Najlepsze zakupy w ekstraklasie
Letnie okienko już za nami, więc warto przyjrzeć się, które polskie kluby dokonały najciekawszych transferów na rynku piłkarskim.
Rzecz jasna na finalne oceny przyjdzie jeszcze czas. W końcu oczekiwania vs rzeczywistość to pojedynek, który toczy się w futbolu na przestrzeni miesięcy. Mając jednak na uwadze CV nowych ekstraklasowiczów, ich poprzednie sezony, a także pierwsze mecze w nowych barwach, można pokusić się o subiektywne top 10 najciekawszych transakcji tego lata. Dyskusje i własne propozycje wskazane!
10. Andreas KATSANTONIS, Cypryjczyk, 24 lata, napastnik, z Karmiotissy do Piasta Gliwice
Jeśli kontraktuje się króla strzelców cypryjskiej ekstraklasy - należy to docenić. Na śródziemnomorską wyspę wylatywało wielu solidnych zawodników z naszej ligi, więc „wyjęcie” ich najskuteczniejszego piłkarza to nie byle co. Piast nie wydał na niego , co prawda, nie wiadomo jakich kokosów, bo podobno 180 tys. euro, jednak kilka innych klubów również było nim zainteresowanych. Wizja bycia absolutnie podstawowym napastnikiem przekonała jednak strzelca 19 goli w 34 meczach. – Chcę się tu jeszcze bardziej rozwinąć – powiedział po przybyciu na Górny Śląsk reprezentant Cypru.
9. Kajetan SZMYT, Polak, 22 lata, ofensywny pomocnik, z Warty Poznań do Zagłębia Lubin
Bohater wewnątrzligowej sagi transferowej. Rezygnowały z niego najlepsze kluby ekstraklasy, mając spore zastrzeżenia co do żądań finansowych stawianych przez jego agenta. W Poznaniu liczono, że wyjedzie zagranicę, ale po słabszej wiośnie skończyło się na Lubinie i „tylko” półmilionowym zarobku Warty (w złotówkach). 22-latek to na pewno jeden z najciekawszych młodych polskich piłkarzy grających w naszej ekstraklasie, choć w mocnym wejściu do Zagłębia przeszkodziła mu kontuzja. Pozostaje wierzyć, że reprezentant U-21 w kolejnych tygodniach nawiąże do swojej najwyższej formy z czasów gry w „Dumie Wildy”.
8. Mateusz KOWALCZYK, Polak, 20 lat, środkowy pomocnik, z Broendby do GKS-u Katowice
Jeszcze kilka tygodni temu nikt nie pomyślałby, że beniaminek z Bukowej wypożyczył sobie reprezentanta Polski! Michał Probierz nie dał Kowalczykowi zadebiutować, nie włączył go nawet do kadry meczowej obu niedawnych spotkań. Jednak sam fakt, że chciał mu się przyjrzeć, mówi wiele. W GieKSie młody pomocnik z marszu stał się podstawowym zawodnikiem, nie tylko w sensie realizowania przepisu o młodzieżowcu, ale w ogóle w sensie czystej jakości piłkarskiej. To, że (przynajmniej na razie) odbił się od Broendby, nie znaczy, że w ekstraklasie nie może wymiatać. Na razie ma gola i asystę, lecz jego sufit jest zdecydowanie wyżej.
7. Daniel HAKANS, Fin, 23 lata, skrzydłowy, z Valerengi do Lecha Poznań
Jeden z najdroższych transferów tego lata - „Kolejorz” wydał blisko milion euro. Zaryzykował, nie ma co. Ściągnął go z drugoligowej norweskiej Valerengi, która niespodziewanie spadła z tamtejszej Eliteserien. To zakup z serii wóz albo przewóz, wobec którego oczekiwania są bardzo duże. Albo reprezentant Finlandii podoła i będzie wiodącą postacią Lecha, albo zostanie uznany za wielkie rozczarowanie. Szczególnie że brzuchy poznańskich sympatyków są ostatnio puste, a głód i apetyty na sukces ogromne. Widać, że ma duży potencjał, szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie, choć... ostatnio doznał kontuzji. Kontrakt podpisał jednak aż na cztery lata, wciąż jest młody oraz perspektywiczny.
6. Migouel ALFARELA, Francuz, 26 lat, napastnik, z Bastii do Legii Warszawa
Legia była tego lata szczególnie aktywna i raczej nikt nie obraziłby się, gdyby miała w tym zestawieniu znacznie więcej swoich przedstawicieli. Za Alfarelę dała jednak najwięcej, bo – podobno – milion euro. To zawodnik doskonale znający drugą ligę francuską, występujący w niej regularnie i – to najważniejsze – strzelający gole. W poprzednim sezonie zdobył ich 12, co stanowiło ponad 1/4 dorobku Bastii. W normalnych okolicznościach raczej by do Legii nie trafił, lecz francuskie media doniosły, że chciał odejść z przyczyn osobistych, rodzinnych, choć w klubie mocno na niego liczono. Warszawa okazała się atrakcyjną alternatywą.
5. Michael AMEYAW, Polak, 23 lata, skrzydłowy, z Piasta Gliwice do Rakowa Częstochowa
Jeden z towarów eksportowych Piasta rzutem na taśmę znalazł nowego pracodawcę. Raków był zdeterminowany, dlatego wpłacił klauzulę odstępnego, wynoszącą milion euro. Notowania Ameyawa na początku tego sezonu są szczególnie wysokie, tym bardziej że znalazł się na radarze reprezentacji Polski. W Gliwicach pod okiem trenera Aleksandara Vukovicia zaliczył wyraźny progres. Jeśli będzie kontynuował go w Częstochowie, nie zostanie „zepsuty” i będzie regularnie wybiegał na boisko, wkrótce ekstraklasa stanie się dla niego zapewne za ciasna.
4. Darko CHURLINOV, Macedończyk, 24 lata, skrzydłowy, z Burnley do Jagiellonii Białystok
Głośnenazwisko jak na realia „Dumy Podlasia”. Churlinov jako nastolatek trafił do Niemiec, by w kolejnych latach zaliczać występy w markach takich, jak Kolonia, Stuttgart czy – również w poprzednim sezonie – Schalke. „Liznął” 1. i 2. Bundesligi, a jego potencjał był na tyle okazały, że dwa lata temu 3,5 mln euro zapłaciło za niego angielskie Burnley. Może i coś by z tego na Wyspach było, ale reprezentant Macedonii Północnej miał problemy z kontuzjami. Teraz znajduje się na etapie odbudowy dyspozycji, stąd wypożyczenie do mistrza Polski. W słynącej z ofensywy Jagiellonii Churlinov od razu wskoczył do wyjściowej jedenastki i zaczął pokazywać, że w ekstraklasie może być gwiazdą z prawdziwego zdarzenia. Trener Adrian Siemieniec wie, jak pracować z takimi skrzydłowymi, co może przynieść wymierne korzyści obydwu stronom.
Darko Churlinov (z prawej) posmakował gry w 1. i 2. Bundeslidze. Fot. Michał Kość/Press Focus
3. Patrik WALEMARK, Szwed, 22 lata, skrzydłowy, z Feyenoordu do Lecha Poznań
Ubiegłoroczny mistrz Holandii w barwach Feyenoordu (razem z Sebastianem Szymańskim). Tamtą kampanię rozpoczął w pierwszym składzie i po asyście Polaka strzelił pierwszego gola w Eredivisie zespołu kroczącego po wielki tryumf. Jak to jednak w życiu piłkarza bywa, wszystko zaprzepaściła kontuzja. Stracił pół sezonu, a szansę na odbudowanie dostał u boku innego Polaka, Pawła Bochniewicza w Heerenveen. Były kapitan Górnika Zabrze bardzo pozytywnie wypowiadał się o Walemarku. W rozmowie z „Weszło” jasno zaznaczył, że może zostać najlepszym skrzydłowym naszej ekstraklasy. Dlaczego więc Feyenoord go wypożyczył? Haczyk jest prosty – zdrowie. Nawet jeśli Szwed grał, często robił to po treningowych urazach, przez co nie zawsze pokazywał pełnię swoich możliwości. W Poznaniu muszą więc na niego chuchać i dmuchać. Wtedy może zacząć czarować.
2. Ariel MOSÓR, Polak, 21 lat, środkowy obrońca, z Piasta Gliwice do Rakowa Częstochowa
Bezapelacyjnie jeden z najgłośniejszych, jeśli nie najgłośniejszy transfer wewnętrzny w ekstraklasie. Mając na uwadze to, że jeszcze niedawno w jego kontekście mówiło się o kilku milionach euro, należy przyznać, że Raków złapał kapitalną okazję, płacąc finalnie „tylko” milion euro. „Medaliki” w końcu mają porządnego młodzieżowca z pola, w dodatku boiskowo dojrzałego jak na swój wiek. Na razie to młodzieżowy reprezentant Polski, ale wszyscy mamy nadzieję, że katowiczanin wkrótce zacznie być nie na radarze Adama Majewskiego, lecz Michała Probierza.
1. Ruben VINAGRE, Portugalczyk, 25 lat lewy wahadłowy, z Sportingu CP do Legii Warszawa
Kręta jest ostatnio droga lewonożnego Portugalczyka, który po Premier League, Serie A czy Lidze Mistrzów nagle znalazł się w Polsce. Dwa lat temu Sporting ściągnął go z powrotem do siebie, płacąc 10 mln euro Wolverhampton, czyli mniej więcej tyle, ile tego lata wydali wszyscy ekstraklasowicze razem wzięci! Nie przekonał jednak trenerów, stąd jego kolejne wypożyczenia do Evertonu, Hull City oraz Hellasu Werona – a więc do nie byle jakich zespołów. Teraz przyszła kolej na Legię, która z jednej strony wzięła piłkarza z problemami, ale z drugiej – gra w zdecydowanie słabszej lidze. Zresztą Vinagre już od pierwszych spotkań zaczął pokazywać, że może dać stołecznym gigantyczną jakość. Na razie ma 4 asysty, ale wydaje się, że z takim przyspieszeniem i techniką spokojnie przekroczy w tym sezonie ich dwucyfrową liczbę. Jak na nasze realia to bardzo duże nazwisko, z nieźle napakowanym CV (jeszcze m.in. Monaco czy Olympiakos...), choć dla dobra swojej kariery musiał wykonać krok w tył. Legia nie ryzykuje nic, a może tylko skorzystać. Brawo!
Piotr Tubacki