Sport

Na swoich zasadach

Ponad miesiąc przyszło czekać „Nafciarzom” na zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ale walka o awans z grupy dopiero przed nimi.

Tomas Piroch i jego koledzy mocno sprali Duńczyków; dosłownie i w przenośni. Fot. PAP/Szymon Łabiński

W myśl powiedzenia „teraz albo nigdy” wyszli na parkiet szczypiorniści Orlen Wisły Płock, którzy zamierzali powalczyć o drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Trybuny Orlen Areny nie do końca się zapełniły, ale „żyły” od pierwszego gwizdka, pomagając swym ulubieńcom. Mistrzowie Polski mieli w pamięci pierwszy mecz z Fredericią i koniecznie chcieli się zrewanżować rywalom za porażkę. Od początku byli konsekwentni, postawili mocne warunki w obronie, a nie od dziś wiadomo, że ten element jest podstawą sukcesu. Mecz „na szczycie” odwróconej tabeli grupy A był o tyle ważny, że przedłużał nadzieje na awans do kolejnej fazy najbardziej prestiżowych rozgrywek na Starym Kontynencie.

To, że toczyła się walka o istotne punkty, świadczyły już pierwsze minuty spotkania, w których najlepiej spisywali się bramkarze. Po pierwszym kwadransie gry był remis 5:5. Przez chwilę, w 16 minucie, o bramkę lepsi byli Duńczycy, ale od 21 minuty ponownie prowadzili gospodarze. W 25 minucie, po golu Lovro Mihicia, zwiększyli przewagę do czterech bramek (11:7), a na przerwę schodzili prowadząc 14:9.

Od początku drugiej odsłony goście wzięli się za odrabianie strat. W 36 minuty na tablicy był wynik 15:13, a przewagę płocczan powiększył Mihić. W bramce Wisły bardzo dobrze spisywał się Islandczyk Victor Hallgrimsson, który kilka razy ratował ich opresji. Sygnał do bramkowej ucieczki dał Mitja Janc, po którego trafieniu było 17:13. Przy stanie 20:14 po trzech kwadransach gry, trener Gudmundur Gudmundsson poprosił o przerwę, ale niewiele to zmieniło w grze jego drużyny. Orlen Wisła powoli, ale skutecznie powiększała przewagę. W 55 minucie prowadziła 28:18 i już nic nie mogło odebrać jej w pełni zasłużonego zwycięstwa. Poza Hallgrimssonem (8 interwencji na 29 rzutów) na wyróżnienie zasłużył grający w czarnych leginsach Miha Zarabec, który często brał ciężar gry na siebie, popisywał się odważnymi wejściami, oddał 10 rzutów, zdobywając 8 bramek, nie myląc się z linii 7 metrów.

- Możemy odetchnąć, bo na to zwycięstwo czekaliśmy ponad miesiąc. Cieszymy się, że wreszcie przyszło. Tym razem prawie wszystko nam wychodziło, Victor dobrze bronił, odbił sporo ważnych piłek, ale nieskromnie powiem, że trochę mu pomogliśmy. Wygrana 9 bramkami doda nam optymizmu przed kolejnymi meczami, które będą dla nas równie ważne. Jeszcze nie wszystko stracone - powiedział Tomas Piroch, czeski prawy rozgrywający Orlen Wisły, godnie - zwłaszcza w defensywie - zastępujący kontuzjowanego Michała Daszka.

(mha)

◾  Orlen Wisła Płock - Fredericia HK 30:21 (14:9)

PŁOCK: Hallgrimsson - Cokan 5, Piroch 1, Zarabec 8/5, Dawydzik 1, Fazekas 3, Mihić 2, Janc 3, Serdio 3, Susnja 1, Krajewski, Terzić, Szita 3, Michałowicz, Panic. Kary: 2 min. Trener Xavier SABATE.

FREDERICIA: Frandsen, Storm - Kristansen 1, K. Andersen 2/2, Moller, Bisgaard 2, Balstad 1, Jagerum 2, M. Andersen 1, Mossestad 2, Olafsson, Moberg 3, Pevnov 1, Martinusen 4, Taboada 2. Kary: 6 min. Trener Gudmundur GUDMUNDSSON.

Sędziowali: Adam Biro i Oliver Kiss (Węgry). Widzów 4100.

GRUPA A: Telekom Veszprem - Eurofarm Pelister 33:26 (20:11), Paris Saint-Germain - Fuechse Berlin 34:37 (18:19), Sporting Lizbona - Dinamo Bukareszt 34:25 (20:11).

1. Veszprem

9

16

293:253

2. Lizbona

9

13

299:251

3. Paryż

9

12

288:297

4. Berlin

9

10

301:286

5. Bukareszt

9

10

280:282

6. Płock

9

4

233:235

7. Pelister

9

4

221:260

8. Fredericia

9

3

242:293

10. kolejka (4-5.12.): Fredericia - Veszprem, Pelister - Płock, Berlin - Lizbona, Bukareszt - Paryż.