Sparing z mistrzem Izraela był dla chorzowian wymagającym doświadczeniem. Fot. ksruch.com


Najtrudniejszy moment

Trener Janusz Niedźwiedź nie przejmuje się wysoką porażką z Maccabi Tel Awiw. – To bolesna lekcja, ale chcemy z niej czerpać – przyznał.


RUCH CHORZÓW

Mistrz Izraela pokonał „Niebieskich” 5:0 i ani na moment nie podał w wątpliwość, kto jest aktualnie zespołem ze zdecydowanie wyższej półki. Nie znaczy to jednak, że w grze chorzowian nie było żadnych dobrych momentów. Niektórzy zastanawiali się, po co pierwszoligowcowi mecz kontrolny z tak silnym przeciwnikiem? – Chcieliśmy zobaczyć na jakim jesteśmy etapie i na co nas stać na tle takiego rywala – powiedział Janusz Niedźwiedź.

Wiedzieli, że będą odstawać

– Przede wszystkim chcieliśmy grać intensywnie i wysoko zakładać pressing pomimo jakości przeciwnika i tego, że wygrał swoją ligę, a wkrótce będzie grał w eliminacjach do Ligi Mistrzów. To bardzo rzucało się w oczy, jak potrafili znaleźć wybranego zawodnika, jak się rotowali, jak wciągali naszych piłkarzy. Podobne rzeczy, które my robiliśmy na treningach, oni robili w meczu z bardzo dużą jakością, szybko i pewnie. Poza tym byliśmy w ostatnim dniu zgrupowania, najtrudniejszym momencie pod kątem fizycznym. Oni dopiero niedawno przyjechali do Buska-Zdroju, a w przerwie spotkania wymienili całą jedenastkę. Wiedzieliśmy, że z tego powodu będziemy od nich odstawać i liczyliśmy się z tym, że możemy być czasami spóźnieni. Mimo tego chcieliśmy, żeby zespół grał wysoko, budował akcje pod presją – zaznaczył szkoleniowiec Ruchu.

Czekają na zawodników

Niedźwiedź nie skorzystał z czterech zawodników. Andrej Lukić jeszcze nie był gotowy, Daniel Szczepan dmucha na zimne z problemem mięśniowym, Przemysław Szur leczył uraz stawu skokowego, z kolei Filip Starzyński – jak się dowiedzieliśmy – przeciążył kolano. Gdyby chodziło o mecz ligowy, zapewne by zagrał, ale nie było sensu narażać go w sparingu. – Kadra była okrojona, czekamy na kolejnych zawodników. Wiemy w jakim jesteśmy momencie. Jesteśmy po spadku i często w takich momentach potrzeba trochę czasu, żeby na nowo wszystko poukładać. Przytrafiły nam się drobne kłopoty zdrowotne, mam nadzieję niewykluczające w dłuższym procesie treningowym. Natomiast był to dla piłkarzy bardzo intensywny czas. Mogą odczuwać zmęczenie, bo po to tu przyjechali, żeby dużo pracować i nabijać głowę wiedzą. Nawet w meczu z Maccabi mogliśmy się cofnąć, grać w niskim bloku, utrzymywać 0:0 i liczyć, że uda się jakaś kontra. My natomiast chcieliśmy intensywności, bo to okres, w którym trzeba pracować nie tylko zgodnie z filozofią, ale motorycznie, by się wzmocnić. Mecz z tak jakościowym przeciwnikiem był idealny, aby dojść do granic wytrzymałości fizycznej, a potem przy zmęczeniu jeszcze budować akcje pod presją. Mamy dużo materiału, aby wyciągnąć z niego wnioski – podkreślił Niedźwiedź.

Nie taki był plan

Za równe dwa tygodnie Ruch rozpocznie ligę meczem wyjazdowym z Odrą Opole. Wczoraj odbył jeszcze ostatni trening w Busku-Zdroju. – Teraz do niedzieli będziemy mieli wolne, by zregenerować się po bardzo trudnym okresie. Muszę też dodać, że w tych pierwszych sparingach mieliśmy inne plany. Zawodnicy, którzy grali po 80 czy 90 minut, mieli grać po 40 czy 45. Takie było założenie, ale nie mogliśmy go zrealizować z racji urazów i braków kadrowych – podkreślił Niedźwiedź.

Piotr Tubacki