Brazylijski duet Realu Madryt poprowadził zespół do zwycięstwa nad wiceliderem z Girony. Fot. PAP/EPA


Najlepszy na świecie

Carlo Ancelotti nie szczędził pochwał dla Viniciusa, który rozegrał genialne spotkanie.


HISZPANIA

W Hiszpanii wydarzeniem kolejki bez cienia wątpliwości było spotkanie dwóch najlepszych w tym sezonie drużyn. Real Madryt na swoim stadionie podejmował Gironę i nie był zbyt gościnny. „Królewscy” już w 6 minucie wyszli na prowadzenie za sprawą gola Viniciusa, a w kolejnych minutach tylko powiększali swoją przewagę. Ostatecznie zakończyło się na tym, że zespół dowodzony przez Carlo Ancelottiego zwyciężył 4:0, nie pozostawiając złudzeń przeciwnikom z Katalonii. Kluczową rolę odegrali wspomniany Vinicius, ale także Jude Bellingham. Anglik zdobył dwa gole, jednak dla niego sobotnie starcie zakończyło się pechowo. 20-latek skręcił kostkę, przez co będzie pauzował przez najbliższe kilka tygodni. To oznacza, że zabraknie go także w najbliższym starciu w Lidze Mistrzów przeciwko RB Lipsk.


Globalne TOP 3

Jeśli zaś chodzi o Viniciusa, podczas pomeczowej konferencji prasowej włoski szkoleniowiec docenił jego zdolności, podobnie jak innych zawodników z formacji ofensywnej. – W takiej formie i z takim nastawieniem jest dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie. Rozegrał świetny mecz. On jest pierwszy na świecie, drugi jest Bellingham, a Rodrygo trzeci. Ich zaangażowanie robi różnicę – stwierdził po spotkaniu Carlo Ancelotti. Trudno się dziwić takim słowom doświadczonego szkoleniowca. Brazylijczyk sprawiał wrażenie gracza idealnego. Nie tylko dlatego, że zdobył bramkę, ale także przez to, w jaki sposób asystował przy drugiej bramce Bellinghama. Swoim dryblingiem zmylił obrońców Girony, wbiegł w pole karne i wystawił piłkę „na tacy” Anglikowi.


Bez obrony

Słowa uznania należą się jednak nie tylko formacji ofensywnej Realu. „Los Blancos” zmagają się ze sporymi problemami w obronie. Od początku sezonu kontuzjowany pozostaje Eder Militao. W trakcie rozgrywek uraz więzadeł krzyżowych wykluczył także Davida Alabę. Do dyspozycji trenera na środku obrony pozostali więc jedynie Antonio Ruediger oraz Nacho Fernandez, którzy… teraz także są kontuzjowani. Tym samym Real pozostał bez nominalnych stoperów, a to oznaczało, że Ancelotti musiał znaleźć alternatywne rozwiązanie. Stąd w meczu z Gironą w centrum obrony zagrali Dani Carvajal oraz Aurelien Tchouameni i poradzili sobie na tyle dobrze, że zespół trenera Michela nie potrafił zdobyć gola. – Pobiłem rekord świata w liczbie kontuzjowanych środkowych obrońców. Carvajala nie mogę niczego nauczyć, bo on ma wszystko. W meczu wyglądał tak, jakby rozegrał 400 meczów na pozycji stopera – stwierdził po pojedynku Ancelotti. W zupełnie odmiennym nastroju w porównaniu do włoskiego trenera na konferencji prasowej pojawił się [Michel]. Opiekun Girony nie miał jednak zamiaru ganić swoich piłkarzy. Odpowiedzialność wziął na siebie. – Nie jesteśmy na poziomie wymaganym do tego, aby grać przeciwko Realowi. Kiedy madrytczycy są w najlepszej formie… my nie możemy się z nimi równać – powiedział szkoleniowiec, który po raz kolejny zaznaczył, że jego drużyna nie może się równać potędze Barcelony, Atletico, czy właśnie Realu.


Wyspiarski styl

Świetny mecz w sobotni wieczór rozegrało także Las Palmas. Co prawda beniaminek z Gran Canarii długo nie potrafił znaleźć drogi do bramki Valencii, ale w najważniejszym momencie się obudził. Dwie bramki w końcówce spotkania spowodowały, że zawodnicy Francisco Javiera Garcii Pimienty cieszyli się ze zwycięstwa. – Nieprawdopodobne trzy punkty. Graliśmy przeciwko wielkiemu rywalowi. Nie mieliśmy praktycznie żadnych szans bramkowych, więc mecz wyglądał jak gra w szachy. Byliśmy cierpliwi i poukładani i w końcu udało nam się – i to nie raz, a dwukrotnie – zdobyć gola – mówił zadowolony trener Las Palmas. Tym samym jedyni reprezentanci Wysp Kanaryjskich na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Hiszpanii awansowali w tabeli, wyprzedzając swoich przeciwników z Walencji.

Niespodziewanie punkty w starciu ze słabą Sevillą straciło Atletico. Madrytczycy szybko stracili bramkę i do końca spotkania nie potrafili znaleźć odpowiedzi na przyjęty cios. Ich porażka w Andaluzji jest o tyle spektakularna, że tydzień temu udało im się zwyciężyć w prestiżowym starciu przeciwko Realowi… Kacper Janoszka

 

Cadiz – Betis 0:2 (0:1)

0:1 – Jose (6), 0:2 – Fornals (46)

Alaves – Villarreal 1:1 (1:1)

1:0 – Omorodion (25), 1:1 – Cuenca (42)

Sociedad – Osasuna 0:1 (0:0)

0:1 – Budimir (49)

Real M. – Girona 4:0 (2:0)

1:0 – Vinicius (6), 2:0 – Bellingham (35), 3:0 – Bellingham (54), 4:0 – Rodrygo (61)

Las Palmas – Valencia 2:0 (0:0)

1:0 – A. Suarez (89), 2:0 – Cardona (90+5)

Getafe – Celta 3:2 (2:0)

1:0 – Mayoral (41), 2:0 – J. Mata (45+2), 2:1 – Larsen (71), 2:2 – Allende (85), 3:2 – J. Mata (89)

Mallorca – Rayo 2:1 (0:0)

1:0 – Sanchez (48), 1:1 – A. Garcia (76), 2:1 – Muriqi (90+1)

Sevilla – Atletico 1:0 (1:0)

1:0 – Romero (15)

Mecz Barcelona – Granada zakończył się po zamknięciu numeru.

 

Strzelcy

16 - Bellingham (Real M.),

15 – Mayoral (Getafe),

14 - Dowbyk (Girona),

13 - Morata (Atletico),

11 - Griezmann (Atletico).