Sport

Na fali wznoszącej

Widzew wygrał trzeci mecz z rzędu i trzeci na zero z tyłu - na wagę utrzymania w ekstraklasie.

Juljan Shehu (z lewej) zasłużył na miano wyróżniającego się zawodnika. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus

Większa część pierwszej połowy była apatyczna, wręcz nudna. Dobrze zorganizowani lechiści mądrze się bronili, Widzew nie forsował tempa, czyhając na swoje szanse. Te nadarzały się na finiszu tej odsłony. W 39 minucie Pawłowski uruchomił na skrzydle Samuela Kozlovsky'ego, ten nawinął Piłę, dograł do Juliena Shehu, który technicznym uderzeniem pokonał Sarnavsky'ego. Za chwilę pojawiła się kolejna okazja. Anton Carenko zahaczył w polu karnym Jakuba Sypka, sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a Bartłomiej Pawłowski trafił w poprzeczkę. Piłka wyszła tuż przed pole karne, gdzie ponownie faulowany był Sypek. Do piłki na 17. metrze podszedł Fran Alvarez i fantastycznym, bezpośrednim uderzeniem zdobył drugą bramkę dla gospodarzy. Dwie bramki do szatni to najgorsze, co mogliśmy dla siebie zrobić – rzucił w drodze do szatni Dominik Piła, a Jakub Sypek przestrzegał: – Udajemy się do szatni w dobrych humorach, ale 2:0 to niebezpieczny wynik. Musimy uważać.

W 57 minucie powinien paść kolejny gol dla gospodarzy, jednak Lubomir Tupta, mając tylko bramkarza przed sobą, zwlekał i przekombinował, a dobijający Sypek posłał piłkę obok słupka. W 71 minucie Rafał Gikiewicz uratował kolegów, broniąc strzał Bohdana Wjunnyka. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem ustalonym do przerwy. Widzew przystępujący do piątkowego spotkania, napędzony dwoma kolejnymi wygranymi do zera, poprawił statystyki na trzy wygrane mecz z rzędu do zera, a bramkarz Rafał Gikiewicz wyśrubował rekord bez straconej bramki już do 352 minut. Nie pamiętam kiedy Widzew wygrał trzy mecz z rzędu. Jesteśmy na fali wznoszącej, jedziemy dalej, bo nie tylko chcemy się szybko utrzymać, ale iść kilka pięter wyżej w tabeli – podsumował mecz zadowolony Mateusz Żyro, którego z powodu czwartej żółtej kartki zabraknie jednak w kolejnym spotkaniu z Koroną w Kielcach.

Zbigniew Cieńciała

OCENA MECZU⭐  

◼  Widzew Łódź - Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)

1:0 – Shehu, 39 min (asysta Kozlovsky), 2:0 – Alvarez, 45+2 min (wolny)

WIDZEW: Gikiewicz 6 – Kozlovsky 6, Volanakis 6, Żyro 6, Therkildsen 6 – Pawłowski 2 (46. Czyż 3), Shehu 7, Hanousek 6, Sypek 6 (67. Cybulski 2) – Alvarez 7 (83. Kerk niesklas.), Tupta 6 (67. Sobol 2). Trener Żeljko SOPIĆ. Rezerwowi: Krzywański, Silva, Łukowski, Kastrati, Nunes.

LECHIA: Sarnavsky 5 – Piła 4, Pllana 4, Olsson 4, Kalahur 5 – Wójtowicz 2 (52. Żelizko 3), Carenko 3 (70. Sezonienko 2), Neugebauer 4 (83. D'Arrigo niesklas.), Chłań 4 (83. Głogowski niesklas.) – Bobcek 5, Wjunnyk 6. Trener John CARVER. Rezerwowi: Weirauch, Chindris, Wendt, Gueho.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok) – 8. Asystenci: Tomasz Listkiewicz (Warszawa) i Piotr Podbielski (Białystok). Widzów 17528. Czas gry – 101 min (48+53). Żółte kartki: Hanousek (73. faul), Żyro (75. faul) - Carenko (45. faul), Pllana (85. faul). 

Piłkarz meczu – Juljan SHEHU

MÓWIĄ LICZBY
WIDZEW LECHIA
53 posiadanie piłki 47
5 strzały celne 3
6 strzały niecelne 3
4 rzuty rożne 5
20 faule 13
2 spalone 2
2 żółte kartki 2



CZY WIESZ, ŻE...

◾  Przed meczem z łódzkimi kibicami mogli się przywitać Robert Dobrzycki, nowy właściciel klubu, oraz trener Zeljko Sopicia, który prowadził już zespół w poprzedniej kolejce w Gliwicach, ale na własnym stadionie w roli szkoleniowca „Czerwono-biało-czerwonych” Chorwat dopiero debiutował.

Spotkanie poprzedziła minuta ciszy dla zmarłego przedwcześnie Macieja Grzegorego, trenera grup młodzieżowych Widzewa.

Przez cały tydzień, a także przed meczem, Widzew wspierał akcję wsparcia dzieci z zaburzeniami genetycznym spowodowanym obecnością dodatkowego chromosomu 21, czyli tzw. zespołem Downa.


Zdaniem „Sportu”

Lechia zjawiła się w Łodzi podbudowana sensacyjnym pokonaniem mistrza Polski Jagiellonii Białystok, a także znalezieniem się po raz czwarty w obecnym sezonie ponad kreską spadkową. - Dobrze jest być poza strefą spadkową, jednak nie możemy być już zrelaksowani. Jak długo tam pozostaniemy, to będzie dla nas test. Mamy przed sobą osiem finałów - ocenił angielski szkoleniowiec„Biało-zielonych”, John Carver. No cóż, test i pierwszy z finałów został wczoraj oblany i coś nam się wydaje, że lechiści trochę poczekają, by po raz piąty wydostać się na powierzchnię miejsca niezagrożonego.