Sport

Na plus i na minus

Wielka klasa płockich mistrzów i kontynuacja fatalnej passy kieleckich wicemistrzów to bilans polsko-francuskich starć w 5. serii Champions League.

Smutek po porażce w Kielcach spotęgowany został kontuzją Szymona Sićki. Fot. Tomasz Fąfara/PressFocus

LIGA MISTRZÓW

Na stojąco płoccy kibice dziękowali zawodnikom, ciesząc się z historycznego zwycięstwa (35:32) z Paris Saint-Germain w Orlen Arenie. Z sześciu poprzednich spotkań, w tym trzech u siebie, wiślacy wygrali tylko raz – w marcu 2025 roku na wyjeździe. - Zasłużyliśmy na wygraną - ocenił trener gospodarzy, Xavier Sabate. - To był bardzo dobry handball w naszym wykonaniu. W pierwszej połowie mieliśmy problemy z obroną rywali, ale w drugiej udało nam się poprawić błędy i grę w ataku.

Miro odwrócił losy

Do 41 minuty na prowadzeniu byli paryżanie, utrzymując nawet 5-bramkową przewagę. Do remisu 22:22 doprowadził Miha Zarabec i płocczanie zwietrzyli szansę na zwycięstwo. Swoje między słupkami dołożył Mirko Alilović. - Super, że udało nam się odwrócić losy meczu. Przegrywaliśmy już pięcioma bramkami, a potem było plus 5 dla nas – kontynuował Sabate. - Niesamowity Prandi rzucał nam z prawie każdej pozycji. Gratuluję moim zawodnikom, bo pokazali klasę.

Podobną opinię wyrażał zdobywca 10 bramek, Melvyn Richardson (2 więcej rzucił jego kolega z reprezentacji Francji, Elohim Prandi). - W pierwszej połowie przeciwnicy grali lepiej, ale w drugiej pokazaliśmy charakter. Mocno wspierali nas kibice, niosąc nas niesamowitą energią. To wyjątkowe zwycięstwo, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Teraz musimy się zregenerować i skupić na kolejnych meczach.

Muszą poczekać

W innym nastroju był trener PSG, Stefan Madsen. - Wynik jest dla nas rozczarowaniem – przyznał Duńczyk. - Długo mieliśmy to spotkanie pod kontrolą, ale nie zdołaliśmy wytrzymać ciśnienia. Przegraliśmy z bardzo dobrze dysponowanym rywalem. Myśleliśmy, że w ostatnich kilku minutach uciekniemy spod topora, ale się nie udało.

Dla mistrzów Francji była to trzecia porażka w sezonie, a na wyjeździe jeszcze nie zapunktowali. - Po pierwszej połowie mogliśmy osiągnąć większą przewagę, a w drugiej dało znać o sobie zmęczenie. Nie trafiliśmy kilku rzutów i popełniliśmy proste błędy. Wisła ma wysokiej klasy zawodników. Przyspieszyła i bardzo dobrze grała w sytuacjach 1 na 1. Głów jednak nie zwiesimy - zapowiedział obrotowy PSG i reprezentacji Francji, Luka Karabatić.

W najbliższy czwartek 3. w tabeli grupy B Orlen Wisła podejmie mającą również 8 punktów Barcelonę, a już w niedzielę w Kielcach czeka ją „święta wojna” z Industrią.

Najwyżej od 2011 roku

Odmienne nastroje panują w Kielcach, bowiem przegrywając 25:37 (najwyżej od 2011 roku) z HBC Nantes, wicemistrzowie Polski doznali 4. porażki z rzędu. Pierwsza połowa jej nie zapowiadała, bo było 15:15. Niestety, od 40 minuty rządzili goście. Gra kielczan całkowicie się posypała, a rywale wykorzystywali każdy ich błąd. Kluczowy był okres pomiędzy 43. a 50. minutą, który Nantes wygrało 5:1, obejmując prowadzenie 30:23. Od października zeszłego roku Industria wygrała raptem 2 z 9 domowych meczów w LM. Zmartwiła także groźnie wyglądająca kontuzja kostki Szymona Sićki. - W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, ale mecz trwa 60, a nie 30 minut. W drugiej po prostu dostaliśmy lanie. Przeciwnik był zdecydowanie lepszy – powiedział trener Tałant Dujszebajew.

Nie wolno się załamywać

Kirgiski szkoleniowiec kielczan dodał, że przed jego zespołem jeszcze bardzo dużo pracy, żeby skutecznie rywalizować z najlepszymi zespołami Europy. - W tej chwili nie mamy takiego zespołu, jak chociażby dwa-trzy lata temu i musimy to zaakceptować. Przechodzimy przez trudny moment, ale nie wolno nam się załamywać. Jeszcze się podniesiemy – zapowiedział .

Okazja do przerwania fatalnej passy w czwartek w Bukareszcie, gdzie wicemistrzów Polski podejmie Dinamo, które w pięciu meczach nie zdobyło punktu.

Zbigniew Cieńciała

Płock cieszy się z kolejnego sukcesu w Lidze Mistrzów. Fot. Przemysław Strąk/PressFocus