Można zrobić wielką piłkę
Rozmowa z Janem Urbanem, trenerem Górnika Zabrze
Jak wygląda sytuacja kadrowa przed meczem z Zagłębiem Lubin?
– Nie ma Manu Sancheza po kontuzji odniesionej w meczu przeciwko Legii. Niegrający ostatnio Rafał Janicki i Sinan Bakis trenują z drużyną.
Najbliższym rywalem będzie Zagłębie Lubin, klub, w którym też pan pracował. Jak pan ocenia ten zespół i czego kibice w tym sobotnim spotkaniu mogą się spodziewać?
– Tak naprawdę do analizy mamy jedno spotkanie, bo po zmianie trenera w Zagłębiu nastąpiła tam też zmiana systemu gry. Oczywiście, wykonawcy są ci sami, natomiast zmiana jest i po roszadzie na ławce trenerskiej zespół wygrał. To drużyna, która dysponuje piłkarzami o dużej szybkości, bo Sejk, Pieńko, Kłudka czy Wdowiak to gracze, którzy w fazach przejściowych, kiedy stracą piłkę w środkowej strefie boiska, potrafią grać dużej szybkości. Wiemy, że trudniej układa im się na wyjazdach, gdzie na razie zdobyli jeden punkt, ale na to nie możemy patrzeć. My mamy swój mecz na swoim stadionie. Wydawało się, że po początku rozgrywek będzie łatwiej w trzech meczach z beniaminkami, ale tak nie było, bo akurat w rywalizacji z nimi nie zdobyliśmy dużo punktów. Teraz mamy takie spotkania (z Zagłębiem Lubin i Stalą Mielec – red.), że jeśli one dobrze nam się ułożą, to na dłuższy czas możemy być spokojni. Jeśli nie, to znowu będziemy się kręcić na dole ligowej tabeli. Drużyna jest tego świadoma, na pewno podejdziemy do maksymalnie przygotowani i skoncentrowani, bo w polskiej lidze – jak wiemy – o punkty nie jest łatwo.
Czy można powiedzieć, że po dwóch ostatnich meczach, wygranej w derbach z GKS-em i remisie w Warszawie, pana drużyna wskoczyła na właściwe tory?
– Drużyna była na właściwych torach... może poza meczem z Motorem w Lublinie. Tak to widzę. W pozostałych spotkaniach zespół prezentował się dobrze. Byłem spokojny o to, że będziemy punktować, bo drużyna gra dobrze. Jak się wie, że tak jest, to ma się świadomość, że jest się bliżej zwycięstwa lub remisu, niż kiedy zespół gra słabo... To się potwierdziło w ostatnim czasie z Legią. Z drugiej strony nam się często zdarza, że z przeciwnikami z góry tabeli gramy dobrze i punktujemy. Ogólnie, przy zmianach i rotacjach, to nie mogę być niezadowolony z zespołu, choć w niektórych aspektach mamy oczywiście wiele do poprawy.
W ataku ostatnio było sporo uwag do gry Luki Zahovicia. Kto teraz zagra w ofensywie? Czy Sinan Bakis jest w takiej dyspozycji, że mógłby wybiec na boisko w podstawowym składzie?
– Dalej będę wystawiał tych piłkarzy, tych napastników, których mam, bo przecież nie wymienię ich wszystkich. Mamy takich zawodników, jakich mamy i jedyne co mogę zrobić, to dać im pełne zaufanie i kolejną szansę. Bakis zaczął trenować z drużyną, ale nie znaczy to, że od razu zagra. Ja nie jestem takim trenerem, który się żali. Stoję na takim stanowisku, że gdy nie ma kogoś, to występuje ktoś inny. Jeśli Bakis dostanie szansę, zobaczymy, czy ją wykorzysta. Na dzisiaj musi być przygotowany do grania, jak każdy inny zawodnik z naszej kadry. Absencja jednego oznacza szansę drugiego. Trener nie może drużynie przekazywać niepewności. Nawet nie wspominam o takiej sytuacji w szatni. Musimy sobie jakoś radzić. Gdy napastnicy nie strzelają, muszą strzelać inni. Nam nie pozostaje nic innego, jak czekać i dawać im kolejne szanse, aż się przełamią. Sami są tym zainteresowani, żeby tak było.
Na koniec mam jeszcze pytanie o ponownie rozpoczęty w Zabrzu proces prywatyzacji Górnika. Zjadł pan zęby na piłce, więc jak pan na tę sytuację patrzy? Temat zmiany właściciela jest w szatni poruszany?
– Proszę mi wierzyć, że nie rozmawiamy na ten temat. Myślę, że wy, dziennikarze rozmawiacie ze sobą na ten temat więcej. My, sztab trenerski czy piłkarze nie mamy wiele do powiedzenia. To odbywa się na linii miasto – nowy właściciel Górnika. Ja tylko mam nadzieję i życzenie, żeby Górnik – jeśli będzie sprywatyzowany – wpadł w dobre ręce. Jest wiele przykładów, gdy kluby giną, nie radzą sobie. W Górniku jest wielki potencjał do wykorzystania i oby tak się stało. Proces prywatyzacji się przeciągnie i musi się tak stać, bo inaczej miasto samo nie poradzi sobie z finansowaniem drużyny, która ma rywalizować z najlepszymi w kraju. Rozumiem sytuację prywatyzacji i warto w Górnika zainwestować, z takim potencjałem kibicowskim, z taką infrastrukturą. Tutaj naprawdę można zrobić wielką i dobrą piłkę. Oby tylko Górnik trafił w dobre ręce.
Rozmawiał Michał Zichlarz