Piłkarz reprezentacji Angoli Gelson Dala, to jedna z gwiazd Pucharu Narodów. Zdobył już 4 bramki. Fot. Cafonline.com


Najlepszy turniej od lat!  

Rozmowa z Kelechi Zealem Iheanacho, byłym nigeryjskim piłkarzem m.in. Wisły Kraków i Widzewa Łódź.


Nie ma już w Pucharze Narodów głównych faworytów, czyli Maroka i Senegalu. Nie ma innych liczących się reprezentacji, jak Egipt oraz Kamerun, o Tunezji i Ghanie nie wspominając. Jak ocenić turniej w Wybrzeżu Kości Słoniowej?


- Patrząc na wyniki można powiedzieć, że to najlepsza impreza w ostatnich 10 latach. Mecze odbywają się na pięknych stadionach, a do tego widzimy przede wszystkim jakość w grze drużyn, które oglądamy w akcji. Infrastruktura, poziom, organizacja gry poszły mocno do przodu. Zwykle, kiedy oglądaliśmy mecze w Pucharze Narodów, niewiele drużyn szanowało piłkę, grało po ziemi. Zwykle było to kopanie do przodu i bieganie. Teraz jest inaczej. Zespoły są dobrze przygotowane taktycznie, a trenerzy dobrze panują nad zawodnikami. To inny futbol niż ten z poprzednich turniejów. Dlatego dobrze zorganizowana reprezentacja Republiki Zielonego Przylądka jest w stanie poradzić sobie z teoretycznie silniejszymi drużynami. Po raz pierwszy nie ma „maluczkich”, a każdy może wygrać z każdym. Jak na razie to turniej niespodzianek, o którym mówi się i pisze wiele pozytywów.


Jak wytłumaczyć, że w ósemce nie ma najbardziej liczących się w Afryce reprezentacji?


- Śledzisz afrykańską piłkę, więc pewnie wiesz o tym, jakie inwestycje dokonują się, jeśli chodzi o futbol na naszym kontynencie. Już ostatnie mistrzostwa świata pokazały, jak idziemy do przodu. Wiele krajów inwestuje w piłkę, w jej rozwój. Powstają nowe akademie. Real, Juventus, Barcelona – każdy z tych liczących się klubów ma akademię w Afryce. W wielu krajach jest lepiej, niż było. Jeśli chodzi o potęgi, jak Senegal, Maroko czy Egipt... Przyjechały na turniej ze swoimi największymi gwiazdami jak Mane czy Salah, ale z mającymi już w nogach wiele spotkań w tym sezonie. Do tego trzeba pamiętać, jaka pogoda jest w Wybrzeżu. Nawet w nocy jest tam 30 stopni, a do tego jeszcze wysoka wilgotność. To ma wpływ na wyniki. Inna sprawa to poświęcenie. Takie drużyny jak Gwinea, Angola czy wiele innych nie odpuszczają, walczą do końca z olbrzymim zaangażowaniem. Widać wśród ich zawodników wysokie morale, dobre nastawienie i ducha walki. Biegają, walczą. To sprawia, że widzimy takie, a nie inne rozstrzygnięcie.


A na którego z zawodników zwrócił pan uwagę?


- Na pewno ciekawym piłkarzem jest Gelson Dala z Angoli. Na koncie ma już cztery bramki. Jest dobry technicznie, potrafi się odnaleźć w polu karnym. Podoba mi się sposób jego grania. Osimhen? Na razie – przynajmniej jak dla mnie – nie jest zbyt przekonujący.


A reprezentacja Nigerii? To jeden z niewielu tych wielkich, który się ostał w 34. Africa Cup of Nations. Na co stać „Super Orły”?


- Zwykle, jak oglądało się grę naszej reprezentacji, to był to taki przyjemny, ofensywny futbol z wykorzystaniem skrzydeł, taka gra z polotem. Teraz jest przeciwnie, gramy efektywnie. Nigeria nie traci bramek, jest zdyscyplinowana i wygrywa. Po raz pierwszy gra jak dobra turniejowa jedenastka, gdzie nie liczy się piękno, ale cel, dojście jak najwyżej w turnieju. Jest silna w defensywie, pokonuje kolejne przeszkody i jest zadowolenie w kraju, że jest już na tym etapie. Oczekiwania oczywiście są spore. Liczę na finał!


Z kim ewentualnie Nigeria mogłaby w nim zagrać? Inni też mają ambicje, jak choćby reprezentacja gospodarzy, która przecież w 1/8 niespodziewanie wyeliminowała Senegal. Jest silne Mali…


- Wybrzeże Kości Słoniowej, faktycznie, może zaskoczyć. Nie będę zdziwiony, jeśli znajdzie się w finale z Nigerią. A było już praktycznie poza turniejem („Słonie” awansowały do 1/8 z 3 miejsca – red.), a teraz dostało drugie życie. Jak przystało na gospodarzy zawodów mają wsparcie kibiców. Przed nimi spotkanie z Mali. Rozstrzygną je na swoją korzyść, choć w tej młodej drużynie akurat nie brakuje bardzo dobrych i utalentowanych zawodników. Iworyjczycy muszą uważać, bo jak będzie tak, jak w spotkaniu z Nigerią w grupie, gdzie Fofana i Kessie przegrali walkę o środek pola, nie wykorzystywali skrzydłowych, to będą mieli problemy.


W czołowej ósemce jest aż 5 drużyn z Afryki Zachodniej. Ta część kontynentu jest najlepsza. Zdominuje strefę medalową?


- Nigdy nie brakowało u nas talentów. Nigeria, Ghana, Burkina Faso, Mali... W tym regionie kontynentu zawsze pojawiali się najbardziej utalentowani piłkarze. Puchar Narodów wygrywały jednak nacje z Afryki Północnej, lepiej zorganizowane, grające po europejsku, jak Maroko, Egipt, Algieria. Potrafią grać, ale nie mają tyle talentów, co my. To dlatego teraz jest taka nasza dominacja.


W kadrze reprezentacji Nigerii jest pana imiennik Kelechi Iheanacho, ale nie gra, dlaczego?


- Przez kontuzję. Pojechał jednak z drużyną na turniej. Jest już lepiej i z tego co słyszę, to być może dostanie minuty już nawet w najbliższym spotkaniu.


Co u pana słychać w tej chwili?


- Jestem zaangażowany w piłkarski projekt w Oslo. Tam też mieszkam, choć do Warszawy też często przyjeżdżam.


Rozmawiał Michał Zichlarz

 

1/4 PUCHARU NARODÓW 

Piątek: Nigeria – Angola (18.00), DR Konga – Gwinea (21.00);

sobota: Mali – Wybrzeże Kości Słoniowej (18.00), Republika Zielonego Przylądka – RPA (21.00). Wszystkie mecze na platformie streamingowej Megogo.