Ukrainka Anna Diablo ma w Chorzowie coraz mocniejszą pozycję. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Na wyciągnięcie ręki

Jeśli wszystko ułoży się po naszej myśli, to w tym tygodniu świętować będziemy dwa awanse - mówi Klaudiusz Sevković, prezes KPR Ruch Chorzów.


Końcowe dni kwietnia w historii chorzowskiego klubu mogą się zapisać złotymi zgłoskami. Jak powszechnie wiadomo, „Niebieskie” przewodzą tabeli Ligi Centralnej. Mają komplet 19 zwycięstw i 7 punktów przewagi nad MTS-em Żory. Do końca sezonu pozostały 3 kolejki, więc - jak łatwo obliczyć - do sukcesu, a tym będzie awans do Orlen Superligi brakuje im jednego zwycięstwa. Szansę na nie będą miały już w najbliższą sobotę, kiedy podejmą Sambora Tczew, który w 19 meczach zgromadził 18 punktów i zajmuje 10. miejsce. - Nie wyobrażamy sobie potknięcia w tym spotkaniu. Chcemy postawić pieczęć na awansie, ale dziewczyny nie mają zamiaru lekceważyć rywalek, więc o jakimkolwiek rozluźnieniu nie może być mowy. Zresztą cel jest taki, by przez cały sezon przejść „suchą stopą”, to znaczy wygrać wszystkie mecze. Nasze zawodniczki są tego świadome i nie może być mowy o rozluźnieniu - mówi prezes Klaudiusz Sevković.


Spore kłopoty

Wspomniane rozluźnienie wkradło się do zespołu w dwóch ostatnich meczach. Oba zostały wygrane, ale o punkty trzeba było mocno powalczyć. O ile w zaległym starciu w Radomiu wszystko było w miarę pod kontrolą - kapitalne występy zanotowały Marta Gęga, Natalia Doktorczyk oraz Patrycja Wiśniewska, które w sumie rzuciły 22 bramki - i chorzowianki wygrały 30:26 (18:16), o tyle w Gdyni przyszło im gonić wynik. - Trzeba pamiętać, że graliśmy z 3. i 4. siłą ligi. Ekipy z Radomia i Gdyni mają swoje ambicje, kilka dobrych zawodniczek, a poza tym do tych meczów przystępowały z mottem „bij lidera”. Sprawiły więc naszym dziewczętom sporo kłopotów, ale prawdę mówiąc, mogliśmy się ich spodziewać - dodaje szef Ruchu, nie mogąc sobie przypomnieć meczu, w którym na premierową bramkę czekał do 9 minuty, a tak było w Gdyni. Rywalki również nie grzeszyły skutecznością, ale trafiały częściej i po 10 minutach prowadziły 4:1. Trener Ivo Vavra musiał zareagować, dokonał roszady wśród rozgrywających i po chwili był remis. Jego podopieczne nie mogły jednak zbudować przewagi. Gdy łapały kontakt, gdynianki odjeżdżały, głównie za sprawą Pauliny Peplińskiej i Marty Bąkowskiej. W Ruchu natomiast podobać się mogła prawa rozgrywająca Agnieszka Iwanowicz, która w pierwszej połowie często podejmowała ryzyko i 5-krotnie znalazła lukę między bramkarką a słupkiem. - Agnieszka słynie głównie ze skutecznej gry w obronie, ale tym razem z dobrym efektem występowała pod obiema bramkami. Pochwalić też należy Anię Diablo, która w 20 minucie weszła na środek rozegrania, pokierowała zespołem i zademonstrowała szeroki wachlarz przy rzutach karnych - chwali prezes Ruchu.


Udana pogoń

W tym sezonie „Niebieskie” do przerwy przegrywały tylko raz (12:14 w domowym meczu z Koroną Suzuki Kielce) i dopiero po zmianie stron pokazywały klasę. Nie inaczej było w Gdyni, ale dopiero w 44 minucie - po pięknym golu przebudzonej Poliny Masłowej - wyszły na pierwsze prowadzenie (19:18). Od tego momentu trwała wymiana ciosów, w której ciut lepsze były miejscowe. W 54 min (23:22) trener Vavra poprosił o czas i na efekty nie trzeba było czekać. Masałowa i Doktorczyk odwróciły wynik, z koła poprawiła Julia Jasińska, a kropkę nad „i” postawiła Diablo. - Było nerwowo, ale dzięki bardzo dobrej defensywie w drugiej połowie, kilku interwencjom Kai Gryczewskiej skończyło się... spokojnie jedną - uśmiecha się Klaudiusz Sevković, który pogratulował zwyciężczyniom, ale bił też brawo pokonanym, bo wysoko zawiesiły poprzeczkę.


Zwycięzca weźmie wszystko

Prezes Ruchu i związani z klubem powody do radości mogą mieć już dziś. O 20.00 w hali przy Wolności w Zabrzu tamtejsze SPR Pogoń 1945 podejmie bowiem drugi zespół „Niebieskich”. Stawką spotkania będzie awans do 1. ligi. Liderem grupy IV są zabrzanki, które w jesienią wygrały w Chorzowie jedną bramką, ale po drodze pogubiły punkty (w ostatnim meczu z AZS AGH Kraków wygrały dopiero po karnych) i tylko o 2 „oczka” wyprzedzają rezerwy Ruchu. - Nasz drugi zespół składa się głównie z juniorek, sukcesywnie wchodzących do pierwszej drużyny. Mam tu na myśli Julię Rejdych, Dominikę Sikorę czy Ewę Jeziorską, ale mogą je wspomóc zawodniczki pierwszego składu. Układ jest czytelny - zwycięzca tego meczu wygra 2. ligę. Jeśli wszystko ułoży się po naszej myśli, to w tym tygodniu świętować będziemy dwa awanse. Bardzo nam na nich zależy - kończy Klaudiusz Sevković.


SPR Gdynia - KPR Ruch Chorzów 25:26 (14:11)

GDYNIA: Godzina, Kamecka, Świderska - Bąkowska 8, Peplińska 7/1, Lewandowska 5, Naumczyk 2, Dulińska 1, Rogula 1, Zegarlicka 1, Bielska, Borowska, Petroll, Witkowska. [Kary:] 14 min. [Trener] Kamil RINGWELSKI.

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska - Wiśniewska 5, Iwanowicz 6, Gęga, Bury 2, Masałowa 4, Doktorczyk 2, M. Gryczewska, Diablo 5/5, Jasińska 2. [Kary:] 12 min. [Trener] Ivo VAVRA.

Marek Hajkowski