Sport

Na otarcie łez

Pierwszy ruch transferowy GKS-u Tychy na nowy sezon już został zrobiony.

Jakub Bieroński postanowił zostać w Tychach. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

GKS TYCHY

Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że tyszanie są w stanie wskoczyć do strefy barażowej. Tym bardziej że mogli się wtedy chwalić znakomitym bilansem 9 wygranych z 10 tegorocznych spotkań. Wszyscy kibice GKS-u, zajmującego wówczas 8. miejsce, wierzyli, że jeden punkt straty do Górnika Łęczna, cztery „oczka” mniej od Polonii Warszawa oraz pięć od Wisły Kraków są do odrobienia.

Maszyna przestała działać

Właśnie z tą trójką tyszanie mieli jeszcze grać na swoim stadionie. Nie brakowało nawet głosów, że właśnie mecz ostatniej kolejki, GKS Tychy – Górnik Łęczna, będzie decydował o tym, który z tych zespołów przedłuży sobie sezon. Rzeczywistość okazała się jednak inna, bo maszynka do wygrywania przestała funkcjonować. Remis z warszawianami oraz kolejna strata dwóch punktów w Pruszkowie jeszcze nie przekreślały szans na walkę o ekstraklasę, gdyż przeciwnicy też mieli gorsze chwile. Jednak porażka z krakowianami okazała się decydująca. Po niej tyszanie zostali już poza granicą marzeń i nawet remis w Gdyni w przedostatniej kolejce, dotrzymanie kroku zespołowi, który już zapewnił sobie awans, nie zmienia faktu, że jedyne, o co jeszcze mogą walczyć na finiszu sezonu, to 7. miejsce. Na otarcie łez...

Szacunek dla klubu

– Na tle Arki, która jest już w ekstraklasie i przeciwko nam zagrała pierwszym składem, nasi piłkarze zdali mocny egzamin piłkarski i mentalny – podkreślił Artur Skowronek, szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Gratuluję piłkarzom, że oddali szacunek dla siebie, dla drużyny i dla klubu, a w ostatniej kolejce będziemy walczyć o to, żeby utrzymać fotel lidera rundy wiosennej. W Gdyni chcieliśmy „złamać” znakomicie zorganizowaną Arkę i w wielu momentach to nam się udawało. Mieliśmy dużo większe posiadanie piłki (60 procent – przyp. red.) i najważniejsze, że z tego posiadania staraliśmy się szukać progresji gry nie tylko bocznymi sektorami boiska, ale też sektorem środkowym, gdzie Arka bardzo dobrze zamyka przestrzeń. Nie mieliśmy więc przez to zbyt wielu konkretów w polu karnym, ale jednak „pchaliśmy” naszą grę. Zarówno wysoka obrona, jak i nasze fazy przejściowe też były niezłe i przyniosły nam gola; pozwoliły wywalczyć rzut karny, dający nam remis. To na pewno nie było proste, bo przecież już wiemy, że swojego celu nie osiągnęliśmy. Mimo wszystko cały czas trzymamy w ryzach dyscyplinę i charyzmę naszej pracy.

Bieroński do 2028 roku

O tym, że ten sezon – choć w ogólnym rozrachunku nie zakończy się spełnieniem marzeń – nie został zmarnowany, świadczy nie tylko wiara trenera, że tyski zespół to, co najlepsze, ma jeszcze przed sobą. Potwierdzeniem, że także piłkarze myślą tymi kategoriami, jest przedłużenie kontraktu przez Jakuba Bierońskiego. Dwa lata temu jako 20-latek podpisał umowę ważną do 30 czerwca 2026 roku, ale zadowoleni z jego postawy w tej rundzie włodarze tyskiego klubu zaproponowali mu nową datę końcową i wychowanek Rekordu Bielsko-Biała, a następnie piłkarz Podbeskidzia, z trójkolorowym trójkątem na piersi grał będzie do 30 czerwca 2028 roku. – Czuję, że rozwijamy się jako drużyna – stwierdził pomocnik tyszan w klubowych mediach. – Cały sztab szkoleniowy bardzo nas wspiera, to dzięki niemu coraz lepiej gramy w piłkę. Ostatnie mecze nie poszły po naszej myśli i szkoda, że nie wywalczyliśmy awansu, ale będziemy walczyć już w kolejnym sezonie. Co przyniesie przyszłość, zobaczymy, jednak głównym marzeniem pozostaje awans z GKS-em do ekstraklasy. Ponadto dobrze czuję się w Tychach. Jest to niedaleko mojego domu, dlatego na razie nie zamierzam się stąd ruszać.

Jerzy Dusik