Najazd kibiców
Aż 70 tysięcy fanów z całej Europy przyjechało do Wrocławia!
Do stolicy Dolnego Śląska przyleciało 20 tys. kibiców Betisu. Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Zawrotne ceny
W środę stolica Dolnego Śląska stała się stolicą europejskiego futbolu. Na finał zjechało mnóstwo fanów z całego kontynentu, przede wszystkim oczywiście z Londynu i Sewilli. Choć oba kluby otrzymały od organizatora, czyli UEFA, maksymalną pulę 12,5 tys. wejściówek, to fanów The Blues i drużyny z Andaluzji pojawiło się Wrocławiu o wiele więcej. - Przyjechało nas 20 tysięcy. Część leciała z Malagi do Katowic, Krakowa i Wrocławia, część podróżowała przez Mediolan, Berlin, a jeszcze inni lecieli przez Oslo. Niektórzy wynajmowali też czartery, ale tam koszty były już bardzo wysokie – mówił Jose Manuel, który za całą eskapadę miał zapłacić 300 euro. Z kolei Anglicy docierali na Dolny Śląsk lotami rejsowymi.
Koszt biletu na mecz dla fana Betisu czy Chelsea nie był wygórowany, wynosił 25 euro. Prawie tyle samo, bo 20 euro kosztował okolicznościowy szalik, który można było kupić pod stadionem. Wejściówki dla innych fanów, w zależności od kategorii, to już znacznie wyższe kwoty, bo od 45 do 190 euro. Oczywiście miejsca w pierwszym rzędzie to już inna para kaloszy: 450 euro, czyli 1900 zł! Drogo było też dla kibiców w samym mieście. Ceny za kwatery w ostatnich dniach wręcz poszybowały: za noc nawet 2000 zł!
Dla Betisu było to historyczne wydarzenie, pierwszy finał europejskich pucharów. „Wrocław jest pomalowany na Zielono-biało!” - ekscytowali się kibice andaluzyjskiego klubu. Kibice „Los Verdiblancos” byli bardziej widoczni i głośniejsi w centrum miasta, gdzie zlokalizowana była „fan zona”, czyli strefa dla kibiców. Mieli też znaczną przewagę na stadionie.
Nic dziwnego, że pojawiły się wzmocnione siły policyjne - z całej Polski do Wrocławia ściągnięto dodatkowo 2 tys. policjantów, wspierali ich koledzy z Anglii i Hiszpanii. Niestety, nie obyło się bez bijatyk. Zaczęło się już we wtorek, w dniu meczu było podobnie. Fani rzucali w siebie krzesłami z ogródków. Policja użyła wodnej armatki i granatów hukowych…
„Gucio” i inni
Organizatorzy zadbali o atrakcje. W porannych godzinach na wrocławskim rynku pojawili się polscy ambasadorzy finału Ligi Konferencji, czyli wielokrotni reprezentanci Polski: Michał Żewłakow, Jerzy Dudek czy Mariusz Lewandowski. Chelsea w stolicy Dolnego Śląska wspierali byli zawodnicy londyńskiego klubu, choćby Joe Cole, były reprezentant Anglii, czy Steve Sidwell.
Nam na wrocławskim rynku udało się spotkać inną piłkarską gwiazdę z przeszłości: Krzysztofa Warzychę. – Zdobyłem dwa bilety i przyleciałem z synem. W Polsce, u siebie w Chorzowie zostaję do niedzieli, potem wracamy do Grecji – mówił nam popularny „Gucio”, legenda Ruchu i Panathinaikosu, 50-krotny reprezentant Polski, który teraz wiedzie spokojne życie pod Akropolem. Obecnie nie jest zaangażowany w żaden futbolowy projekt.
Michał Zichlarz