Sport

Na wyjazdach łatwiej...

Jastrzębianie byli bardziej zdyscyplinowani i zdeterminowani, więc zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

Martin Kasperlik (z lewej) popisał się dwoma trafieniami i miał szansę na hat trick. Fot. PAP/Michał Meissner

Hokeiści JKH GKS-u zdecydowanie lepiej prezentują się na wyjazdach i mocno zaakcentowaliśmy to na naszych lamach przed ich wizytą w Satelicie. Jastrzębianie wygrali piąte spotkanie z rzędu na taflach rywali. To zwycięstwo chyba zapewniło im miejsce w finałowym turnieju Pucharu Polski.

Gospodarze, zgodnie z przewidywaniami, wystąpili bez czterech zawodników: pauzującego już od dłuższego czasu obrońcy Arkadiusza Kostka oraz napastników Mateusza Bepierszcza, Jeana Dupuya oraz Bena Sokaya. Bepierszcz i Dupuy niebawem mają powrócić do gry. Kontuzja Kanadyjczyka jest poważniejsza i jej leczenie potrwa jeszcze kilka tygodni. Natomiast goście przyjechali, jak już wcześniej informowaliśmy, bez bramkarza nr 1 Jakuba Lackovicia, ale z reprezentacyjnym obrońcą Kamilem Górnym.

Spodziewaliśmy właśnie spotkania prowadzonego w szybkim tempie. Hokeiści jednej i drugiej drużyny nie kalkulowali, szukając szans. W 6 min Martin Kasperlik efektownym strzałem w „okienko” nie dał szans Johnowi Murrayowi. Gdy na początku 9 min Mateusz Michalski znalazł się na ławce kar, wydawało się, iż kolejna szansa otwiera się przed JKH, ale goście na dobrą sprawę nie zagrozili katowiczanom. GKS wyrównał w najmniej oczekiwanym momencie. Albin Runesson otrzymał podanie od Igora Smala, z koła bulikowego zdecydował się na uderzenie i krążek wpadł w róg. Maciej Miarka, tak nam się wydawało z wysokości trybun, chyba nie do końca był właściwie ustawiony. Tak czy siak remis był sprawiedliwym wykładnikiem sił obu ekip.

Jastrzębianie szybko wyciągnęli wnioski z gry w przewadze. W 2. tercji mieli trzy takie okazje i jedną wykorzystali, zaś w dwóch zrobili sporo zwieruchy w tercji rywali. Gdy w boksie kar przebywał Stephen Andersson, fińskie trio: Aleksi Makela – Hannu Kuru – Teemu Pulkkinen wyprowadziło w pole gospodarzy i ten ostatni z bliska wpakował krążek do siatki. W kolejnych przewagach tylko udanym interwencjom Murraya po uderzeniach Pulkkinena, Kasperlika czy Kalenikowasa zawdzięczają, że przegrywali jednym trafieniem. Na 71 sek. przed zakończeniem na ławce kar usiadł obrońca Taneli Ronkainen i pod bramką Miarki było gorąco. Christian Mroczkowski i Andresson byli bliscy wyrównania, ale na wysokości zadania stanął golkiper JKH.  W ostatniej tercji gospodarze próbowali skonstruować zaskakującą akcję, jednak goście wręcz perfekcyjnie neutralizowali ich poczynania, natomiast sami mocno skarcili GKS. Emil Bagin zagrał zza bramki, zaś Kasperlik po raz drugi pokonał Murraya. Jastrzębianie prowadzenia dwoma golami niezwykli tracić. Gospodarze próbowali atakować, ale podopieczni wręcz wzorowo wybijali ich z rytmu. Frustracja gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. Na niespełna 3 min przed końcem z bramki zjechał Murray i do syreny trwała uporczywa walka.

Trener JKH, Robert Kalaber, w środę został dziadkiem i jego podopieczni zrobili mu prezent.

Włodzimierz Sowiński

GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie 1:3 (1:1, 0:1, 0:1)

0:1 – Kasperlik – Kiełbicki – Ślusarczyk (5:17), 1:1 – Runesson – Smal – Mroczkowski (13:02), 1:2 – Pulkkinen – Makela – Kuru (22:42, w przewadze), 1:3 – Kasperlik – Bagin (49:28).

Sędziowali: Paweł Kosidło i Przemysław Gabryszak – Sławomir Szachniewicz i Michał Gerne. Widzów 1435.

GKS: Murray; Maciaś – Verveda, Koponen – Varttinen (2), Englund – Runesson, Chodor; Wronka – Pasiut – Fraszko, Salituro – Kallionkielli – Michalski (2), Smal – Andersson (2) – Mroczkowski, Jonasz Hofman - Dawid – Kowalczuk, Jakub Hofman. Trener Jacek PŁACHTA

JKH: Miarka; Makela – Ronkainen (2), Bagin – Żurek (2), Hanzel – Kunst, Górny (2) – Blomberg; Pulkkinen – Kuru – Kaleinikowas, Petras – Rac – Kasperlik, Ślusarczyk – Kiełbicki – Urbanowicz, R. Nalewajka – Ł. Nalewajka – Zając. Trener Robert KALABER.

Kary: GKS – 8 (2 tech.) min, JKH – 6 min.


19 SEKUND było do końca kary Andressona, gdy Pulkkinen dał gościom  prowadzenie.


27 SKUTECZNYCH interwencji zaliczył Miarka, zaś jego vis-a- vis Murray - 26