Na kłopoty... Bednarski
GKS Jastrzębie wygrał drugi mecz na wyjeździe, zdobywając komplet puntów kosztem rezerw Zagłębia Lubin.
Nie zaprzeczam, tytuł zaczerpnąłem z serialu telewizyjnego emitowanego TVP w 1986 roku o gdańskim detektywie-dżentelmenie. Napastnik GKS-u Jastrzębie Michał Bednarski nie ma jednak nic wspólnego z serialowym detektywem (w tej roli Stefan Friedmann), bo nie jest dżentelmenem, zwłaszcza dla bramkarzy przeciwnika, których często przyprawia o ból głowy. W niedzielę do jego „ofiar” dołączył 18-letni Michał Matys, który w bieżącym sezonie jest pewniakiem między słupkami bramki „Miedziowych”.
Goście do potyczki z rezerwami Zagłębia Lubin przystąpili bez kilku kluczowych zawodników. Napastnika Kacpra Zycha zmogła choroba, natomiast obrońcy Paweł Baranowski, Paweł Kucharczyk, Oskar Paprzycki i Konrad Kargul-Grobla dochodzą do zdrowia po przebytych kontuzjach. Natomiast gospodarze nie mogli wystawić swojego najlepszego snajpera, Pawła Kruszelnickiego (5 goli), który musiał pauzować z powodu czterech żółtych kartek.
Drużyna z Jastrzębia Zdroju w pierwszej połowie - konkretnie w 25 minucie - objęła prowadzenie. Strzelcem gola był niezawodny Bednarski. To była 7. bramka 28-letniego napastnika w bieżących rozgrywkach. Niewiele brakowało, by podopieczni trenerów Patryka Szymika i Mateusza Wrany w 39 min podwyższyli prowadzenie, lecz po strzale głową stopera Sebastiana Rogali futbolówka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką i wyszła w pole!
Kiedy w 65 min do wyrównania doprowadził wprowadzony po przerwie 19-letni Dawid Gruszecki, sympatyków GKS-u ogarnęły złe przeczucia, że tym razem nie uda się przywieźć z boiska przeciwnika kompletu punktów. Ich wątpliwości rozwiał minutę później Bednarski, strzelając 2. gola w tym spotkaniu i 8. w sezonie. - Uważam, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była solidna - powiedział trener Mateusz Wrana. - Myślę, że mogliśmy w niej zamknąć ten mecz, bo mieliśmy strzał w poprzeczkę i sytuację sam na sam. Po zmianie stron Zagłębie wyszło bardzo wysoko i mieliśmy problem z utrzymaniem się przy piłce. Kluczowym momentem tego spotkania była reakcja po stracie bramki.
- Możemy mieć plan na mecz, ale nie potrafimy zaplanować jednego – że w taki sposób oddamy piłkę przeciwnikowi jak przy pierwszej bramce - powiedział trener rezerw Zagłębia, Paweł Sochacki. - Sytuacja była jeszcze do wybronienia, bo mieliśmy w polu karnym układ 2 na 1, ale to kwestia nieodpowiedzialności zawodników. Naprawdę jest mi ciężko cokolwiek powiedzieć...
Bogdan Nather