Michał Daszek tym razem bramki nie zdobył, ale globalnie miał wielki udział w zwycięstwie Wisły. PAP/Piotr Polak

„Nafciarze” ze złotem!

Tak jak przed tygodniem o wyniku meczu finałowego decydowały rzuty karne i ponownie lepiej wykonywali je płocczanie, sięgając po 8. tytuł mistrzowski.

Po 13-letniej hegemonii drużyny z Kielc na szczyt Orlen Superligi wdrapała się Wisła Płock, która potrzebowała do tego zaledwie dwóch meczów. Oba były niezwykle zacięte, w obu doskonale spisywali się obrońcy oraz bramkarze, w obu padło niewiele bramek, oba zakończyły się remisami i w obu potrzebne były rzuty karne. W tym elemencie odrobinę lepsi okazali się „nafciarze” i to oni mogli świętować. Po zwycięstwo sięgnęli w „jaskini lwa”, bo za taką uchodzi Hala Legionów.

Aby przedłużyć szanse na 21. tytuł kielczanie musieli wygrać. Od początku na parkiecie trwała zacięta walka o każdą piłkę. Na bramkę gości miejscowi odpowiadali tym samym, za każdym razem doprowadzając do remisu. W zespole gospodarzy bardzo dobrze spisywał się Andreas Wolff. Miejscowi po raz pierwszy na prowadzenie wyszli dopiero w 20 min po bramce Aleksa Dujszebajewa. 2 minuty później Niemiec obronił rzut Gergo Fazekasa, a po kilkudziesięciu sekundach Abela Serdio. Na tym nie skończyły się doskonałe interwencje Wolffa, który obronił też rzut karny Tina Lucina. Na 5 minut przed końcem I połowy po bramce Nicolasa Tournata Industria prowadziła 8:6, a po dwóch kwadransach 10:9.

Cios za cios

Po zmianie stron do remisu doprowadził Fazekas, ale w na więcej nie pozwalał płocczanom Wolff, wyczyniając cuda. Udanymi interwencjami popisywał się też Marcel Jastrzębski. W 39 min po trafieniu Lucina było 12:13. Do remisu błyskawicznie doprowadził Igor Karacić. Prowadzenie mógł dać gospodarzom Daniel Dujszebajew, ale przegrał sam na sam z Jastrzębskim. Wykorzystali to goście, którzy po bramce Fazekasa wygrywali 14:13 (43 min). Kielczanie grali coraz bardziej nerwowo i mogli polegać jedynie na Wolffie. Gospodarzom gra w ataku nadal się nie kleiła. Do końca trwała wymiana ciosów. Nie przebierano w środkach, walcząc do upadłego. Na 2 minuty przed końcem do remisu (19:19) doprowadził waleczny Tomasz Gębala, a po chwili cudownie trafił Arkadiusz Moryto i zanosiło się na wygraną Industrii. Płocczanie wykorzystali jednak grę w przewadze i w ciągu 5-sekundowej akcji do remisu doprowadził Fazekas.

Po czterech seriach rzutów karnych kielczanie prowadzili 3:2 i o losach meczu mógł przesądzić Benoit Kounkoud, ale jego rzut obronił Mirko Alilović, który przy stanie 7:8 zatrzymał rzut Dylana Nahiego i tak jak w pierwszym spotkaniu zasłużył na miano bohatera. - Tak szczęśliwy byłem wtedy, kiedy zostałem ojcem - powiedział uradowany Lovro Mihić, jeden z czołowych zawodników Wisły, podkreślając przy tym sportową postawę obu zespołów.

- Chcieliśmy zakończyć tę rywalizację w dwóch meczach i to nam się udało - uśmiechał się bramkarz złotych medalistów, Marcel Jastrzębski.

Górnik obronił brąz

Tak jak przed rokiem na 3. miejscu uplasował się Górnik Zabrze, który nie miał większych problemów z pokonaniem Chrobrego Głogów 2-0. O sobotniej wygranej zadecydował... początek. Znakomita postawa w defensywie i genialne interwencje Piotra Wyszomirskiego sprawiły, że przyjezdni na pierwszego gola czekali do... 14 minuty. Niebywałe! „Górnikom” w ataku wychodziło niemal wszystko i w tym czasie mieli 7 bramek. Mając taką przewagę gospodarze mogli spokojnie kontrolować przebieg gry i powiększać przewagę. Po zmianie stron głogowianie wzięli się za odrabianie strat, a zbliżyli się na maksymalnie 4 bramki. Gdy w 55 min Jakub Szyszko wykończył kontrę na 30:23, wydawało się, że jest po meczu. Fantastyczny doping zabrzańskich kibiców stawał się jeszcze głośniejszy. Głogowian motywowały jeszcze bramki Jędrzeja Zienienwicza, ale wyraźnie brakowało im czasu i brązowe medale ponownie na ich szyjach zawisły brązowe medale.

O 1. MIEJSCE

Industria Kielce - Orlen Wisła Płock 20:20 (10:9) rzuty karne 7:8; stan rywalizacji 0:2

KIELCE: Wolff, Wałach, Mestrić - Moryto 7/4, A. Dujszebajew 3, Karacić 4, Karalek, T. Gębala 3, Nahi, D. Dujszebajew 2, Thrastarson, Paczkowski, Tournat 1, Kounkoud, Surgiel. Kary: 8 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.

WISŁA: Alilović, Jastrzębski - P. Krajewski 2/1, Daszek, Fazekas 7/1, Dawydzik 2, Zarabec 3, Mihić 1, Terzić, Susnja, Lucin 3, Serdio 2, Mindegia, Piroch, Samoiła, Sroczyk. Kary: 14 min. Trener Xavi SABATE.

O 3. MIEJSCE

Górnik Zabrze - KGHM Chrobry Głogów 33:27 (17:8); stan rywalizacji 2-0

GÓRNIK: Wyszomirski, Ligarzewski - Szyszko 4/1, Tokuda 3, Morkowski 4, Ilczenko 3, Przytuła 2, Artemenko 6/1, Kaczor, Minocki 7, Mauer, Ivanović 3, Bogacz, Krępa 1, Krawczyk. Kary: 6 min. Trener Tomasz STRZĄBAŁA.

CHROBRY: Derewiankin, Stachera - Kosznik 1, Matuszak 1, Paterek 1, Skiba 3, Styrcz, Grabowski 7/4, Jamioł 5, Dadej 4, Orpik 2, Zieniewicz 3, Strelnikow. Kary: 10 min. Trener Witalij NAT.

BARAŻ O ORLEN SUPERLIGĘ

KPR Padwa Zamość - MKS Zagłębie Lubin 29:29 (13:12)

PADWA: Gawryś, K. Kozłowski - Czerwonka 7, Szymański 5/2, Małecki 4, Obydź 3, Bączek 2, Konkel 2, Morawski 2, Szeląg 2, Fugiel 1, Skiba 1, Adamczuk, Kłoda, Olichwiruk, Puszkarski. Kary: 12 min. Trener Zbigniew MARKUSZEWSKI.

ZAGŁĘBIE: Schodowski, Procho - Drozdalski 6, R. Krupa 5/4, Stankiewicz 5, Iskra 3, P. Krupa 3, Czuwara 2/1, Moryń 2, Pedryc 2, S. Gębala 1, Hluszak, W. Kozłowski, Michalak. Kary: 12 min. Trener Tomasz KOZŁOWSKI.

Rewanż w Lubinie we wtorek o 18.00.

(mha)


ZWYCIĘSTWA w 5 meczach z odwiecznym rywalem wygrała w tym sezonie Wisła, co dowodzi, że w pełni zasłużenie sięgnęła po tytuł.