Na sprzedaż
Pytanie nie powinno brzmieć czy, tylko kiedy Cracovia zmieni właściciela i na jaką kwotę będzie opiewać transakcja.
Nie można wykluczyć, że dzisiejsze pożegnanie „Pasów” z własną publicznością przed przerwą zimową, meczem z Zagłębiem Lubin, będzie ostatnią domową rywalizacją z Comarchem jako właścicielem. Po śmierci Janusza Filipiaka, założyciela i prezesa firmy oraz wieloletniego sternika klubu, rodzina postanowiła inaczej pokierować odziedziczonym biznesem IT. W październiku Comarch został przejęty przez globalny fundusz CVC Capital Partners, właściciela m.in. sieci Żabka i planuje wycofać go z giełdy. W tym tygodniu „Puls Biznesu” poinformował, że nowy właściciel rozważa sprzedaż wybranych części biznesu i szuka kupca na klub.
Cracovia od nowa
CVC rozważa sprzedaż minimum trzech segmentów: publicznego, opieki zdrowotnej i telekomunikacji. Według źródeł gazety, nowy właściciel najszybciej chciałby pozbyć się klubu, który prowadzi sekcje piłki nożnej i hokeja oraz posiada m.in. nowoczesną bazę treningową w Rącznej pod Krakowem. Rozmowy z inwestorami miały być bardzo zaawansowane, a transakcji spodziewano się już w listopadzie, jednak sprawa ucichła. Cracovia przynosi straty. W 2022 r. było to 27 mln zł, w 2023 – 20 mln zł, a za dziewięć miesięcy tego roku – 16 mln zł. Zadłużenie klubu wobec Comarchu przekracza 70 mln zł. W grudniu odbędzie się kolejne walne zgromadzenie, która ma oddłużyć Cracovię. Zostanie podniesiony kapitał spółki, a wszystkie środki będą przeznaczone na spłatę zadłużenia.
Przez ponad 20 lat Comarch zainwestował w klub pierwszego mistrza Polski ponad 200 mln zł. 1 grudnia minie rok od wykupu przez Comarch 33,64 proc. akcji należących do miasta za 21,2 mln zł. Niedługo później konkurs na nowego prezesa wygrał Mateusz Dróżdż, wcześniej stojący na czele Widzewa Łódź. W czasie pierwszego spotkania z zespołem, na zgrupowaniu w Turcji, nazwał się „prezesem złotówką”. Jego zadaniem było ograniczenie kosztów i znalezienie nowych sponsorów, by klub nie był zależy wyłącznie od Comarchu. W ostatnich miesiącach grono biznesowych partnerów „Pasów” znacząco się rozrosło, na koszulce nie ma wyłącznie logotypu firmy założonej przez Janusza Filipiaka. Taka, jak i wiele innych zmian jest wprowadzanych pod hasłem „Cracovia od nowa”. Jak widać, od nowa oznacza także nieuchronną zmianę właściciela. Potwierdziły się nieoficjalne informacje z początku roku, gdy mówiło się, że celem Dróżdża jest przede wszystkim przygotowanie spółki do sprzedaży.
Pierwszy taki przypadek
Kto mógłby kupić „Pasy”? Spekulacje trwają, na medialnej i nie tylko giełdzie, wymienia się Red Bull, Westminster czy InPost. Czytając także te spekulacje drużyna Dawida Kroczka szykuje się do ostatniego w tym roku meczu przed własną publicznością. Zmierzy się z Zagłębiem, które w tej rundzie, nawet po zmianie trenera z Waldemara Fornalika na Marcina Włodarskiego, prezentuje bardzo chwiejną formę. Krakowianie przystąpią do rywalizacji po dwóch porażkach z rzędu, na które wpływ miały ich duże błędy w grze obronnej, ale także krzywdzące decyzje sędziów. – Dwie porażki to pierwszy taki moment w Cracovii, ale nie w mojej przygodzie trenerskiej, bo musiałem sobie radzić z dużo cięższymi. Nawet najlepsze drużyny na świecie nie mogą wygrać 5-6 spotkań. Nie ma znaków zapytania, bowiemy, co mamy robić. Mamy konsekwentny plan, a zarządzanie zwycięstwem jest równie istotne jak zarządzanie porażką. Na pewno nie nazwałbym tego kryzysem, ale musimy razem wyjść z trudnego momentu. Porażka jest wkalkulowana, jest częścią procesu, ale nie możemy się chwalić, że przegrywamy mecz – podkreśla trener, który ma do dyspozycji wszystkich graczy poza wyłączonym do końca sezonu Kamilem Glikiem.
Michał Knura