Pique, Puyola i Ramosa, zmagamy się z problemami na tej pozycji. Co więcej, Luis de la Fuente korzysta z jeszcze jednego Francuza, Robina Le Normanda. To jedyni dwaj nieźli stoperzy reprezentacji i od niedawna do tego grona należy także Cubarsi.
Defensywa rzeczywiście wygląda problematycznie. A co pan sądzi o obsadzie pozycji snajpera? Alvaro Morata i Joselu są wystarczająco dobrzy?
- W ataku gramy ze skrzydłowymi i to jest nasza zaleta. Nie mamy wielu dobrych napastników. Morata i Joselu są w porządku, ale to nie są piłkarze ze światowej czołówki. Widać to, jeśli porównamy ich ze snajperami innych reprezentacji. Lubię Moratę, jestem jego fanem, ale aura wokół niego jest straszna. Zmaga się z ogromną falą krytyki. W pewnym momencie kibice tworzyli mnóstwo memów na jego temat, gdy potrzebował 6 strzałów, żeby zdobyć gola. To źle na niego wpływa. Musimy zaakceptować, że nie jest on najlepszym napastnikiem na świecie. Szczęśliwie mamy w miarę komfortową sytuację dzięki temu, że na skrzydłach grają Yamal i Nico Williams.
Czy z czystym sumieniem może pan stwierdzić, że formacja atakująca jest gotowa do gry przeciwko najtrudniejszym rywalom?
- Podsumowując… atak nie jest genialny, patrząc przez pryzmat typowych napastników. Luis de la Fuente może skorzystać z Daniego Olmo i postawić go w roli fałszywej „9”. Zagrać może także Mikel Oyarzabal, ale to także nie jest zawodnik wybitny w skali światowej. To jest nasz problem. Mamy wielu dobrych graczy, ale brakuje nam geniuszy. Yamal i Williams są świetni, ale są młodzi. Trener nie może wrzucić na ich barki odpowiedzialności za wynik, bo nie są wystarczająco doświadczeni.
Co pan czuł, gdy pan zobaczył grupę, w której Hiszpania będzie musiała się zmierzyć z silnymi Włochami i Chorwacją?
- To trudna grupa, bardzo wymagająca. Ale gdy hiszpańscy kibice oglądali w telewizji losowanie na Euro, nie obchodziło ich to, z kim nasza kadra będzie grała. Znieśliby nawet granie przeciwko Francji, Niemcom lub każdej innej dobrej drużynie. Nie chcemy szukać wymówek. Chcemy po prostu wyjść z grupy, choć Włosi i Chorwaci to bardzo groźni przeciwnicy. Brak wyjścia z grupy byłby rozczarowujący bez względu na to, z jakimi przeciwnikami byśmy się mierzyliśmy.
Rozmawiał Kacper Janoszka