Biało-czerwoni stoczyli twardy bój ze Słoweńcami... Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz


Mur nie do przebicia


Trudno marzyć o korzystnym wyniku skoro nie strzela się żadnej bramki, jednak z tego powodu nie robię tragedii - stwierdził Robert Kalaber, słowacki selekcjoner naszej reprezentacji.



Biało-czerwoni przygotowujący się do majowych mistrzostw świata elity w Ostrawie i Pradze, zagrali towarzysko ze Słoweńcami w Bytomiu. Brak skuteczności sprawił, że rywale okazali się lepsi, ale już dzisiaj nadarza się okazja do rewanżu.

W porównaniu z dwumeczem z Węgrami w Krynicy-Zdroju trener Robert Kalaber dokonał drobnych przetasowań. Z „nowych” twarzy w drużynie pojawił się bramkarz David Zabolotny, bo sprawa polskiego paszportu dla Tomasa Fuczika jest w próżni. W czwartym ataku wraz z Damianem Tyczyńskim i Maciejem Urbanowiczem pojawił 19-letni Krzysztof Maciaś, który ma za sobą udany sezon w Prince Albert Raiders (WHL). Przyszły zawodnik NHL, taką mamy nadzieję, początkowo najwyraźniej był stremowany, ale się rozkręcał, a pod koniec drugiej tercji miał ogromną szansę otworzyć wynik, ale niezbyt precyzyjnie posłał krążek.

Mecz od początku toczył się w szybkim tempie, ale oba zespoły grały nerwowo i w ciągu 40 minut nie padła żadna bramka. W 1. tercji obie drużyny raziły nieskutecznością. Biało-czerwoni mieli okazje, a wyborną zaprzepaścił Damian Tyczyński. Podczas gry w przewadze napastnik Zagłębia znalazł się przed Gasperem Kroseljem, lecz nie zdołał posłać krążka do siatki. Gra w przewadze w wykonaniu biało-czerwonych była poniżej oczekiwań.W ciągu 20 min dwa razy byliśmy w takiej sytuacji i tylko Tyczyński miał sytuację. Pod koniec tercji Marcin Kolusz nie opanował krążka i Rok Macuh znalazł się sam na sam z Zabolotnym, ale nasz bramkarz nie dal się zaskoczył.

Druga odsłona była zdecydowanie lepsza w wykonaniu biało-czerwonych, którzy od początku posiadali przewagę i sporo strzelali. Zaczął Paweł Zygmunt, a chwilę później na listę strzelców mogli się wpisać Aron Chmielewski i Dominik Paś. Ten pierwszy pod koniec tej odsłony popisał się dryblingiem, ale nie zdołał skierować krążka do siatki. O inauguracyjną bramkę mogli się pokusić Patryk Wronka, Filip Komorski i wspomniany Maciaś, ale nic z tego nie wyszło. Na 34 sek. przed końcem Zygmunt za uderzanie kijem powędrował do boksu kar, a na początku ostatniej odsłony za zagranie wysokim kijem dołączył Paś. Przez 62 sek. mieliśmy grać w podwójnym osłabieniu. Gdy ten pierwszy pojawił się na lodzie, Luka Maver pokonał Zabolotnego. W 48 min Damian Kapica miał wyborną okazję, ale nie zdołał wepchnąć krążka obok leżącego słoweńskiego golkipera. Niespełna 2 min później goście wyprowadzili szybką kontrę. Paweł Dronia pozostawił sporo swobody Kenowi Ograjensekowi i ten nie miał problemu z umieszczeniem krążka pod poprzeczką. Kiedy Maver znalazł na ławce kar, trener Kalaber wziął czas i wycofał bramkarza, ale bez efektu. Po syrenie były jeszcze karne, w których znów lepsi byli goście, choć zaliczyli tylko jedno trafienie.

Ten mecz nie był zły w wykonaniu biało-czerwonych, ale zabrakło skuteczności. Tuż przed końcem 2. tercji kontuzji doznał Bartłomiej Jeziorski i w ostatniej tercji już go nie zobaczyliśmy. Na razie nie wiemy jakiego urazu nabawił się „Jezior”, ale, miejmy nadzieję, że nie będzie on groźny i tyski napastnik powróci do treningu.

Dzisiaj rewanż (18.00) i należy się spodziewać zmian w składzie, bo trener chciałby sprawdzić kolejnych zawodników. Chyba uczestnicy finału MP otrzymają kolejny dzień wolny...

Włodzimierz Sowiński



Polska - Słowenia 0:2 (0:0, 0:0, 0:2)

0:1 - Maver - Ticar - Sabolić (41:30, w przewadze), 0:2 - Ograjensek - Simisic (50:09).

Sędziowali: Patryk Kasprzyk i Bartosz Kaczmarek - Andrzej Nenko i Eryk Sztwiertnia. Widzów 1500.

POLSKA: Zabolotny; Kolusz - Górny, Bryk - Ciura, Kostek - Dronia, Jaśkiewicz - Wajda; Wronka - Paś (2) - Chmielewski (2), Jeziorski - Komorski - Łyszczarczyk, Zygmunt (2) - Wałęga - Kapica, Krzysztof Maciaś - Tyczyński - Urbanowicz. Trener Robert KALABER.

SŁOWENIA: Kroselj; Magvac - Masic, Podlipnik - Stebih (2), Cmovic - Cepon; Maver (2) - Ticar (2) - Drozg (2), Sabolic - Kuralt - Macuh, Torok - Simisic, Jezovsek - Mahkovec - Mehle. Trener Edo TERGLAV.

Kary: Polska - 6 min, Słowenia - 8 min.




17

PORAŻEK

ponieśli biało-czerwoni w 26 spotkaniach ze Słoweńcami, bilans bramkowy - 58:72.


23

STRZAŁY

oddali polscy hokeiści; Słoweńcy zrewanżowali się 17.


53

SEKUNDY

było do końca kary Pasia, gdy Słoweńcy zdobyli pierwszego gola.