Mundial jest nasz!
Po wypadku przy pracy w Gdańsku biało-czerwoni nie dali większych szans Słowakom i mogą czekać na losowanie fazy grupowej mistrzostw świata 2025.
Tak wyglądają ludzie szczęśliwi... Fot. ZPRP
Mundial jest nasz!
Po wypadku przy pracy w Gdańsku biało-czerwoni nie dali większych szans Słowakom i mogą czekać na losowanie fazy grupowej mistrzostw świata 2025.
Jaki jest najlepszy sposób na podniesienie się po niespodziewanej porażce? Okazałe zwycięstwo. Z takiego założenia wyszli polscy szczypiorniści, którzy po 28:29 w Gdańsku pokonali Słowaków w Topolczanach 8 bramkami i po raz 18. wezmą udział w mistrzostwach świata.
Brawo Janek!
- Żeby awansować, musimy zagrać zdecydowanie lepiej w każdym elemencie, a przede wszystkim konieczna jest poprawa skuteczności - mówił po porażce w „swoim” Gdańsku selekcjoner Marcin Lijewski, który zdecydował się na roszady w składzie. Do kadry dołączyli bramkarz Marcel Jastrzębski, obrotowy Antoni Doniecki i lewoskrzydłowy Jan Czuwara, Ściągniecie pierwszego i trzeciego z wymienionych okazało się strzałem w dziesiątkę, bo obaj mieli spory udział w zwycięstwie. Jastrzębski od początku stał między słupkami, stanowiąc trudną do przejścia zaporę. Statystycy EHF naliczyli mu 5 interwencji, ale można było odnieść wrażenie, iż było ich więcej. Czuwara z kolei wrócił do kadry po długiej kontuzji kolana (doznał jej w kwietniu 2023 roku) i potwierdził, że jest jednym z najlepszych na swojej pozycji. To on rozpoczął rozmontowywanie słowackiej defensywy. W całym meczu oddał 9 rzutów, zdobywając 8 bramek, a każda z nich była inna. - Jestem bardzo zadowolony i wdzięczny kolegom za pracę, jaką wykonali. To był mój pierwszy mecz w kadrze po kontuzji, dlatego bardzo mi na nim zależało i super, że tak wyszło! - cieszył się Janek, ale nie tylko on miał udział w zwycięstwie.
Odpowiedzialność kapitana
Gdy po 6 minutach gospodarze prowadzili 5:3, ciężar gry brał na siebie Arkadiusz Moryto, znakomicie wywiązując się z roli prawego rozgrywającego. Nominalny prawoskrzydłowy Industrii Kielce zagrał na własną odpowiedzialność, mimo że z jego barkiem nie jest najlepiej, a już w niedzielę jego drużynę czeka pierwszy mecz o mistrzostwo Polski z Wisłą Płock. Kapitan godnie chciał uczcić 100. występ w koszulce z orzełkiem i do 3 goli dołożył 6 asyst. Od stanu 6:6 w poczynania obu zespół wkradła się nerwowość, ale szybciej doszli do siebie Polacy, którzy krótko po upływie kwadransa całkowicie przejęli inicjatywę. Zacieśniona defensywa sprawnie odpierała ataki, atak pozycyjny był prowadzony powoli i dokładnie, a kontry okazywały się zabójcze. Nic dziwnego, że bramkarze słowaccy co rusz schylali się po piłkę; między 14 a 21 uczynili to 4 razy z rzędu (11:7). Poza Czuwarą w ataku błyszczał Kamil Syprzak. Doskonale obsługiwany przez kolegów obrotowy PSG oddał 12 rzutów, zdobywając 10 bramek.
Egzamin dojrzałości
Po zmianie stron Polacy konsekwentnie utrzymywali wypracowaną zaliczkę. Wciąż regularnie punktowali Czuwara i Syprzak, na środku obrony twardo walczyli Bartłomiej Bis i Maciej Gębala. Dobrą zmianę dał także Jakub Skrzyniarz, zatrzymując 5 z 12 rzutów. Kwadrans przed końcem biało-czerwoni prowadzili 24:19, co pozwoliło im kontrolować wydarzenia i powiększać różnicę. Słowacy imali się różnych sposobów, by zniwelować straty, ale na niewiele się to zdało. Wynik kapitalnym rzutem do pustej bramki ustalił Ariel Pietrasik i po końcowej syrenie nasi reprezentanci mogli potańczyć w kółeczku.
- Pod względem mentalnym był to bardzo ciężki mecz. Trzeba było przetrawić porażkę w Gdańsku, która była mocno niespodziewana i dobrze przygotować się do rewanżu. Zmieniliśmy obronę, schodząc nieco w dół, dzięki czemu bramkarze odbili więcej piłek. Oprócz tego zagraliśmy tak samo, jak w Ergo Arenie. Bardzo się cieszę, że zdaliśmy egzamin dojrzałości i po raz kolejny awansujemy na mistrzostwa świata. Nie wyobrażam sobie, by nas na nic było - podsumował trener Lijewski, który mógł głęboko odetchnąć.
Mistrzostwa świata odbędą się w Chorwacji, Danii i Norwegii od 14 stycznia do 2 lutego 2025 roku. Losowanie fazy grupowej zaplanowane jest 29 maja.
Słowacja - Polska 25:33 (12:15)
SŁOWACJA: Czupryna, Żernović - Machac 1, Hlinka 2, Smetanka 6, Fenar 2, Urban 2, Briatka 3, Durisz 2, Toth, Mital, Misowycz 3, Prokop 2, Moravczik 2, Kravczak, Kuczera. Kary: 6 min. Trener Fernando GURICH.
POLSKA: Jastrzębski, Skrzyniarz - Szyszko, Moryto 3, Paterek 3, Syprzak 10/4, Pietrasik 4, Czuwara 8, Gębala 2, Bis, Powarzyński 1, Papina, Przytuła 2, Doniecki. Kary: 10 min. Trener Marcin LIJEWSKI.
Sędziowali: Amar Konjicanin i Dino Konjicanin (Bośnia i Hercegowina). Widzów 2050.
Przebieg meczu: 5 min - 3:3, 10 min - 6:5, 15 min - 7:7, 20 min - 7:10, 25 min - 9:13, 30 min - 12:15, 35 min - 14:18, 40 min - 17:21, 45 min - 19:24, 50 min - 20:27, 55 min - 23:29, 60 min - 25:33.
Marek Hajkowski