Piłkarze Motoru (w niebieskich strojach) zrewanżowali się wiślakom za jesienną porażkę 1:4. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Motor puścił hamulec

Lublinianie wygrali w Krakowie z Wisłą i wypchnęli ją ze strefy barażowej.

 

To debiutancka wygrana Motoru pod wodzą Mateusza Stolarskiego i pierwsza po czterech meczach oczekiwania. Dzięki trzem punktom zdobytym na wyjeździe goście wyprzedzili Wisłę, a krakowianie przed trzema z rzędu wyjazdami są w nieciekawej sytuacji. O bezpośrednim awansie grając w kratkę mogą zapomnieć, a baraży za darmo nikt im nie odda. Ich trener mówił na piątkowej konferencji, że Motor to zespół, który tak buduje swoje ataki, że podaje piłkę w boczny sektor, a potem szybko z niego dośrodkowuje. Analiza rywala była dobra, natomiast jego podopieczni dwukrotnie nie zapobiegli stracie gola w takich sytuacjach. Swoje dołożył też bramkarz, który pogrzebał szansę gospodarzy na uzyskanie w tym spotkaniu chociaż remisu.

 

Ekspresowy „wylot”

Wizyta na stadionie przy ulicy Reymonta była wyjątkowy dla braci Stolarskich. Mateusz, od niedawna pierwszy trener Motoru, i Paweł, prawy obrońca, są wychowankami „Białej gwiazdy”. Piłkarz szybko obejrzał żółtą kartkę za spięcie z Jessem Alfaro, gdy sprowokował Hiszpana. Jego drużyna od 10 minut grała w przewadze. Po analizie VAR sędzia słusznie ukarał spóźnionego w interwencji Bartosza Jarocha czerwoną kartką za sfaulowanie Kacpra Wełniaka daleko od bramki. – Nadepnąłem go, ale nie mnie oceniać, czy to było zagranie na czerwoną kartkę. Na boisku nie czułem, że ją dostanę. Zostałem w szatni do końca i oglądałem mecz na telefonie – powiedział prawy obrońca. – Moja opinia w tym momencie mało znaczy, bo to decyzja sędziego, ale dostał kartkę próbując zagrywać piłkę. Nie szukamy jednak wymówek – podkreślił trener Albert Rude.

 

Mimo to atakowała osłabiona Wisła. W polu karnym przewrócił się Szymon Sobczak i oczekiwał karnego, jednak w tym przypadku nie było mowy o przewinieniu. Motor odpowiedział golem. Z prawej strony dośrodkował Michał Król, a głową Alvaro Ratona pokonał Samuel Mraz. Wisła dość szybko wyrównała – Alfaro ograł na prawej Stolarskiego i dośrodkował w okolice pola bramkowego, gdzie głową sprytnie uderzył Goku, który wykorzystał swoją drugą okazję w meczu.

 

Katastrofalne zachowanie Ratona

Motor był ofensywnie usposobiony i jeszcze przed przerwą Rude postanowił wprowadzić trzeciego środkowego obrońcę. Igor Łasicki zmienił Dawida Szota, który miał już na koncie kartkę i pozostawianie go na murawie było zbyt dużym ryzykiem. Przed druga połową zagrożonych zawodników zdjął Stolarski. Jego zespół szybko zmienił wynik na swoją korzyść. Znów było dośrodkowanie z prawej flanki, a w „szesnastce” Piotr Ceglarz ubiegł Mikiego Villara. Gracze w niebieskich strojach poszli za ciosem. Raton w ciągu kilku minut przeszedł drogę od bohatera do antybohatera. Niedługo po świetnej interwencji źle przyjął piłkę i odebrał mu ją Mraz, który strzelił do pustej. „Zmieńcie bramkarza, Wisełko, zmieńcie bramkarza” – niosło się z trybun.

 

Kontrowersje były też na trybunach. Kibice Wisły, którzy z wzajemnością nie lubią się z fanami Motoru, zaprezentowali skandaliczną oprawę, nawiązując do bajki o Koziołku Matołku. Zamaskowana postać z białą gwiazdą (symbol krakowskiego klubu) goniła z siekierą Koziołka Matołka w barwach lubelskiego klubu.

 

Michał Knura

 

CZY WIESZ, ŻE...

Wisła po raz drugi w tym sezonie przegrała dwa kolejne mecze w lidze. Przed tygodniem pokonał ją też Chrobry Głogów. Z kolei jeszcze w sierpniu lepsze były GKS Tychy i Odra Opole.