Na Wieczystą to za mało
Wieczysta została ukarana za minimalizm i tylko zremisowała z Górnikiem Łęczna. Dla gości to piąty z rzędu podział punktów.
Branislav Spacil podobnie jak cały Górnik potrafił się przeciwstawić faworyzowanej Wieczystej/Fot. Norbert Barczyk/PressFocus
Rozczarowani musieli czuć się kibice, którzy po ostatniej niezwykle efektownej wygranej krakowskiego klubu nad Polonią Warszawa 6:1 nastawili się na podobne fajerwerki w poniedziałek - w Sosnowcu. O grze z podobnym polotem zawodników z bogato już zapisanym CV, ale ciągle chcących jeszcze coś udowodnić, mowa była tylko do 15 minuty, czyli momentu, gdy Wieczysta objęła prowadzenie po samobójczym trafieniu Rafy Santosa, który niefortunnie próbował przeciąć tor lotu piłki po uderzeniu Jackiego Donkora. Od tego momentu, to Górnik był dominującą stroną na boisku, a o nieporadności ekipy Przemysława Cecherza najlepiej świadczy fakt, że do przerwy prowadziła... nie oddając celnego strzału.
Po zmianie stron Wieczysta nadal grała nisko w obronie próbując kąsać z kontrataków, a grę prowadzili łęcznianie. Wyrównująca bramka Dawida Tkacza po niespełna dwóch minutach od pojawienia się na boisku była jak najbardziej zasłużona. Zawodnik, który w tym roku skończył dopiero 20 lat poradził sobie w trudnej sytuacji będąc tyłem do bramki i z Michałem Pazdanem na plecach.
Wydawało się, że krezusom spod Wawelu uda się jednak sięgnąć po trzy punkty przy najmniejszym nakładzie sił, gdy na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry ponownie Wieczystą na prowadzenie wyprowadził Stefan Feiertag po świetnym podaniu od Semedo. Górnik nie zamierzał się jednak załamywać i do samego końca walczył o punkt na wyjątkowo trudnym terenie. W doliczonym czasie gry dopiął swego, ale sędzia Tomasz Marciniak wykazał się wyjątkowo niefortunną nadgorliwością przerywając wcześniej grę z powodu faulu na zawodniku Górnika. Na szczęście dla łęcznian, ale również i dla arbitra rzut karny pewnie na gola zamienił Jakub Bednarczyk. Gdyby nie trafił, goście mogliby mieć poczucie wypaczonego wyniku.
- Apeluję o to, aby przynajmniej dziennikarze mogli wysłuchać tłumaczenia sędziego po meczu, ponieważ niektórych decyzji nie jestem w stanie zrozumieć. Wiem, że z sędziami się nie wygra, ale przez niektóre decyzje trenerzy potem tracą pracę, bo drużyna nie wygrywa. Musieliśmy strzelić trzy bramki, żeby mieć zaliczone dwie. Sam mecz mógł się podobać, było dużo zwrotów akcji. Wieczysta to zespół bardzo doświadczony i mojej drużynie należą się słowa uznania, bo mieliśmy wiele trudnych momentów, do tego dwa razy przegrywaliśmy - mówił po meczu Maciej Stolarczyk. To już piąty podział punktów jego drużyny z rzędu, który w połączeniu z brakiem jakiejkolwiek wygranej sprawia, że Górnik, który w ostatnich latach aspirował do powrotu do ekstraklasy, po siedmiu kolejkach osiadł w strefie spadkowej.
Wieczysta z kolei przerwała serię czterech wygranych. - Na pewno nie jesteśmy zadowoleni zarówno z wyniku, jak i gry. Zrobiliśmy za dużo błędów, byliśmy za wolni, za mało agresywni. Słabo wychodziliśmy spod pressingu Górnika. Mając prowadzenie w doliczonym czasie gry powinniśmy to utrzymać, ale taka jest piłka. Do momentu objęcia prowadzenia graliśmy bardzo dobrze, a potem zdecydowanie gorzej i wolniej. Jak na nas to za mało - krytycznie ocenił występ swojego zespołu trener Cecherz. Jego drużyna w tabeli ustępuje jedynie będącej w rewelacyjnej formie Wiśle Kraków.
OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐
◼ Wieczysta Kraków - Górnik Łęczna 2:2 (1:0)
1:0 - Rafa Santos, 15 min (samobójcza), 1:1 - Tkacz, 68 min, 2:1 - Feiertag, 85 min, 2:2 - Bednarczyk, 90+5 min (karny)
WIECZYSTA: Mikułko - Dankowski, Mikołajewski, Pazdan, Pestka - Swędrowski (75. Góralski, Trąbka (75. Piazon) - Donkor (63. Sandoval), Carlitos (42. Łysiak), Semedo - Rafa Lopes (64. Feiertag). Trener Przemysław CECHERZ.
GÓRNIK: Pindroch - Bednarczyk, Abbott, Osipiuk, Ogaga - Rafa Santos (46. Śpiączka), Kryeziu, Deja (85. Bojańczyk) - Spacil (85. Traore), Orlik - Doba (66. Tkacz). Trener Maciej STOLARCZYK.
Sędziował Tomasz Marciniak (Płock). Widzów 900. Żółte kartki: Pazdan, Feiertag.
Mariusz Rajek
