Piotr Zieliński głosami naszych Czytelników został Piłkarzem Roku „Sportu” Anno Domini 2023. Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl


Myśli dwa razy szybciej

Rozmowa z Dariuszem Dudkiem, byłym ligowym piłkarzem, obecnie trenerem i piłkarskim ekspertem


Piotr Zieliński został Piłkarzem Roku „Sportu” 2023 w naszym corocznym plebiscycie. Słuszny wybór?


- Na pewno w takim plebiscycie był w grupie faworytów. Utrzymuje wysoki poziom grania w piłce klubowej u siebie we Włoszech, a mistrzostwo Seria A jest tego najlepszym przykładem i na pewno mocno przyczyniło się do tego, że wygrał. Trochę gorzej wygląda to w reprezentacji, ale wybór na pewno ze wszech miar słuszny, bo to niewątpliwie jeden z najlepszych polskich zawodników.


Jak ocenić styl jego grania? Poziom światowy, prawda?


- Jak najbardziej! Patrząc czasami na niego, to tak się zastanawiam, że w tej naszej reprezentacji jest taki naprawdę niedoceniony. Nie ma spektakularnych meczów, jak u siebie w klubie. Ale to jak gra, jak przyjmuje piłkę, jak potrafi, będąc tyłem do przeciwnika, zagrać do przodu, to wielka klasa. To że jest obunożny, że gra świetnie lewą i prawą nogą i na bramkę przeciwnika potrafi uderzyć z każdy sytuacji, to też jego wielki atut, bo jest trudny do rozszyfrowania dla rywali przy strzałach z dalszej odległości. Potrafi uderzyć mocno. Co jeszcze podoba mi się u niego, to te podania przez dwie linie. W Napoli robi to znacznie częściej niż w reprezentacji. Świetnie się ustawia miedzy liniami, potrafi sobie poszukać tych przestrzeni, w których potrafi przyjąć piłkę i zagrać ją do przodu. W reprezentacji szuka sobie miejsca, bo wiadomo, w narodowym zespole gra na różnych pozycjach, raz na „8”, raz na „10”, natomiast nie zawsze dostaje te piłki, często musi się wracać. Te jego błyski w reprezentacji są inne niż w klubowej piłce, gdzie często otwiera drogę do bramki swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami kolegom. Ma te otwierające i prostopadłe podania, do tego myśli dwa razy szybciej niż inni. On już przed podaniem wie, gdzie chce zagrać. Na pewno zasłużona nagroda.  

     

Wspomniał pan reprezentację Polski. Postać Zielińskiego często jest tak odbierana, że owszem – świetny, nietuzinkowy gracz - ale w reprezentacji nie do końca pokazuje się tak, jakby wszyscy oczekiwali. Jak pan na to patrzy?


- Na pewno patrząc na Piotrka, to patrzymy przez pryzmat tego co robi w klubie, a tam jest wiodącą postacią. Reprezentacja to zawsze taki gorący temat, ale nie tylko przy okazji osoby Zielińskiego, ale także innych graczy, jak Roberta Lewandowskiego czy pozostałych. Mamy wysokie oczekiwania od reprezentacji, chcemy żeby ona wygrywała, awansowała na duże imprezy, a porażki typu z Mołdawią czy z innymi zespołami, które gdzieś tam w rankingach są dużo niżej notowane niż my, to sprawia, że wiara w tych naszych piłkarzy się chwieje. Oczekujemy od nich wiele, a jak nie idzie to spada na nich duża krytyka. Tutaj Piotrek jest na świeczniku, w każdym meczu musi się pokazywać z jak najlepszej strony, a nie zawsze to wychodzi. Jedne mecze gra lepiej, inne słabiej, a na wszystko patrzymy przez pryzmat całej kadry. To takie naczynie powiązane.


Co jeszcze jeżeli chodzi o kadrę?


- W klubie gra na co dzień z piłkarzami, z którymi się znakomicie zna, gra na pamięć. Nie mówię że tam są dużo lepsi zawodnicy, ale na pewno to czołowi reprezentanci swoich krajów, z pierwszych stron gazet. Łatwiej im w ten sposób sprzedać wszystkie swoje możliwości, a w reprezentacji wiemy jak jest, tych treningów jest znacznie mniej i jest się uzależnionym od tego, kto w tym klubie jak gra, choćby jeżeli weźmiemy pod uwagę wprowadzenie piłki od tyłu, czy gra trójka czy czwórka obrońców. Piotrek jest takim typem gracza, który zawsze oczekuje od stoperów piłki, a nie zawsze ją dostaje. To złożony element.          


Za dwa miesiące będziemy już po pierwszym barażowym meczu z Estonią. Proszę powiedzieć, jak pan widzi nasze szanse w barażach i czy wierzy pan w powodzenie misji selekcjonera Probierza?


- Jako kibic to szczerze wierzę, że mimo wszystko uda nam się wywalczyć awans na mistrzostwa Europy. Sercem jestem za reprezentacją, za Michałem Probierzem, za tym co się dzieje w tej kadrze. Chcielibyśmy być kolejny raz w dużej imprezie. Wiadomo jak z wszystkim było, po losowaniu była euforia, że trafiliśmy do jednej z najsłabszych grup, a dziś się okazało, że takie drużyny jak Albania, to potentaci w cudzysłowie dla nas i teraz o ten awans trzeba powalczyć, wszystko się chwieje. Mecz z Estonią, to nie wyobrażam sobie, żebyśmy tego spotkania nie wygrali. Natomiast już w kolejnej grze z Walią czy Finlandią, jako były zawodnik czy teraz trener, to obawiam się co będzie. Wydaje się, że przyjdzie nam zagrać na wyjeździe z Walią. Jasne, piłka jest jaka jest, różne rzeczy się zdarzają, ale jadąc tam na drugi baraż, na ten finał, to już niekoniecznie my będziemy faworytem i nie będzie łatwo wygrać. Sercem jednak jak mówię jestem za zespołem trenera Probierza i mam nadzieję, że tak wszystko poukłada, że w czerwcu zagramy na turnieju w Niemczech! 


Rozmawiał Michał Zichlarz