Murem za Poldim
TRYBUNA KIBICA
Burza wokół meczu z Piastem pokazuje jak media potrafią kreować rzeczywistość oraz to, że piłka nożna staje się kolejną dziedziną życia, którą przeżera autocenzura i poprawność wyniesiona ze świata korporacji i polityki.
Trzeba zauważyć, że zainteresowanych kreowaniem Poldiego na wroga numer jeden jest wielu. Piast kręci aferę, bo to odsuwa uwagę od ich ogromnych kłopotów związanych z katastrofalną sytuacją finansową oraz licencyjną. Podobnych motywacji można doszukać się w środowisku sędziowskim, gdyż to na ich konto należy zapisać kolejny źle poprowadzony mecz. Do tego dochodzą media, którym wzbudzanie kontrowersji i granie na emocjach się po prostu opłaca. Takie tematy się klikają, a z tego ta branża żyje.
Werdykt Komisji Ligi pokazał też jak słabo przygotowani są dziennikarze i te ich wszystkie buńczuczne zapowiedzi kar zostały brutalnie zweryfikowane.
Dyskusji nie podlega fakt, że sędzia tego meczu był słaby, ale on mylił się w dwie strony, bo Piasecki też nazbierał tyle przewinień, że mógł wylecieć z boiska, zanim w ogóle Podolski na nie wszedł, a o tym jakoś nikt nie mówi. Kolejna rzecz to, czy ten faul na Kądziorze rzeczywiście był taki jak większość chce go przedstawić? Poldi nie trafił w kostkę, piętę ani piszczel tylko w obwód śródstopia, ale przede wszystkim zaatakował piłkę. Dalsze wydarzenia są tylko efektem tego, że sędzia nie panował nad meczem i to do niego powinny być kierowane pretensje.
Cała ta historia pokazuje za to bardzo pozytywne zjawiska zachodzące w społeczności Górnika. W eter idzie jasny komunikat: my nie chcemy być jak zupa pomidorowa, nie wszyscy muszą nas lubić i będziemy walczyć o swoje. Trójkolorowe plemię odzyskuje siłę oraz chęć do walki, posiada lidera i wojowników, którzy będą walczyć nie tylko na boisku czy na trybunach, ale też w sferze medialnej czy instytucjonalnej. Na naszych oczach naruszane jest status quo, a to zawsze wiąże się z nerwową reakcją beneficjentów burzonego porządku. Górnik zwiera szeregi, a Poldi udowadnia, że ma za plecami armię ludzi, którzy pójdą za nim w ogień, a tego wielu się boi.