Najlepszy w historii

W walce z krytykami Gareth Southgate na razie wygrywa. Fot. PAP/EPA

Najlepszy w historii

Gareth Southgate jest jednym z najbardziej poszkodowanych ludzi związanych z piłką nożną. Od 2016 roku jest selekcjonerem reprezentacji Anglii, a od wielu lat kibice domagają się jego zwolnienia.

Z DRUGIEJ STRONY

„Futbol wraca do domu” mówią za każdym razem fani z Wysp, gdy tylko angielska kadra jest bliska zwycięstwa w mundialu bądź w mistrzostwach Europy. Tak było też w 2021 roku, gdy Anglicy spotkali się w finale Euro z Włochami. Mecz był rozgrywany na stadionie Wembley w Londynie, więc motywacja dla piłkarzy była ogromna. Skończyło się jak zwykle, czyli porażką. Southgate już wtedy był na wylocie, ale utrzymał pozycję, choć kibice nie byli przekonani do tej decyzji władz angielskiej federacji.

Niewielu jednak doceniło to, że to był pierwszy finał Euro w historii, w którym brali udział Anglicy. Ponadto był to dla nich pierwszy finał w wielkim turnieju od 1966 roku, gdy ekipa Alfa Ramseya zdobyła złoty medal mistrzostw świata. Taka argumentacja była niewystarczająca. Southgate nie jest w swojej ojczyźnie szanowany, a jego warsztat trenerski się kwestionuje. Zapewne sądzono, że z innym szkoleniowcem w 2021 roku udałoby się nie tylko dotrzeć do finału, ale także wygrać. Jednak moim zdaniem z innym szkoleniowcem Anglicy nawet nie byliby na podium.

Skąd ten wniosek? Southgate w bieżącym turnieju udowodnił swoją wartość. W drugich mistrzostwach Starego Kontynentu z rzędu znalazł się z kadrą Anglii w finale. Na przekór krytykom, którzy przez cały turniej w Niemczech śmiali się z niego i ze stylu gry reprezentacji, dokonał czegoś, czym żaden trener w historii Anglii nie może się pochwalić. Jako jedyny selekcjoner Wyspiarzy dotarł do dwóch finałów wielkich turniejów. To świadczy o jakości trenera, a przy okazji o jakości piłkarzy, jakimi dysponuje. Southgate był napędzany krytyką, o czym zresztą sam mówił. Radzenia sobie z niepochlebnymi komentarzami nauczył się nie tylko jako szkoleniowiec, ale już wtedy, gdy jeszcze grał w piłkę. Przecież to on był jednym z najbardziej znienawidzonych graczy, gdy w półfinale Euro 1996 spudłował w serii rzutów karnych, przez co Anglia przegrała z Niemcami.

Oczywiście krytyka (czy nawet hejt) wobec selekcjonera nie jest nieuzasadniona. Anglia naprawdę prezentowała fatalny styl (aż do półfinału z Holandią). Patrząc na mizerne poczynania kadry Garetha Southgate i na kolejne nieprzychylne komentarze wobec trenera, mimo wszystko byłem lekko zdezorientowany. W końcu „Synowie Albionu” wygrywali. Co prawda w bólach, ale przechodzili przez kolejne etapy turnieju. Nie będę ukrywał – życzyłbym sobie, żeby tak grała reprezentacja Polski. Żeby prezentowała antyfutbol, żeby była krytykowana za styl, żeby nie tworzyła żadnych sytuacji bramkowych, ale żeby ostatecznie znalazła się w finale Euro. Za 20 lat przecież nikt już nie będzie pamiętał o tym, jak wyglądała droga Anglików do medalu. W pamięci kibica pozostanie sukces.

Otwarte pozostaje pytanie, czy fani z Wielkiej Brytanii cieszyć się będą ze złota, czy wpadną w... furię wywołaną srebrem.

Kacper Janoszka