Można zVARiować!
„Złodzieje! Złodzieje!” - tak publika w Zabrzu skwitowała to, co wydarzyło się w pucharowej konfrontacji „Górników” z Radomiakiem.
Dobry początek
Zaczęło się od niecelnego uderzenia Leandro po dośrodkowaniu z prawej strony Zie Ouattary. W odpowiedzi groźnie w pole karne radomian ruszył Yosuke Furukawa. Japończyk - pierwszy raz grający w wyjściowym składzie - uderzył celnie, ale piłkę zablokował Rahil Mammadov i skończyło się tylko na rożnym. Od pierwszego gwiazdka Marcina Kochanka było widać, że nie będzie murowania bramki, a oba zespoły - jak w ostatniej kolejce - zamierzają atakować. W przypadku zabrzan ofensywne akcje kończyły się na rzutach rożnych, z których jednak niewiele wynikało.
W 12 minucie dobra akcja w wykonaniu dobrze nastawionego Pawła Olkowskiego. Futbolówkę otrzymał Lukas Ambros, przymierzył dokładnie, ale za lekko, żeby pokonać młodzieżowca w bramce „Zielonych”, Macieja Kikolskiego. W rewanżu kapitalny strzał zza pola karnego oddał Luizao, ale równie efektowna była robinsonada Filipa Majchrowicza.
W 32 minucie żółtą kartkę za symulowanie karnego otrzymał Furukawa. Tyle że wcześniej była sygnalizowana pozycja spalona i Japończyk nie powinien zostać ukarany. Z czasem sytuacji było coraz mniej, a zaczęły się faule i złośliwości. Piłkarze Radomiaka zobaczyli w przeciągu kilkudziesięciu sekund dwie żółte kartki (Zimovski, Luizao).
Klincz z dwóch stron
Zaraz po przerwie miało miejsce brzydkie starcie Mamadova z jednej oraz Luki Zahovicia z drugiej strony. Obaj przez dłuższy czas nie podnosili się z murawy, na szczęście po interwencji fizjoterapeutów mogli kontynuować grę. W tej części gry optyczną przewagę mieli „Górnicy”, ale nic z tego nie wynikało, nie było konkretów pod bramką przeciwnika, nie licząc celnego strzału Patrika Hellebranda. W 57 minucie wydawało się, że piłka w końcu wpadnie do bramki radomian. Z kilku metrów uderzał Norbert Wojtuszek, ale futbolówka została zatrzymana przed linią bramkową przez obrońców „Zielonych”. Zaraz potem goście przeprowadzili składną akcję, Leandro świetnie zagrał do Luizao, ten w dobrej pozycji - nieatakowany przez nikogo - trafił wprost w Majchrowicza.
Z czasem na murawie zaczęli się pojawiać gracze pierwszego wyboru, ale niewiele się działo i zmieniało. Klinczu z jednej i drugiej strony nie dawało się przełamać. W doliczonych minutach zabrzanie fetowali trafienie Ambrosa, tyle że krótko. Po interwencji VAR-u okazało się, że był spalony i trafienie zostało anulowane…
Bramka Alvesa
Na początku dogrywki lewym skrzydłem przedarł się Rafał Wolski, zagrał do środka pola karnego do Roberto Alvesa, który huknął pod poprzeczkę tak, że Majchrowicz nie miał szansy na skuteczną interwencję, a Szwajcar cieszył się z pierwszego gola w tym sezonie. W 111 minucie padł drugi nieuznany gol dla „Górników”! Tym razem trafił Lukas Podolski i znowu można było dyskutować czy spalony był czy nie. „Złodzieje! Złodzieje!” – skandowała publika na stadionie.
Michał Zichlarz
Górnik Zabrze - Radomiak 0:1 (0:0, 0:0)
0:1 - Alves, 93 min
GÓRNIK: Majchrowicz - Olkowski (106. Sanchez), Szala, Szcześniak, Lukoszek - Ambros, Wojtuszek (102. Josema), Hellebrand (64. Rasak), Furukawa - Buksa (89. Podolski), Zahović (64. Ismaheel). Trener Jan URBAN.
RADOMIAK: Kikolski - Ouattara, Cichocki, Mamadov, Henrique - Zimovski (46. Cielemęcki), Kaput (79. Alves), Luizao (61. Donis), Jordao (79. Wolski),Peglow - Leandro (107. Rocha). Trener Bruno BALTAZAR.
Sędziował Marcin Kochanek (Opole). Widzów 8741. Żółte kartki: Furukawa, Lukoszek, Szcześniak - Zimovski, Luizao, Kaput, Cielemęcki, Kikolski.