Nade wszystko konsekwencja
Trener Ante Szimundża liczy, że kibice będą dwunastym zawodnikiem jego drużyny.
Szkoleniowiec wrocławian nalega, żeby jego piłkarze twardo stąpali po ziemi. Fot. Tomasz Jastrzębowski/PressFocus
Wciąż okupujący ostatnie miejsce zespół z Oporowskiej wygrał przekonująco dwa ostatnie mecze (4:1 ze Stalą Mielec i 3:1 z Lechem Poznań), co sprawiło, że skoczyły w górę nie tylko jego notowania, ale również pojawiło się światełko w tunelu, iż degradacja nie jest nieunikniona. - Jeżeli chcemy osiągnąć nasz cel, to musimy być konsekwentni - zauważył trener wrocławian, Ante Szimundża. - Gdybym powiedział, że wygramy już wszystko do końca sezonu, byłoby to brakiem szacunku dla przeciwników. Chcemy to jednak zrobić. Najważniejsze jest to, aby skupić się na każdym kolejnym meczu i twardo stąpać po ziemi.
Skupieni na celu
- Jesteśmy dojrzali i wiemy, że jedno zwycięstwo z Lechem nie sprawia, że osiągnęliśmy cel, który sobie zamierzyliśmy - przestrzega słoweński szkoleniowiec. - Zdobyliśmy trzy punkty oraz pozytywną atmosferę w klubie i w mieście. To daje nam jednak większą odpowiedzialność w stosunku do klubu i miasta, żebyśmy skupili się na dalszej pracy. Jesteśmy świadomi, że wciąż zajmujemy ostatnie miejsce w tabeli. Czy spodziewam się zmiany podejścia rywali do mojego zespołu? To na pewno się zmieni. Nie jest to jednak coś, nad czym mamy kontrolę. Najważniejsze jest to, jak my myślimy o naszej grze. Musimy być skupieni na naszym celu.
Liczą na kibiców
Motor po wysokim zwycięstwie ze Stalą Mielec (4:1) zajmuje 8. miejsce w tabeli i ma nad gospodarzami dzisiejszego spotkania 18 punktów przewagi. To jednak nie ma w tej chwili żadnego znaczenia, podobnie jak fakt, że jesienią wrocławianie przegrali w Lublinie 1:2, tracąc gole w końcówce (Christopher Simon 83 min i Marek Bartosz 90+8 min). - Jesteśmy świadomi, że wśród ludzi może nie być takiej motywacji przyjścia na mecz przeciwko Motorowi Lublin, mam na myśli inną presję jeśli chodzi o rywala - stwierdził trener Szimundża. - Jako drużyna nie możemy sobie pozwolić, żeby myśleć w ten sposób. Chciałbym powiedzieć kibicom, że potrzebujemy ich wsparcia, bo mimo tego, że Motor jest pierwszy sezon w ekstraklasie, to czeka nas trudny mecz. Z Lechem fani byli naszym mocnym, dwunastym zawodnikiem.
W dzisiejszym meczu w zespole gospodarzy zabraknie stopera Aleksandra Paluszka. - Zaczął trenować indywidualnie na boisku - wyjaśnił szkoleniowiec Śląska. - Jego kondycja jest z dnia na dzień lepsza. Czekam tylko na zielone światło od fizjoterapeutów i sztabu medycznego, że może dołączyć do treningów z drużyną. Z Motorem będzie poza składem. Mamy kilka opcji na środku obrony, jest Jehor Macenko, do tego Szymon Rygiel z drugiego zespołu, Tommaso Guercio, Tudor Baluta. Mamy kilka pomysłów, bo musimy myśleć o całej drużynie i najbliższym meczu. Będziemy starali się odnaleźć najlepszą opcję.
Magiczne 40 punktów
O tym, że Śląsk jest zupełnie inną drużyną niż przed kilkoma tygodniami, doskonale zdaje sobie sprawę trener Motoru, Mateusz Stolarski. - Śląsk to zespół, który gra zupełnie inaczej i jest w zupełnie innej dyspozycji niż jesienią - przyznał 32-letni szkoleniowiec. - Mimo niemrawego początku wrocławianie zaczęli punktować regularnie i bardzo mocno zbliżyli się do strefy dającej utrzymanie, bo trzeba pamiętać, że jeszcze niedawno różnica wynosiła znacznie więcej niż 3 punkty. Śląsk jest po zwycięstwie u siebie z Lechem Poznań, które na pewno spowodowało, że będzie chciał pójść za ciosem i mijać kolejnych przeciwników. Tak się składa, że my również jesteśmy po wysokim zwycięstwie i zrobimy wszystko, aby zapunktować i zdobyć te słynne 40 punktów, o których mówiliśmy od początku sezonu. Na pewno dodatkowym smaczkiem jest to, że będzie to mecz z bardzo dobrą atmosferą na trybunach. Jak wiemy, kibice obu klubów są bardzo blisko i jest to dla nich święto. Mam nadzieję, że sprawimy, że to widowisko będzie świętem i wygra zespół lepszy.
Bogdan Nather