Sport

Najmocniejszym składem

Z uśmiechami na ustach podejdą chorzowianie do trzeciego meczu pod wodzą Dawida Szulczka. Teraz czas na Miedź Legnica.

W Legnicy nie należy spodziewać się większych roszad w szeregach „Niebieskich”. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus

RUCH CHORZÓW

Oglądając twarze „Niebieskich”, można zauważyć luz i uśmiechy, które we wcześniejszych tygodniach nie były oczywistością. O pozytywnej atmosferze mówią wszyscy przy Cichej, bo po przyjściu trenera Dawida Szulczka – jak na razie – niemalże wszystko uległo po prawie. – W Tychach w wielu momentach graliśmy tak, jak chcieliśmy, czyli wysoko i intensywnie – zaznaczył szkoleniowiec Ruchu.

Praca nad dominacją

Derbowa wygrana 1:0 została przyjęta z niedosytem, bo sytuacji na kolejne bramki było sporo. – Wiadomo, że chcielibyśmy strzelać więcej goli, ale jeśli mamy wygrywać 1:0, to przyjęlibyśmy to w każdym spotkaniu. Skuteczność to rzecz, w której jest trochę szczęścia. Bramkarz GKS-u był w dobrej dyspozycji. Z drugiej jednak strony dobrze funkcjonowaliśmy w swoim polu karnym, a rywal miał kilka momentów, w których po stałych fragmentach mogło się coś wydarzyć. Musimy się skoncentrować na fazach przejściowych, aby w obie strony to dobrze funkcjonowało – powiedział trener „Niebieskich”. – Szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy etapy, w których mocno dominowaliśmy i szybko zabieraliśmy piłkę, z czym GKS miał problemy. Chcemy, żeby te fragmenty przeradzały się w dominację w skali całego meczu, ale wiemy, że tego nie osiągniemy w kilka tygodni, bo to wymaga dłuższej pracy – ocenił Szulczek.

Bez kalkulacji

Wyjazd na GKS był najkrótszym w sezonie, a teraz czeka „Niebieskich” dalsza przeprawa. W niedzielę zagrają na Dolnym Śląsku w Legnicy z Miedzią, w środę w Nowym Targu z Podhalem w ramach Pucharu Polski, a w kolejną niedzielę w Stalowej Woli z najgorszą w I lidze Stalą. Nie będzie to tak trudny maraton czterech kolejnych wyjazdów jak przed meczem z Górnikiem Łęczna – zarówno jeśli chodzi o dystans, jak i rywali  ale Szulczek nie chce kalkulować. – Na mecz z Miedzią wyjdziemy najmocniejszym składem, a potem będziemy patrzeć, co dalej. Pod względem organizacyjnym, mając na uwadze nadchodzące podróże, musimy odpowiednio wykorzystać czas pomiędzy nimi, bo czasu na treningi będzie bardzo mało – dodał trener, który z Miedzią nie będzie mógł skorzystać z Mike'a Hurasa, Patryka Sikory i Filipa Starzyńskiego. Znak zapytania stoi obok Miłosza Kozaka i Jakuba Myszora.

Piotr Tubacki


TRZY PYTANIA DO...

SOMY NOVOTHNY’EGO,  napastnika Ruchu Chorzów

Będziemy strzelać więcej goli


1. Zgodzisz się z tym, że w Tychach mogliście wygrać wyżej niż 1:0?

- Mieliśmy sporo okazji bramkowych. Musimy je wykorzystywać i zamykać mecze wcześniej, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, kiedy jest tylko 1:0. Czasem nawet dwie bramki przewagi potrafią być niebezpieczne. Musimy strzelać więcej goli i będziemy nad tym pracować. To ważne, że potrafimy stwarzać sytuacje, a wraz ze wzrostem pewności siebie będziemy zdobywać więcej bramek.

2. Czy zwycięstwo smakuje lepiej, gdy zachowuje się czyste konto?

- Jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Mamy naprawdę dobrych obrońców i pokazują to każdego dnia. Czasem mieliśmy pecha i traciliśmy bramki w nieoczywisty sposób. Jestem jednak szczęśliwy, że w ostatnim meczu zachowaliśmy czyste konto i mam nadzieję, że będzie tak zawsze.

3. Jak zapatrujesz się na kolejne mecze wyjazdowe?

- Oczywiście przygotowujemy się na to. Jak wiadomo, topowi piłkarze i najlepsze zespoły cały czas grają co trzy dni, więc to nie może być problemem. Jesteśmy dużym klubem ze znakomitymi zawodnikami i możemy rotować składem, jeśli ktoś jest zmęczony. Wiemy, że granie tylu wyjazdów jest trudne, ale mamy znakomitych kibiców, którzy zawsze za nami jeżdżą i tworzą atmosferę, jakbyśmy grali u siebie. To bardzo pomaga.