Na dużej intensywności
Pierwsza połowa dla Odry, druga dla Górnika i po meczu w Łęcznej wszyscy czuli niedosyt.
Ciekawy dla oglądających
- Mecz ciekawy dla oglądających - stwierdził trener opolan. – Prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że mamy pierwszą połowę pod dużą kontrolą. Były kolejne sytuacje. Mogliśmy się pokusić o lepsze ich wykończenie. Gospodarze w pierwszej połowie praktycznie nam nie zagrozili. Druga część, jak to często bywa... Straciliśmy bramkę na 2:1 – choć nigdy na gorąco nie oceniam - mogliśmy się w tej sytuacji lepiej zachować. No i to pomogło Górnikowi, bo jego piłkarze uwierzyli. A sytuacja z rzutem karnym? Nie ma co oceniać. Zdarzyło się. To bardziej my nie zapobiegliśmy tej sytuacji i nie ma się co doszukiwać usprawiedliwienia, tylko po prostu trzeba było nie dopuścić, by rywal znalazł się w naszym polu karnym.
Ma swoją wartość
- Stąd ten niedosyt, no bo – tak jak już powiedziałem wcześniej – prowadząc 2:0 i grając dobre zawody, na dużej intensywności, z czego się naprawdę cieszę. Nawet przy stanie 2:2 w końcówce mocno przycisnęliśmy. Skończyło się jednak remisem. Punkt wywieziony z Łęcznej w naszej sytuacji ma wartość. Zadowolony mogę być z podejścia do gry swoich zawodników, bo naprawdę w pierwszej połowie prezentowali grę, do której trzeba dążyć. Czy będziemy wytrzymywać na takiej intensywności całe spotkania? Nie wiem, ale chłopcy, wychodząc na takie spotkania, muszą wiedzieć, że mają zostawiać na boisku zdrowie i w mecz z Górnikiem Łęczna to było widać – zakończył Jarosław Skrobacz.
Trzy zmiany
W przerwie trener Górnika Łęczna Pavol Stano dokonał trzech zmian i gospodarze pokazali, że potrafią grać w piłkę. Oddali 6 strzałów, z których 3 były celne, a po dwóch piłka zatrzymała się dopiero w siatce. Ostatecznie mieli 62 procent posiadania piłki i gdy w 84 minucie Przemysław Banaszak z karnego doprowadził do wyrównania, widać było, że remis ich nie satysfakcjonuje. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była nerwowa, łatwymi stratami piłki napędzaliśmy przeciwnika i dlatego zeszliśmy na przerwę przegrywając 0:2 - powiedział szkoleniowiec Górnika. - Wiedziałem jednak, że jesteśmy w stanie grać dużo lepiej i w przerwie starałem się zmotywować zawodników, wlać w nich wiarę, że jesteśmy w stanie wrócić do meczu i z tym wynikiem coś zrobić. Bardzo się cieszę z reakcji zespołu w drugiej połowie, choć mam sporo do życzenia jeżeli chodzi o samą grę. Najważniejsze jednak, że byliśmy już w niej niebezpieczni pod bramką gości. Strzeliliśmy dwie bramki i mogę być zadowolony, ale nie w pełni. Czekamy, by zacząć wygrywać. Każdy w szatni wie, że ten punkt oznacza niedosyt. Za grę w pierwszej połowie na więcej nie zasłużyliśmy.
Jerzy Dusik