Mogli sięgnąć po więcej
GKS Tychy trzeci raz w tym sezonie zremisował, tracąc gola w 90 minucie
Na otwarcie trzeciej kolejki zaplecza ekstraklasy zmierzyły się dwie drużyny, które jeszcze nie zaznały smaku zwycięstwa i... to się nie zmieniło. Piątkowe starcie GKS-u Tychy z Wartą Poznań zakończyło się wynikiem 1:1.
Chaos autorem
W szeregach tyszan zabrakło dwójki stoperów, kapitana Nemanji Nedicia i Jakuba Tecława, co sprawiło, że trener Dariusz Banasik musiał zupełnie przestawić linię obronny. Natomiast szkoleniowiec gości Piotr Jacek zastosował jedną roszadę, zastępując Jacka Kiełba Maciejem Firlejem, choć spadkowicze z ekstraklasy wyglądali, jakby byli dopiero co zebranym zespołem.
Nie znaczy to jednak, że tyszanie od razu zdominowali grę. Na murawie długo panował chaos i on też był... autorem pierwszego w tym spotkaniu gola. W 39 min po dośrodkowaniu Juliusa Ertlthaltera z rzutu rożnego obrońcy Warty nie tylko przeszkadzali sobie w interwencji, skacząc do górnej piłki. Jurij Tkaczuk piersiami idealnie zagrał do stojącego na 7 m Wiktora Żytka i defensywny pomocnik, który od Nedicia przejął opaskę kapitana „trójkolorowych”, z woleja huknął pod poprzeczkę. W ten sposób GKS pierwszy raz w tym sezonie otworzył wynik, a Warta straciła pierwszą bramkę w pierwszej części spotkania.
Bliscy „samobója”
Dodajmy, że był to w sumie trzeci celny strzał przed przerwą, bo jeszcze w 19 min po zagraniu Daniela Rumina Rafał Makowski, mając bardzo dużo miejsca i czasu na złożenie się do uderzenia, z 3 m trafił w Jędrzeja Grobelnego. Natomiast w 35 min Firlej, finalizujący akcję przyjezdnych, uderzył płasko z 13 metra i Marcel Łubik odbił piłkę. Blisko celu byli jeszcze w 32 min Rafał Makowski, próbujący z dystansu zdobyć bramkę, i Jakub Budnicki główkujący w 38 min, ale futbolówka przelatywała obok słupka. Można więc stwierdzić, że schodzący na przerwę gospodarze prowadzili zasłużenie, a zespół z Poznania dokonał dwóch zmian w jedenastce, która wybiegła na drugą połowę. Warta zaczęła w niej grać znacznie odważniej i przejęła inicjatywę, ale z wypracowaniem sytuacji bramkowych do 90 minuty miała ogromne problemy. Dość powiedzieć, że Łubik najwięcej roboty miał w 64 min, kiedy to Dominik Połap, próbujący mocno wybić piłkę ze swojego pola karnego, trafił w nogę Żytka, a odbita futbolówka poleciała w światło bramki. Bramkarz tyszan był jednak we właściwym miejscu.
Nerwowa końcówka
W końcu jednak szczęście uśmiechnęło się do przyjezdnych i w 90 min po wrzutce Rafała Adamskiego z lewego skrzydła do piłki w polu bramkowym tyszan doskoczył Firlej i oddając jedyny celny strzał w drugiej połowie ustalił wynik spotkania.
Mecz trwał jeszcze co prawda 11 minut, bo najpierw groźnie wyglądającej kontuzji po faulu Jacka Kiełba doznał Tobiasz Kubik i został zniesiony, a następnie sędzia analizował na ekranie, czy dać faulującemu czerwoną, czy żółtą kartkę. Skończyło się ostatecznie na napomnieniu, za to chwilę później Jakub Budnicki został wykluczony z gry, bo został ukarany drugą żółtą kartką. Wybronili się jednak, przetrzymując ostatni szturm rywali, ale o zadowoleniu w tyskim zespole po trzecim w tym sezonie remisie na pewno nie może być mowy. Także zawodnicy Warty, którzy zdobyli pierwszy punkt w tych rozgrywkach, też mają świadomość, że mogli sięgnąć po więcej.
Jerzy Dusik
H H
GKS Tychy - Warta Poznań 1:1 (1:0)
[1:0] - Żytek, 39 min, [1:1] - Firlej, 90 min (głową)
[GKS:] Łubik - Połap (86. Szpakowski), Budnicki, Dijaković, Błachewicz - Sanyang (67. Niewiarowski), Żytek, Makowski, Erthltaler (76. Bieroński), Rumin (67. Kubik) - Śpiączka. [Trener] Dariusz BANASIK.
[WARTA:] Grobelny - Szeliga (46. Kiełb), Bartkowski, Wojcinowicz, Pleśnierowicz (77. Tonder), Michalski - Waluś (46. Sarbinowski), Tkaczuk, Gąska (55. Norkowski), Firlej - Adamski. [Trener] Piotr JACEK.
[Sędziował] Paweł Pskit (Łódź). [Widzów] 3816. [Żółte kartki]: Połap, Budnicki, Dijaković - Wojcinowicz, Pleśnierowicz, Kiełb, [czerwona] Budnicki (90+10, druga żółta).
Piłkarz meczu - Wiktor ŻYTEK